Zdrowy rozsądek podpowiada, że przedstawiciel, a zwłaszcza prezydent kraju winien walczyć z wszelkiego rodzaju nienawiścią wymierzoną we wspólnotę, której ten winien służyć. Niemiec winien walczyć z antygermanizmem, Żyd z antyjudaizmem, a Polak z antypolonizmem. Niestety ten, w którym wielkie nadzieje pokładały miliony Polaków, zdaje się tego nie rozumieć. I po raz kolejny strzela ślepakami, bo zamiast walczyć z nabierającym coraz większego rozpędu antypolonizmem, peroruje o mitycznej ksenofobii i antysemityzmie, którym w rzeczywistości jest demaskowanie żydowskiej nienawiści, oraz uderza w polski nacjonalizm komplementarny z personalizmem chrześcijańskim, czyli poszanowaniem każdego człowieka. Wychodzi na to, że prezydent Andrzej Duda odwrócił się plecami do Polaków i składa lenne ukłony w kierunku plujących nam w twarz żydów. To lewy sierpowy dla milionów polskich obywateli, zwłaszcza dla tych, którzy w 2015 na Dudę oddali głos.
W związku z marginalnymi incydentami, jakie miały miejsce podczas tegorocznego Marszu Niepodległości w Warszawie, a zwłaszcza z wyolbrzymieniem ich przez demoliberalne media w Polsce i za granicą, które polskich patriotów nazwały „rasistami” i „faszystami”, Andrzej Duda wypowiedział słowa, które po raz kolejny przekonały mnie, że bliżej mu do walki o nietykalność dla żydów, aniżeli o niepodległość Polski, do której przyczyniłaby się chociażby blokowana przez niego reforma sądownictwa.
– Nie można postawić znaku równości pomiędzy patriotyzmem a nacjonalizmem – powiedział Andrzej Duda, najwyraźniej robiąc z siebie ćwierćinteligenta, ponieważ nie daję wiary, żeby ten nie miał wiedzy, iż polski nacjonalizm jest szczególnie zdynamizowanym patriotyzmem, pozbawionym jakiegokolwiek nastawienia rasistowskiego i szowinistycznego. W innym miejscu Andrzej Duda powiedział: – Nacjonalizm to spojrzenie negatywne, to spojrzenie, że nasz kraj jest tylko dla nas. To nieprawda. Nasz kraj jest dla wszystkich tych, którzy chcącą żyć uczciwie i którzy chcą go budować. To jest podstawowe kryterium.
Gdyby takie słowa wypowiedział kompletnie niedokształcony, skaczący po krzesłach, walczący z dzikami analfabeta z Obornik Śląskich, który na nasze nieszczęście był prezydentem Rzeczypospolitej, to owszem, podobne słowa by mnie nie zaskoczyły. Jednak od doskonale wykształconego, pochodzącego z inteligenckiej rodziny Andrzeja Dudy wymagam czegoś więcej. Ciężko uwierzyć, że ten nie czytał publikacji o. Jacka Woronieckiego, Romana Dmowskiego czy niesłusznie posądzanego o rasizm i antysemityzm Adama Doboszyńskiego, który pisał w „Teorii Narodu”: Różnolitość etniczna nie rozsadza, lecz bogaci. Pozwala przejść w wielki naród organicznie, bez wyjałowienia ludowego podłoża, które jest podstawą zdrowego społeczeństwa. W tym miejscu należy również zacytować program Stronnictwa Narodowego w 1945 roku, którym kierują się również polscy nacjonaliści XXI wieku: Przez naród polski rozumiemy wszystkich Polaków, związanych wspólnym poczuciem narodowym, kulturą, dążeniami, a więc polskich chłopów, robotników, mieszczaństwo, inteligencję, wojsko itd. W pierwszym rzędzie należą do narodu ci, co chcą Polski, co dla niej walczyli, pracowali i narażali się dla niej na niebezpieczeństwa, co nie poszli na służbę wroga. A więc ludność posiadająca wyrobione poczucie narodowe polskie. Na drugim miejscu do narodu polskiego zaliczają się elementy o słabszym poczuciu narodowym, przepojone duchem klasowym. Na trzecim miejscu zalicza się do narodu polskiego wszystkie te plemiona, które są polskiego pochodzenia, ale jeszcze nie mają wyrobionego polskiego poczucia narodowego, albo wskutek niewoli i na skutek akcji nieprzyjacielskiej narzucono im obcą narodowość i język.
W związku z pojedynczymi incydentami na Marszu Niepodległości w Warszawie, które zostały napompowane przez wielu rzekomo pro-polskich publicystów takich jak Dawid Wildstein czy sprowadzonych do Polski przez Witolda Waszczykowskiego zakamuflowanych antypolonitów z American Jewish Committee i Jonny’ego Danielsa, Andrzej Duda wypowiedział jeszcze takie słowa:
– Nie ma w naszym kraju miejsca ani zgody na ksenofobię, nie ma w naszym kraju miejsca na chorobliwy nacjonalizm, nie ma w naszym kraju miejsca na antysemityzm. Taka postawa oznacza wykluczenie z naszego społeczeństwa. Ludzie, którzy tak się zachowują, są wykluczeni, mają postawę, której nie da się inaczej nazwać (jak) tylko postawą niegodną – niczym pod dyktando tych, którzy plują Polakom w twarz powiedział Andrzej Duda.
W obliczu milczenia prezydenta w kwestii rozpędzającego się niczym wielki taran antypolonizmu, słowa prezydenta Dudy są wyjątkowo haniebne. Jednak to nie pierwsza tego typu wypowiedź. 16 stycznia bieżącego roku, podczas spotkania z prezydentem Izraela Reuvenem Rivlinem prezydent RP perorował: – Nigdy nie może być, nie tylko wśród polityków, ale także i wśród zwykłych ludzi, obywateli świata, zgody na nienawiść, zgody na antysemityzm. Zaledwie kilka dni po wizycie Prezydenta RP, żydowskie media wylały hektolitry jadu antypolonizmu imputując Polakom kolaborację z III Rzeszą, udział w eksterminacji żydów, pogrom w Jedwabne i Kielcach, a zwłaszcza wylano wiadro pomyj na błogosławioną rodzinę Ulmów z Markowej. Takie są efekty służalczej polityki międzynarodowej, którą stosuje prezydent naszego kraju.
W podobny sposób jak z Rivlinem, prezydent Duda rozmawiał z szefami żydowskich organizacji w Nowym Jorku, w tym z Abrahamem Foxmanem z Anti-Defomation League, zapewniając ich o walce z tym mitycznym antysemityzmem i przykładając tym samym rękę do budowania niebezpiecznego przemysłu holocaustu. Dlaczego Duda ani na moment nie wspomina o antypolonizmie, z którym spotykamy się niemal na każdym kroku? Czyżby bronił interesów tych, którzy od wieków traktowali Polskę jak „dojną krowę”, jak żydzi zwykli mówić o Polsce w okresie okupacji?
Oczywiście, przykładów jak Duda przymyka oko na zwierzęcy antypolonizm jest o wiele więcej. Nie sposób wszystkie opisać. Zdarzyło się nawet, że Prezydent RP odznaczył Orderem Orła Białego izraelskiego faryzeusza Szewacha Weissa, który fałszował historię mówiąc, że w Urzędzie Bezpieczeństwa znalazłby najwyżej pięciu Żydów, a okupacja Polski przez Armię Czerwoną w 1945 była wyzwoleniem naszej ojczyzny. Czy prawdziwy mąż stanu odznaczyłby takiego człowieka Orderem Orła Białego? Czy Weiss zasłużył na takie odznaczenie?
W Andrzeju Dudzie wielu pokładało ogromne nadzieje. Jak się okazało, na próżno. Ten zamiast domagać się szacunku do naszego narodu przeprowadza idiotyczne samobiczowanie, tak jak byśmy to my byli winni wyzyskiwania i okradania polskich panów, partycypacji w eksterminacji żydów poprzez działalność Judenratach, Sonderkommando, czy wyjątkowo brutalnej policji w żydowskich gettach. Być może małżonka prezydenta na wszelkie możliwe sposoby nie chce dopuścić, by jej ukochany zrozumiał, że mimo, iż przez wieki doświadczaliśmy wielu krzywd ze strony społeczności żydowskiej, Polacy nie przykładali i nie przykładają ręki do mordowania żydów czy niszczenia ich tradycji. Polska była, jest i będzie szlachetnym narodem, który ma prawo domagać się do siebie szacunku, bez względu na to czy się to podoba Andrzejowi Dudzie, czy nie. Perorowanie o mitycznym antysemityzmie i ksenofobii oraz potępianie szlachetnego polskiego nacjonalizmu na pewno Polsce nie służy. Więcej, czyni Polsce niepowetowaną szkodę. Andrzej Duda znalazł się na lewackich manowcach. Zdecydowanie należy mu się mocny prawy sierpowy.