Rafał Gaweł, założyciel Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich, skazany wyrokiem prawomocnym na dwa lata pozbawienia wolności za oszustwa na kwotę niemal 800 tysięcy złotych, dziś, sparaliżowany strachem przed odsiadką w polskim więzieniu, ukrywa się w Oslo. Jak informowałem kilka tygodni temu Gaweł stara się o azyl polityczny, gdyż jak twierdzi, „nikogo nie oszukał i stał się politycznym męczennikiem”.
To nie pierwszy raz, gdy Gaweł, kryminalista i autorytet środowisk lewicowych, daje nam podstawy, by twierdzić, że albo ma coś z głową, albo przez przypadek wyjawił prawdę. Kilka dni temu, w rozmowie z polskim dziennikarzem pracującym w Norwegii, wyznał, że „był zatrzymywany przez Służby Bezpieczeństwa” (TUTAJ). Problem w tym, że Gaweł, jak wynika z listu gończego, który wystosowała za nim policja, urodził się w w 1974 roku, a oznacza to, że w okresie stanu wojennego miał zaledwie 7 lat.
Co to może oznaczać? Być może Gaweł wygadał się przed kamerą, że jego ojciec był agentem Służb Bezpieczeństwa, który znęcał się nad synem. „Zatrzymywanie” może oznaczać zamykanie w szafie lub piwnicy, a „represje” okładanie pasem lub zerdzewiałą rurą od kaloryfera. Kto wie? A może po prostu Gaweł to zwykły mitomaniak?
Poniżej nagranie „na żywo” opublikowane późnym wieczorem (3 czerwca 2019) w ramach luźnego spotkania z widzami.