Dożyliśmy eklezjalnych absurdów. Podczas gdy za głoszenie tradycyjnej, koherentnej z Ewangelią doktryny katolickiej, wielu duszpasterzy doświadcza szykan ze strony przełożonych, liberalni katecheci hasają w najlepsze nie tylko w Polsce, ale również poza jej granicami. Nie tylko polscy purpuraci wykazują się bezczelnym indyferentyzmem wobec wysoce nieewangelicznych postępowań takich jednostek jak księża: Kazimierz Sowa, Paweł Gużyński, Paweł Kozacki czy Grzegorz Kramer. Za zachodnią granicą, hierarchowie dają nie tyle ciche przyzwolenie, co nawet błogosławią skrajnym lewakom w zakonnych habitach.

Robiąca absolutną furorę w liberalnych mediach, hiszpańska, a konkretnie katalońska benedyktynka Teresa Forcades idealnie wpisuje się w kategorię „lewak w habicie”. Podczas, gdy zamyka się usta kapłanom stojącym na straży chrześcijańskiej Europy, broniącym wiernych przed radykalnym islamem, modernizmem i eugenicznym światopoglądem, siostra Forcades nie zatrzymuje się w propagowaniu wrogiego człowiekowi światopoglądu. Najgorsze, że czyni to pod banderą – w rzeczywistości źle pojętej – ewangelicznej miłości. Ordynariusze Barcelony kard. Lluís Martínez Sistach i jego następca Juan José Omella Omella oraz bezpośrednia przełożona zakonnicy, feministce w habicie błogosławią w najlepsze, a od kiedy papieżem został Franciszek, jakiekolwiek upomnienia, które niegdyś się zdarzały, zniknęły na dobre.

– Czuję, że napięcie opadło, odkąd papieżem został Franciszek. Jakby wszyscy zamarli w oczekiwaniu, w którym kierunku to wszystko pójdzie. Już nie myślą o mnie: problem, częściej myślą: a może to obowiązująca tendencja? W Kościele wszystkie zmiany przychodzą z dołu. Chodzi tylko o to, czy na górze jest osoba, która chce słuchać. Jan XXIII taki był i wydaje się, że Franciszek też – zauważa siostra Forcades.

W jakim celu prezentuję sylwetkę lewicowej zakonnicy z Hiszpanii? Takie kościelne cyborgi, bez przeszkód mącące w katolickich umysłach, objawiają brak doktrynalnej jedności Kościoła powszechnego. Proponuję, by każdy kto zamierza doczytać tę publikację, niech wygodnie usiądzie. Postulaty głoszone przez reprezentującą Kościół katolicki katalońską zakonnicę, rzeczywiście niejednego mogą zwalić z nóg.

Siostra Gender

Benedyktynka Teresa Forcades

– Katolicy i inni chrześcijanie muszą prosić o wybaczenie nie tylko osoby homoseksualne. Muszą prosić Boga, by wybaczył, że ich dyskryminowali i wzbudzali wrogie postawy wobec nich – powiedział na pokładzie samolotu papież Franciszek, wracając do Rzymu z pielgrzymki do Armenii.

Teresa Forcades wpisuje się w retorykę Franciszka na temat spolegliwości wobec homoseksualistów. Idzie nawet o krok dalej. Sugeruje, że związki zboczeńców, oparte na intymnym kontakcie cielesnym, są swoistym błogosławieństwem.

– Magisterium Kościoła jest dziś w tej sprawie [homoseksualizmu – przyp. red.] niekonsekwentne. Mówi: nie ma nic złego w tym, że pociągają cię osoby tej samej płci. Grzechem jest dopiero realizacja pragnienia seksualnego. Jeśli homoseksualizm sam w sobie nie jest zły, dlaczego czymś złym mają być pocałunki, uściski? To nie do utrzymania. Chciałabym, żeby Kościół uznał, że to nie tylko coś akceptowalnego, ale prawdziwe błogosławieństwo. To, że istnieją osoby, które przełamują binarny podział na męskie i kobiece, to dar w świetle tego, co mówiłam o gender i rozwoju duchowym. To bardzo pozytywne, że nie ma tylko jednego sposobu, by kochać – mówi w jednym z wywiadów siostra Forcades.

Do zakonnicy nie przemawiają argumentacje zbudowane na bazie antropologii filozoficznej, według której związki homoseksualne mijają się z wpisaną w ludzką naturę heteroseksualną komplementarnością.

– Argument jest taki, że dwaj mężczyźni albo dwie kobiety się uzupełniają. Jeśli weźmiemy pod uwagę budowę narządów płciowych, to może nie, ale przecież to jakaś mechaniczna, zwierzęca wizja seksualności – uważa zakonnica.

Teresa Forcades, chętnie powołująca się na Pismo Święte, najwyraźniej nie doczytała fragmentów, w których autorzy natchnieni, pod boskim autorytetem, bezkompromisowo potępiają związki gejowskie, mając je za „obrzydliwość”, nie dającą przystępu do Królestwa Bożego (1Kor 6,9; por. Rz 1,26-27; 1Tm 1,9-11).

Co więcej, od kilku miesięcy mieszkająca w Berlinie Forcades, prowadzi wykłady na protestanckim Uniwersytecie Humboldta, podczas których, w sposób bezczelny i niezgodny z oficjalną nauką Kościoła, sugeruje że wolą Bożą jest, by związki homoseksualne otrzymywały mandat sakramentalny.

– Czy kiedy „Pieśń nad pieśniami” mówi o relacji erotycznej jako przejawie miłości Boga, ma na myśli biologiczną reprodukcję? Dopasowanie organów? Czy może raczej otwarcie się na inną osobę, intymny kontakt, w którym odzwierciedla się Boska miłość? To jest sakrament i tego jak najbardziej mogą doświadczyć osoby homoseksualne – twierdzi benedyktynka.

Abp Józef Kupny

Siostrą Forcades są żywo zainteresowane środowiska LGBT w Polsce. Na długo oczekiwany przyjazd zakonnicy do Wrocławia w kwietniu 2016 roku przyszło wielu słuchaczy. Benedyktynka przeprowadziła serię konferencji pt. „Faith and gender” oraz „Culture and gender”. W czasie konferencji karmiła słuchaczy feministycznymi postulatami oraz sugerowała, że miłość erotyczna, inna od heteroseksualnej, również mieści się w Bożym zamyśle, a papież Franciszek może przynieść w tej sprawie swoiste odrodzenie. Podczas gdy środowiska patriotyczne są wykluczane z Kościoła, a kapłanom zakazuje się publicznie wygłaszać zgodne z nauką katolicką przemówienia, reprezentująca osoby życia konsekrowanego zakonnica, na terenie archidiecezji wrocławskiej wygłasza pełne sprzeczności z oficjalną nauką Kościoła słowa. Milczenie metropolity wrocławskiego abp. Józefa Kupnego jest nad wyraz niepokojące. Czyżby zgadzał się na przesączone ideologią gender publiczne wypowiedzi reprezentantki Kościoła na terenie archidiecezji wrocławskiej? O bulwersujących rewelacjach z wrocławskiej kurii będę pisał w najbliższym czasie w jednym z naszych tygodników.

Moja macica, moja sprawa”

Absolutnie niedopuszczalną jest obojętność przełożonych zakonnicy wobec jej fascynacji ideologią eugeniczną. Forcades nie kryje swojego zachwytu wobec zbrodniczego „dobrodziejstwa” XXI wieku – pigułki „dzień po”. Uważa, że to doskonałe rozwiązanie dla kobiet, które w wyniku przemocy zaszły w ciążę. Co więcej, pracując w USA oferowała ją w ramach protokołu wszystkim ofiarom gwałtu.

– Kobieta musi mieć oczywiście wybór. Jest przecież możliwość, że uzna ciążę za błogosławieństwo, nawet jeśli jest efektem gwałtu. Jak w Ewangelii: z przemocy może urodzić się miłość. Musi to być jednak wolny akt, inaczej to pogwałcenie jej wolności i godności – uważa benedyktynka.

Wspieranie dystrybucji pigułki powodującej obumarcie nienarodzonego dziecka to nie wszystko. Forcades opowiada się za liberalizacją stanowiska Kościoła w kwestii aborcji. Uważa, że w myśl lewicowej zasady „moja macica moja sprawa”, kobieta ma prawo decydować o swoim ciele, stąd decyzja o urodzeniu dziecka winna należeć jedynie do niej samej.

– Jestem za regulacją kwestii aborcji. Okoliczności, które ją uzasadniają, to: gwałt, poważne uszkodzenia płodu, zagrożenie życia matki – mówi w wywiadzie z Aleksandrą Lipczak siostra Forcades.

Na pytanie czy opowiada się za możliwością dokonania aborcji przez matkę, w sytuacji gdy jej życiu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo, enigmatycznie odpowiada, że kobieta za zabójstwo dziecka nie powinna być karana przez wymiar sprawiedliwości.

Kapłaństwo kobiet

Podczas tej pikiety przemawiała s. Forcades (2015)

Feministka w sutannie z niecierpliwością oczekuje, aż „przynoszący normalność w Kościele” papież Franciszek, na kardynałów powoła pierwsze kobiety. Swoje stanowisko argumentuje ideologią gender, którą niesłusznie uważa za komplementarną z nauką Kościoła katolickiego, a którą wykłada na protestanckim uniwersytecie.

– Nie ma żadnego sensu ograniczanie funkcji z powodu płci – w żadnej instytucji, z Kościołem na czele. Oczekuję więc od nowego papieża, żeby powołał kobiety na kardynałów – mówi zakonnica.

Na honorowym, a zarazem administracyjnym tytule kardynalskim dla kobiet się nie zatrzymuje. Wbrew niepodważalnemu stanowisku Kościoła podanemu do wiadomości wiernych przez Jana Pawła II w listach apostolskich „Mulieris dignitatem” i „Ordinatio sacerdotalis”, że kapłanami mogą zostać jedynie mężczyźni, Forcades podpisała oficjalną petycję, w której wnioskuje, by sakrament święceń otrzymywały również kobiety. Na chwilę obecną, decyzji z Watykanu nie otrzymała, jednak podkreśla, że z walki o kapłaństwo kobiet nie ma zamiaru rezygnować.

Partyjna działaczka

Siostra Teresa Forcades, żywo angażuje się w działalność partii politycznej, nie ponosząc przy tym żadnych konsekwencji. Oficjalny reprezentant Kościoła, za jakiekolwiek utożsamienie się z organizacją narodową lub prawicową, automatycznie zostałby „skasowany”. Benedyktynka stoi na czele ruchu Procés Constituent. W przemówieniach i głoszonych postulatach przebija się nurt anarchistyczny. Walczy o niepodległą Katalonię bez armii, ze skróconym dniem pracy, likwidacją przywilejów politycznych, domaga się zmian w kwestii ekologii oraz liberalizacji prawa aborcyjnego. Jej partia liczy około 50 tysięcy zwolenników, wśród których są głównie osoby niewierzące o poglądach lewicowych.

Wspomina, że u początku jej politycznej działalności, siostry z klasztoru były podzielone. Jedne były żywo zainteresowane nowym zajęciem koleżanki, inne zaś bezkompromisowo wyrażały swój sprzeciw. Okazało się, że zdrowy rozsądek nie zwyciężył, a zakonnica wbrew zasadom Kościoła katolickiego, bezpośrednio angażuje się w działalność konkretnej partii politycznej.

Zgoda na lewactwo w Kościele

Wielu może się zastanawiać, czy warto interesować się postulatami „jakiejś zakonnicy” z dalekiej Hiszpanii. Przykład feministki, a zarazem aborcjonistki w habicie jest chyba najlepszym przykładem tego, że Kościół powszechny już dawno utracił jedność w głoszonej doktrynie. Najwyraźniej Ewangelia przestała być punktem odniesienia dla wielu katolickich katechistów oraz ich przełożonych, a stała się jedynie archaicznym przeżytkiem, służącym za podpórkę salonowego kredensu. Jeśli Kościół powszechny, bez względu na czas i miejsce będzie bezkompromisowo głosił jedną i tę samą świętą Ewangelię i wyeliminuje takie „kato-cyborgi” jak siostra Forcades, uchroni się przed tragicznym upadkiem. W przeciwnym razie podzielimy status quo rozczłonkowanego Kościoła protestanckiego, którego 500-lecie, z papieżem Franciszkiem na czele, na nasze nieszczęście, było hucznie obchodzone kilka miesięcy temu.