Kto kiedykolwiek wrzucił choćby złotówkę do hochsztaplerskiej puszki Jerzego Owsiaka, winien spalić się ze wstydu, gdyż ponosi odpowiedzialność za gwałty, przećpania, przepicia oraz wiele nieobyczajnych wybryków, do których co roku dochodzi na owsiakowym zlocie. Nie inaczej było w tym roku. Nad Kostrzynem unosiły się opary nienawiści, a przystanek „wychowawcy młodzieży” w czerwonych spodniach bardziej przypominał aksjologiczny chlew niż festiwal dobrej zabawy. W finałowym dniu Woodstocku padły znamienne słowa Jerzego „Róbta, co chceta” Owsiaka: Dla mnie Polska to takie miejsce jak tutaj. Zatem czym jest dla Owsiaka Polska?
Na wstępie zaznaczę, że zdaję sobie sprawę, iż jakakolwiek krytyka Owsiaka, okrzykniętego przez mainstream „największym filantropem w Polsce”, sprowadzi na mnie stek obelg, zwłaszcza ze strony anonimowych (czytaj: tchórzliwych) czytelników. Wierzę również, że nie będą one owocem nienawiści, ale efektem indyferentyzmu lub długoletniej propagandy zakażonych wirusem postkomunizmu mediów. Do działania motywuje mnie parafraza słów błogosławionego, a z pewnością znienawidzonego przez rodziców Owsiaka, księdza Jerzego Popiełuszki: Rola chrześcijanina jest taka, by głosić prawdę i za prawdę cierpieć.
Defekty dzieł Owsiaka
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to największy charytatywny przekręt jaki wykreowano w III RP. Przez długie lata, WOŚP – przy pomocy niemal wszystkich mediów, państwowych resortów, straży pożarnej, policji, wojska i przemarzniętych nastolatków – uczynił z Owsiaka niemal świętego w czerwonych spodniach. Cieszę się, że Orkiestra przyczynia się do zakupu sprzętu medycznego dla chorych dzieci, jednak w parze z tą inicjatywą idzie demoralizacja młodzieży, antypolonizm, nawoływanie do nienawiści na Przystanku Woodstock, finansowe niejasności oraz wielkie koszty związane z organizacją festiwalu, znacząco nadwyrężające budżet miast. Inna sprawa, że cały WOŚP wydaje się być wielkim kantem, ponieważ za pieniądze podatników, które przeznaczane są na organizację Wielkiego Finału, można kupić mnóstwo potrzebnego sprzętu dla polskich szpitali. Poza tym, czy rzekoma „konieczność” ulicznego zbierania pieniędzy na aparaturę medyczną nie objawia głębokiej patologii państwa polskiego, które powinno zadbać o najwyższy standard hospitalizacji swoich obywateli?
Zapewne w tym miejscu wielu wręcz łapie się za głowie i pyta, jak śmiem krytykować – kłamliwie okrzykniętą przez lemingów – „największą w Polce pomoc charytatywną dla dzieci”? Podkreślam! Nie jestem przeciwnikiem pomocy potrzebującym. Co więcej, jestem entuzjastą inicjatyw miłosierdzia. Jednak wokół WOŚP dzieje się zbyt wiele zła, na które po prostu pozwalać nie wolno.
Zło ukryte pod płaszczem szlachetnych idei
Charytatywna zbiórka to tylko przykrywka dla głównego założenia Jerzego Owsiaka, identycznego jak te, z którym identyfikują się najwięksi promotorzy neomarksistowskiej propagandy: demoralizację młodzieży opakować niemożliwym do zakwestionowania dziełem charytatywnym. Na zaproszenie promotorów lewactwa w latach 90. Jerzy Owsiak, w przeszłości członek grupy mazowieckich hippisów, poleciał do „swoich amerykańskich braci”, by przyglądać się jak zorganizować nad Odrą będący promocją ateizmu i demoralizacji Przystanek Woodstock, a wokół niego wykreować otoczkę dzieła charytatywnego dla zaniedbanych przez państwo dzieci. Plan iście przebiegły, który przy pomocy komunistycznych możnowładców w Polsce, z którymi rodzina Owsiaków miała doskonałe relacje, z łatwością został zrealizowany.
„Spalić posła Piętę”, „Je*ać PiS” i… „Peace and love”
Festiwal Woodstock to karzeł reakcji WOŚP. Sfinansowany z pieniędzy tych, którzy zimą wrzucili złotówki do kurczowo trzymanych przez zmarzniętych gimnazjalistów puszek, również w tym roku przyniósł zgorszenie, zezwierzęcenie, zaćpanie, gwałty i totalną demoralizację młodzieży.
W 2014 roku na Przystanku Woodstock zginęło 5 osób: 3 osoby umarły z przepicia i przećpania, jedna w niewyjaśnionych okolicznościach i jedna po śmiertelnym pobiciu. W tym roku nie było lepiej. Co prawda nikt nie zginął, ale jeden pobity mężczyzna wylądował w szpitalu w stanie krytycznym, dziewczyna została zgwałcona, handlowano narkotykami i dopalaczami. Służby odnotowały na terenie festiwalu dziesiątki kradzieży, 153 przestępstwa i 367 wykroczeń. Policja odebrała również dwa fałszywe zgłoszenia o podłożeniu ładunku wybuchowego. Gdyby do podobnych ekscesów doszło na Marszu Niepodległości czy festiwalu „Orle Gniazdo”, imprezy już nigdy więcej by się nie odbyły, a wszyscy wieszaliby psy na patriotach.
Dla kontrastu, w zeszłym roku uczestniczyłem we Włoszech w festiwalu nacjonalistów Boreal i jedyne co zobaczyłem to nieskazitelną kulturę, porządek i dyscyplinę. Nie było tam nienawistnych okrzyków, lecz panowała atmosfera prawdziwego braterstwa. Nie można tego powiedzieć o tegorocznym Woodstocku. Okrzyki „Je*ać PiS”, jakie się pojawiały, ujawniają że wychowankom Owsiaka bliżej do infernalnego „War and hate” aniżeli do „Peace and love”.
Warto podkreślić, że na poprzedniej edycji festiwalu, na słowa o „je*aniu PiS-u” organizatorzy odpowiedzieli: „Dobra, dobra, je*ać będziecie, jak wrócicie do domu”. Innym razem Jerzy Owsiak zachęcał do publicznego palenia pomnika posła Stanisława Pięty. Czy to nie jest publiczne nawoływanie do nienawiści i popełnienia przestępstwa, czym powinna się zająć lubuska prokuratura?
Prymityw w czerwonych gatkach
W tym roku było o wiele gorzej! Nie dość, że na Woodstocku przygotowywano młodzież do przeprowadzenia drugiego Hamburga, to nienawiść jaką epatował Owsiak sięgała zenitu. Robił właśnie to, o czym pisałem powyżej. Wulgaryzm, nienawiść, złość, chamstwo i demoralizację młodzieży usprawiedliwiał szczytną ideą charytatywną. Himalaje nienawiści osiągnął jednak na sam koniec.
O 2.30 przez jakieś 15 minut słyszałem autentyczną mowę nienawiści połączoną z agresją w czystej postaci. Owsiak zaczął rzucać wulgaryzmami i frustracjami podburzał publikę i otrzymywał odzew. Po pierwszym ataku furii wywołanej decyzją o warunkach organizacji imprezy masowej, którą wydał Burmistrz powiązany z SLD, nie władze PiS, z publiczności poleciały może nie chóralne, ale wyraźne okrzyki: „jeb.ć PiS, jeb.ć PiS”. Sam Owsiak krzyczał: „pierdo…ć polityków” i natychmiast dodawał o jakich polityków chodzi: „nie jestem, kur.a, najgorszym sortem”. Na scenie siedział też drugi solista „KOD kapeli” niejaki Piotr Bukartyk. On poszedł jeszcze dalej, najpierw skomentował „jeb.ć PiS” w taki sposób: „Tylko przez grzeczność się do Państwa nie przyłączę”. Dalej poszło równie „zabawnie”: „Następny Woodstock zrobimy na Wiejskiej”. Co najmniej 15 minut tego typu wypowiedzi i może ze trzy zdania nadające się do zacytowania w mediach publicznych, które wykorzystał TVN – tymi słowami skomentował przemówienie Owsiaka bloger Matka Kurka.
Jerzy Owsiak jawnie nawoływał do nienawiści, jednak przez lata budował sobie otoczkę nietykalności wykorzystując do tego zimową zbiórkę i przemarzniętych do szpiku kości gimnazjalistów. Jednak na tym nie koniec. W tym roku Owsiak na Woodstocku zorganizował mający na celu upodlić prof. Krystynę Pawłowicz konkurs pod tytułem „Ruch Wypie.dolenia Krystyny Pawłowicz w Kosmos”, zalecając przy tym posłance PiS, nazwanej przez niego „brzydką, pisowską starą panną”, więcej seksu. Czy aby przypadkiem próba upodlenia Krystyny Pawłowicz nie jest jawną mową nienawiści, a nawet próbą odebrania godności osobistej wszystkim kobietom, które nie zawarły związku małżeńskiego?
Takie obrazki są dowodem na to, że Woodstock to – nie tylko z powodu uwielbianej przez imprezowiczów zabawy taplania się w błocie – aksjologiczny chlew.
Szykują Hamburg w Warszawie
Kilka tygodni temu racjonalny świat zamarł z przerażenia, patrząc na wydarzenia które dokonywały się w Hamburgu. Setki zdewastowanych i rozgrabionych sklepów, podpalonych samochodów, tysiące wyrwanych kostek brukowych i setki rannych policjantów. To efekt protestów, na których widok lewackie czoła podniesiono wysoko ku górze. Na tegorocznym festiwalu pod Kostrzynem przygotowywano młodzież do powtórki z Hamburga. Zajęcia prowadziła organizatorka Czarnego Protestu Marta Lempart, współpracownica ulicznego chuligana Pawła Kasprzaka z Obywateli RP. Lempart chwaliła się swoją działalnością na Twitterze: Rozmawiamy o tym, jak zorganizować protest, żeby dać złym ludziom naprawdę w kość. Przede wszystkim bez podziału organizacja/ uczestnictwo!
Poza prelekcjami mającymi na celu doprowadzić do burd na ulicach, woodstockowicze byli szkoleni z kultury islamskiej, która przecież do pokojowych nie należy. W obecnej na Przystanku Wiosce Wielu Kultur kobiety były szkolone jak wiązać hidżab oraz zaplatać makramę. Organizator uznał, że tego własnie powinny się uczyć „nowoczesne kobiety”.
Zgoda na szydzenie z Chrystusa
Podczas festiwalu – w mediach głównego nurtu nazywanego „pokojowym” – dochodzi do obrazoburstwa. W 2013 roku celebryta Jakub Wojewódzki, który w jednym z programów telewizyjnych polską flagę wsadził w fekalia, na Przystanku Woodstock deprecjonował Słowo Boże. Krzyczał: „Biblia nie jest Księgą Życia. Tam jest tyle nienawiści, przemocy, seksu, brutalności…”. Wielu odpowie, że na Woodstock zapraszani są ludzie różnych kultur. Może i tak. Jednak część z nich, księża i świeccy reprezentujący wartości chrześcijańskie nie są tam szanowani. Spotykają się z atakami agresji, a krzyż przy namiocie Przystanku Jezus jest regularnie profanowany. Czy gdyby sprofanowano symbole sekciarzy z Hare Kriszna, nie perorowano by o nienawiści na tle wyznaniowym? Ponadto Woodstock jest organizowany pod banderą wrogiej Ewangelii i Kościołowi pacyfki. Czy równocześnie wyobrażamy sobie, by organizowany w Polsce festiwal odbył się pod znakiem opluwanego ze wszech stron symbolu krzyża celtyckiego? To wszystko na festiwalu „tolerancji”. Niestety, po raz kolejny przekonujemy się, że dla środowisk lewicowych, tolerancja funkcjonuje jednostronnie. Tak jak chcieli tego ojcowie marksizmu kulturowego Geirg Lukacs i Theodor Adorno.
Hochsztaplerstwo
Z roku na rok, wokół „charytatywnej działalności” WOŚP pojawia się coraz więcej finansowych wątpliwości. Organizator broni się przed ujawnieniem dokumentacji, co dobitnie podważa transparentność Wielkiej Orkiestry, fundacji Złoty Melon oraz Mrówka Cała, czemu wnikliwie zaczął się przyglądać słynny bloger Matka Kurka, doprowadzając przy tym Jerzego Owsiaka do białej gorączki. Czy człowiek o czystym sumieniu w sposób wybitnie agresywny, niczym diabeł na święconą wodę, reagowałby na pytania związane z przejrzystością finansową?
Poza tym, czy w szanującym się państwie powinno dochodzić do sytuacji, w której człowiek o wątpliwym pochodzeniu wymusza na samorządach finansowanie jego imprez pod groźbą ich oczerniania? Roszczenia Owsiaka idą w kierunku podmiotów publicznych, tak jakby to one były jego własnością. Wychodzi z założenia, że te podmioty mają coś na kształt obowiązku wspierania WOŚP. Kto mu udzielił takiego mandatu? Mało który (o ile w ogóle jakiś) samorząd jest w stanie oprzeć się temu szantażowi. Każdego roku WOŚP nie tylko zarabia, ale i wydaje miliony. Wolontariusze w poszczególnych miastach za punkt honoru stawiali sobie urządzenie wielkiego pokazu sztucznych ogni lub koncertu. Na to szły pieniądze od sponsorów i samorządów, co spowodowało problemy m.in. we Wrocławiu.
Chociaż dzięki WOŚP zostaje zakupiony sprzęt medyczny dla chorych dzieci, filantropia nie może iść w parze z hochsztaplerstwem i demoralizacją młodzieży! Dobro jest bezkompromisowe i takie winniśmy wspierać.
Komunistyczna proweniencja
Słowem wyjaśnienia wydaje się być również pochodzenie Jerzego Owsiaka, syna aktywnego działacza PZPR, wykładowcy w Ośrodku Szkoleniowym ZOMO – Zbigniewa Owsiaka oraz pracownicy MO w Wydziale I Komendy Wojewódzkiej w Gdańsku, zatrudnionej później jako urzędnik tamtejszej prokuratury. Udział Jerzego Owsiaka w firmie „Carpatia” zaangażowanej – według Pospieszalskiego – w montowanie podsłuchów w seminarium przemyskim za czasów abpa Tokarczuka, jest jednym z dowodów na to, że niedaleko pada jabłko od jabłoni, a spryt i podstęp wyssał niemal mlekiem matki.
„Jesteśmy dumni z festiwalu”
Dumy i zadowolenia z degrengolady i nienawiści wobec polskiej prawicy, z jaką co roku spotykamy się na Przystanku Woodstock. nie kryją politycy opozycji, a zwłaszcza Grzegorz Schetyna (w latach 90. związany z GRU), Bartosz „Chorągiewka” Arłukowicz i Borys Budka.
– Jesteśmy dumni z tego festiwalu. Organizatorom takich imprez trzeba pomagać, a nie przeszkadzać – powiedział lider opozycji, podkreślając że Woodstock do „dobra zabawa”.
To oni odwiedzili w tym roku Przystanek, na który rok temu Owsiak nie miał zamiaru zapraszać Prezydenta RP, gdyż uznał, że nie ma w zwyczaju zapraszać polityków. Dla polityków Platformy zrobił w tym roku wyjątek. Niestety, w parze z „lwowskim żulikiem” – jak o Schetynie mówił Radosław Sikorski – ustawiło się grono przedstawicieli kleru, którzy dzieła Jerzego Owsiaka wychwalają wniebogłosy. Mowa o takich przebierańcach jak o. Paweł Gużyński, o. Grzegorz Kramer czy rzecznik kurii wrocławskiej ks. Rafał Kowalski, który na łamach zaprzyjaźnionej z nim Gazety Wyborczej gloryfikował dokonania Owsiaka. Czy licuje z Ewangelią przyzwolenie kapłanów na promocję WOŚP, skoro część z zebranych do puszek pieniędzy, służy budowaniu Przystanku Demoralizacji? W mojej ocenie tacy „duszpasterze” powinni spalić się ze wstydu, a wraz z nimi ich przełożeni, którzy jawnie akceptują diabelskie poparcie zła przez swoich podwładnych.
Najwyższa pora, by Kościół katolicki, państwo polskie i obywatele zerwali z hochsztaplerstwem i demoralizacją, które od lat serwuje polskiej młodzieży Jerzy „Róbta, co chceta” Owsiak – człowiek dla którego chamstwo, nienawiść i rzucane w kierunku prawicy wulgaryzmy są niemalże codziennością. Nie miejmy żadnych skrupułów potępiając dzieła Owsiaka, a pieniądze, które odkładamy na przyszłoroczny Finał WOŚP oddajmy na szlachetną organizację pożytku publicznego.