W wielu krajach, do których zdążają migranci, szeroko rozpowszechniła się retoryka, która wyolbrzymia zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego lub koszty przyjęcia nowych przybyszów, lekceważąc w ten sposób godność ludzką, którą należy uznać we wszystkich, bo są synami i córkami Boga. Ci, którzy podsycają strach przed migrantami, być może w celach politycznych, zamiast budować pokój, sieją przemoc, dyskryminację rasową oraz ksenofobię, które są źródłem wielkiego niepokoju dla tych, którym leży na sercu ochrona każdego człowieka – powiedział papież Franciszek w orędziu na Światowy Dzień Pokoju, który przypada na 1 stycznia.
Nie są to słowa jakiegoś lewackiego propagandzisty czy pożytecznego idioty z Platformy Obywatelskiej. Nie kto inny, a papież Franciszek znów „porywa” swoimi przemyśleniami. Co prawda, tym razem nie mówi o islamskich „bojownikach nadziei”, a terrorystów z ISIS nie porównuje do apostołów Jezusa Chrystusa. Teraz twierdzi, że to nie islamscy fundamentaliści zaprowadzają w świecie strach, ale roztropni katolicy, którzy oddzielając ziarno od plew, rozróżniają muzułmańską nienawiść od chrześcijańskiego personalizmu, w którym podstawą jest tzw. „porządek miłosierdzia” (ordo caritatis).
W swoim orędziu Franciszek nie wspomniał o agresji z jaką spotkali się Europejczycy podczas sylwestrowej zabawy w Niemczech, Brukseli czy Francji. Nie powiedział o skandalu do jakiego doszło w rzymskim szpitalu, gdzie somalijski imigrant, próbował zgwałcić rodzącą kobietę. Nie było też mowy o strachu, gwałtach i terrorze z jakim na co dzień spotykają się mieszkańcy europejskich miast. Była za to mowa o „przemocy” tych, którzy padają ofiarą islamskiej agresji.
Niestety zdążyliśmy do tego przywyknąć, że idiotyczne słowa papieża są wodą na młyn dla lewicowych klakierów, którzy nierzadko próbują się lansować obrońców chrześcijaństwa i znawców teologii. Są również okazją do tego, by bazując na budowanym przez wieki autorytecie Rzymu prymas Wojciech Polak perorował o potrzebie przyjmowania przez Polskę „uchodźców” (tak uczynił 1 stycznia 2018 roku). Do grona wspomnianych kato-tłuków zaliczyć należy również niejakiego Jarosława Makowskiego z komunistycznej Polityki, który z podnieceniem odniósł się do orędzia Franciszka.
– Jak na to wezwanie Franciszka powinien zareagować polski rząd, który nie przestaje deklarować, że wiarę, ba, katolickość wyssał z mlekiem matki? Jak powinni zachować się ministrowie tego rozmodlonego rządu, którzy gdy tylko zobaczą Kościół, natychmiast rzucają wszystko i biegną, by się pokazać w pierwszych ławach? W Sylwestra przyszła odpowiedź nowego premiera, Mateusza Morawieckiego, który musiał się tłumaczyć przed pisowskim elektoratem ze słów swojego ojca, Kornela, że Polska wespół z Kościołem powinna zaangażować się w korytarze humanitarne dla uchodźców – na swoim blogu napisał Makowski.
Z jednej strony to tragiczne, że papież Franciszek stał się idolem lewackich propagandzistów, którzy nauczanie z Watykanu wykorzystują do uwiarygodnienia swoich marksistowskich urojeń. Z drugiej zaś strony to pokazuje, jak szeroko musimy mieć otwarte oczy, bo gdyby przedłożyć słowa Franciszka ponad katolicką doktrynę, Kościół zostałby zaprowadzony na zupełne manowce.
– Rząd PiS i jego biegający do kościoła politycy odpowiadają: „Franciszku, posłuchamy cię innym razem”. To najlepiej pokazuje, że katolickość polityków PiS tak się ma do przesłania ewangelii i nauczania papieża jak pięść do oka – pisze Makowski.
Makowski stosuje tutaj tani, schopenhauerowski trik. Manipuluje czytelnikiem i zestawia ze sobą dwie sprzeczności: przesłanie ewangelii i nauczanie papieża, które stoją wobec siebie w jawnej sprzeczności. Wystarczy wspomnieć – zostawiając na boku kwestie imigranckie – wypowiedź papieża, w której twierdzi, że Jezus stał się grzechem. Na przykładzie Makowskiego wyraźnie widać, że mimo ukończonych studiów teologicznych, można być kompletnym katolickim indyferentem.
A co do prymasa Polaka. Nie jest on jakąś tam „V kolumną” kulturowych marksistów jak twierdzą niektórzy. To zwykły przekupny pastuch, czy jak kto woli, pożyteczny kundel będący na smyczy Rotary International, Lions Clubs i innych, którzy na kurialne pałace i remonty katedr sypią ogromne pieniądze. Poza tym, nawiązując do słów papieża Franciszka, kto sieje przemoc? Ci którzy w idiotyczny sposób próbują wybielić zbrodniczy światopogląd islamski czy ci którzy przed agresorami próbują uchronić swoich najbliższych? Odpowiedź znacie.
Źródło: Polityka, PAP
http://wprawo.pl/2017/10/19/zabic-ksiezy-prymas-polski-smyczy/
Dobrze, że to tylko szczekanie, jak w czasie okupacji ze szczekaczek, a nie wycie wilków, o których wspominał Benedykt
Idąc tym tokiem rozumowania, to Niemcy w 1939 i Rosjanie 1944 też byli imigrantami pragnącymi się osiedlić w naszym kraju! Króluj nam Chryste!
Popiełuszko nie zginął za wykonywanie czynności jakimi powinien zajmować się kapłan tylko za wtrącanie się do polityki