W sobotę (5.10.2019) na portalu wPrawo.pl ukazał się wywiad Jacka Międlara z prof. Krzysztofem Szwagrzykiem, wiceprezesem Instytutu Pamięci Narodowej. Jednym z tematów rozmowy była nadreprezentacja Żydów na kierowniczych stanowiskach w komunistycznym aparacie represji.
W myśl zasady „uderz w stół, a nożyce się odezwą” na wywiad zareagowała Gazeta Wyborcza publikując artykuł „Wiceprezes IPN mówi Międlarowi: Żydokomuna to fakt historyczny”. Autorka artykułu, Estera Flieger, nie tylko kłamie na temat Jacka Międlara, ale usiłuje również przekonać czytelników, że Żydzi nie popierali komunizmu.
Zacznijmy od kłamstw Flieger, których celem jest przedstawienia Jacka Międlara jako morderczego potwora. Flieger pisze, że Międlar został skazany na prace społeczne „za groźbę pod adresem posłanki Joanny Scheuring-Wielgus”. Jest to nieprawda. Sąd stwierdził, że żadnych gróźb nie było. Wyrok dotyczył rzekomego znieważenia Scheuring-Wielgus słowami „konfidentka, zwolenniczka zabijana (aborcji) i islamizacji”.
Dlaczego Flieger kłamie zamiast napisać prawdę? Dlatego, że kłamstwo o rzekomych groźbach pozwala już na wstępie zbudować atmosferę grozy i pokazać Międlara jako człowieka o morderczych zapędach. Następne kłamstwo Flieger to twierdzenie jakoby Jacek Międlar „poparł białego terrorystę z nowozelandzkiego Christchurch”. W rzeczywistości Międlar potępił zamach oraz wykazał, że Brenton Tarrant to ateistyczny syjonista wyrosły na ideologii komunistycznej.
Dlaczego Flieger kłamie w tej sprawie? Dlatego, żeby zbudować obraz Międlara-potwora, który nie tylko grozi posłance Scheuring-Wielgus, ale również pochwala masakrę. Do kompletu mamy propagandową manipulację „ksenofob Międlar porzucił stan duchowny po serii antysemickich i nacjonalistycznych wystąpień” i czytelnik artykułu Flieger trzęsie się z przerażenia i oburzenia, że taki potwór jak Jacek Międlar nie tylko nie siedzi w więzieniu, ale jeszcze przeprowadza wywiady. Zgroza!
Po tym wstępie Flieger atakuje prof. Krzysztofa Szwagrzyka za to, że w ogóle rozmawiał z Międlarem. „Historyk doskonale wie, z kim rozmawia”, „Panowie siedzą obok siebie na krzesłach”, „Szwagrzyk z ochotą odpowiada na pytania o nadreprezentację Żydów w komunistycznym aparacie bezpieczeństwa” – pisze Flieger. Przekaz jest jasny: wiceprezes IPN ochoczo rozmawia z potworem-Międlarem. Zgroza po raz kolejny!
Flieger cytuje fragment wypowiedzi prof. Szwagrzyka dotyczącej wyników badań IPN na temat narodowości osób tworzących komunistyczny aparat represji, a następnie zamieszcza komentarz prof. Piotra Osęki z Instytutu Studiów Politycznych PAN. Według niego żydokomuna to mit z czasów II Rzeczpospolitej lansowany przez endecję. „Był spory odsetek urzędników i działaczy partyjnych, którzy uciekali od żydowskiej tożsamości w komunizm, często szukając w ten sposób możliwości bycia obywatelami pierwszej kategorii, a nie wykluczonymi. W ogromnej mierze Żydzi nie popierali komunizmu” – mówi prof. Osęka. „Historia Żydów w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego jest historią ustroju komunistycznego w Polsce, a nie stosunków polsko-żydowskich” – dodaje.
Flieger informuje też, że prof. Szwagrzyk uchylił się od odpowiedzi na pytanie o ekshumację pod budynkiem muzeum POLIN twierdząc, że gdyby powiedział, co sądzi, to straciłby pracę w IPN. Artykuł kończy się informacją, że prof. Szwagrzyk zaliczył zbrodnię w Jedwabnem do „spraw dotychczas nierozwiązanych”.
Artykuł Flieger, w którym posłużyła się kłamstwem i manipulacją, to klasyka propagandy „Gazety Wyborczej” założonej przez Żyda i komunistę Adama Michnika. Dowodzenie, że Żydzi uciekali w komunizm, żeby nie czuć się wykluczonym, to stara śpiewka mająca usprawiedliwić zbrodnie popełniane przez Żydów na Polakach. Owszem, nie wszyscy Żydzi popierali komunizm, ale żydokomuna to fakt i propagandowe sztuczki próbujące temu zaprzeczyć nie zmienią rzeczywistości. O żydokomunie mówił nawet Adam Michnik: „Środowiskiem, z którego pochodzę, jest liberalna żydokomuna. To jest żydokomuna w sensie ścisłym, bo moi rodzice wywodzili się ze środowisk żydowskich i byli przed wojną komunistami”. (Adam Michnik, pismo „Powściągliwość i Praca”, nr 6, 1988 r.)
Klasyką manipulacji w artykule Flieger jest również twierdzenie prof. Osęki, że Żydzi w MBP to historia komunizmu, a nie relacji polsko-żydowskich. To jest stały numer stosowany do wybielania Żydów. Gdy Żyd-komunista morduje Polaka, to jest komunistą. Gdy Żyd-komunista ginie z ręki Polaka, to jest Żydem. Ten sam Żyd-komunista raz jest Żydem, raz komunistą, ale Polak zawsze jest antysemitą.
Co do popierania komunizmu przez Żydów, zalecam prof. Osęce liczne relacje z wkroczenia Armii Czerwonej na ziemie polskie w 1939 roku. Relacje zebrał prof. Jerzy Robert Nowak i za to nazywany jest antysemitą, ponieważ przytaczane przez niego źródła pokazują niewygodną dla Żydów prawdę, czyli to, że stawiali bramy powitalne dla sowieckiego wojska, tworzyli czerwoną milicję, strzelali w plecy polskim żołnierzom, wydawali Polaków w sowieckie ręce. To działo się wszędzie! Oto fragment relacji Tadeusza Chciuka, kuriera ZWZ: „Pod Sowietami (…) my, Polacy, boimy się Żydów – nie wszystkich oczywiście, ale jak się boimy, to bardziej niż kogo innego. Oni są pierwsi do współpracy z bolszewikami, są najbardziej niebezpieczni – są wszędzie, są najgorliwszymi komunistami, dużo wiedzą, pomagają „rozpracować” teren, sam mam takich kolegów z gimnazjum, z uniwerku.”
Zapewne prof. Osęka również zaliczy tę relację do historii komunizmu, a nie relacji polsko-żydowskich. A więc jeszcze jedna relacja pokazująca jak zachowywali się obywatele polscy żydowskiego pochodzenia pod rządami sowieckimi: „Nigdy nie zapomnę Żydówki, która mnie, młodą wówczas dziewczynę, stojącą w kolejce za cukrem, wyciągnęła z tej kolejki dosłownie za włosy, krzycząc: tu, wasze się już skończyło, teraz mamy już nasze i nie masz co tu stać”. Założę się, że Estera Flieger uznałaby, że była to po prostu walka z wykluczeniem, a ta ciągnięta za włosy Polka została słusznie ukarana za polski antysemityzm wyssany z mlekiem matki.
Zobacz też: