Końcem lutego bieżącego roku wybierałem się do Wielkiej Brytanii, by w Telford sprzeciwić się islamskim, pedofilskim gangom oraz by w Slough pod Londynem spotkać się z Polakami. Nie zostałem wpuszczony do kraju. Trzy godziny byłem przesłuchiwany, aresztowany, a ostatecznie został odesłany do kraju. Powód? Brytyjczycy uznali, że wiara chrześcijańska, z którą się identyfikuje, ma charakter ekstremistyczny, czego nie mówią o islamskich terrorystach, którzy w Wielkiej Brytanii przeprowadzają dżihad.
Ponownie wybieram się na Wyspy. Tym razem do położonego niedaleko Telford, Birmingham, by wziąć udział w międzynarodowym proteście antyterrorystycznym. Czy uda mi się dotrzeć na miejsce? A może po raz kolejny górę weźmie polityczna poprawność, w którą nie mam zamiaru się wpisywać? Czy polski MSZ – jak zostałem poinformowany – po raz kolejny będzie naciskał na Brytyjczyków, by mnie zatrzymano, a ostatecznie umyje ręce i w oficjalnym piśmie odpisze mi, że to sprawa Wyspiarzy, którzy mają pełne prawo, by Polaków traktować jak śmieci, a mi podczas przesłuchania imputować rasizm i nienawistny ekstremizm?
Lecę do Wielkiej Brytanii z kilku powodów.
Po pierwsze, na manifestację po raz kolejny zostałem zaproszony przez przyjaciół z Britain First, Paula Goldinga i Jaydę Fransen, której grozi 7 lat więzienia za walkę z fundamentalnym islamem. Nie, to nie są ci, którzy w 2010 roku szczekali o konieczności deportacji Polaków z Wielkiej Brytanii. Pomyliliście BF z British National Party, a konkretnie z ich działaczem Nickiem Griffinem. Mówienie, że „wszyscy Brytole są źli, ponieważ w czasie II Wojny Światowej nas zdradzili” jest absolutnym nieporozumieniem. To tak jakby uznać, że wszyscy Polacy to lemingi z KOD-u, Obywateli RP i Platformy Obywatelskiej, a my jesteśmy ideowymi dziećmi komunizmu. Wiem, to spore uproszczenie, ale proszę zrozumieć, że utożsamianie liderów BF z liberalną częścią społeczeństwa, jest totalnym nieporozumieniem. BF to na Wyspach ostatni bastion roztropności.
Po drugie, dwa miliony Polaków żyjących w Wielkiej Brytanii, to potencjalne ofiary zamachów terrorystycznych, o których w ostatnim czasie słyszymy każdego miesiąca. Sprzeciwiając się terroryzmowi i polit-poprawnej polityce skorumpowanych europejskich elit, wspólnie z Brytyjczykami, Holendrami i Francuzami, stajemy w obronie naszych rodaków, którzy niestety, w ostatnich miesiącach stali się ofiarami barbarzyńskiej, faworyzującej islamistów polityki.
Po trzecie, stawanie w obronie cywilizacji łacińskiej, to sprawa każdego z nas, wszystkich chrześcijan. To nasze wspólne dobro. I nie jest żadnym argumentem fakt, że chrześcijaństwo w Wielkiej Brytanii jest niemalże w podziemiach, a Brytyjczycy z wiarą Chrystusa, w większości mają niewiele wspólnego. Tym bardziej, z tych podziemi winniśmy wyciągnąć chrześcijaństwo.
Po czwarte, sprzeciwiając się nienawiści poza granicami kraju, stajemy w obronie naszej Ojczyzny. Jeżeli dowodzonym przez zdegenerowane rządy sąsiadów pozostawimy samych sobie i pozwolimy, by w ich krajach panoszyli się islamscy radykałowie, zostaniemy otoczeni fundamentalistami z każdej strony. Czy myśląc perspektywicznie, to by było dbanie o suwerenność naszego narodu?
Wierzę gorąco, że tym razem będzie mi dane spotkać się z Brytyjczykami w Wielkiej Brytanii i nikt mi nie zabroni podzielić się z nimi chrześcijańską wiarą i obiektywną prawdą oraz stanąć w obronie deprecjonowanych chrześcijan, Polaków i Brytyjczyków. Proszę o modlitwę! Jeżeli do soboty popołudnia nie będą pojawiał się w mediach społecznościowych, znaczy że zostałem zatrzymany, wiara w Chrystusa jest dyskryminowana, a w tym samym czasie, bez problemów islamscy fundamentaliści przekraczają angielskie granice.
„TIME TO TAKE OUR NATIONS BACK”. Join us in Birmingham to PROTEST! (101) from Jacek Międlar on Vimeo.