Dotychczas o bp. Rafale Markowskim Polska słyszała tylko dwa razy. Po raz pierwszy w 2013, gdy media rozpisywały się o nominacji biskupiej dla brata popularnego wokalisty Grzegorza Markowskiego z Perfektu. Drugi raz w lipcu 2017 roku, gdy nieopodal świadomie zaniedbanego kirkutu, Żydów przepraszał za zbrodnie w Jedwabnem. Kościół z ogromnym bólem ogarnia tych synów narodu polskiego, szczególnie tych katolików, którzy brali udział w tej kaźni. (…) To jest wielki ból i wyrzut sumienia, za który to ból wszystkich braci i siostry narodu żydowskiego przepraszamy – powiedział sufragan archidiecezji warszawskiej. W czyim imieniu przepraszał? Na pewno nie w moim. Nie jestem Niemcem, ale dumnym Polakiem.
Prawdopodobnie przepraszał w imieniu Konferencji Episkopatu Polski, którego szef, a zarazem inicjator Dni Judaizmu w Polsce abp Stanisław Gądecki na każdym kroku Żydom „robi dobrze”. Wystarczy wspomnieć atak rzeczonego hierarchy na Eucharystyczny Ruch Młodych z Poznania (2014), którego członkowie chcieli zorganizować grę miejską opartą na wydarzeniach z XIV wieku, kiedy to żydzi sprofanowali Najświętszy Sakrament. Odpowiedź abp. Gądeckiego była jednoznaczna: Zorganizujecie grę to zostaniecie zdelegalizowani! Czego obawiał się hierarcha, który polskich nacjonalistów obrzuca anatemami, a z talmudycznymi szowinistami w synagogach klepie się po plecach i nawet wywija łamańce w najlepsze (2016 – uroczystości z okazji 1050-rocznicy Chrztu Polski)? Patrząc na jego biografię, a zwłaszcza spis publikacji naukowych, w których co drugi tytuł tyczy się tematyki żydowskiej, rzec można, że hierarsze bliżej bliżej do Naczelnego Rabina w Polsce niż do szefa polskiego episkopatu. A gdyby młodzież organizowała grę miejską o żydowskich napletkach, zapewne otrzymali by stosowne błogosławieństwo, w dodatku na piśmie!
Biskup Rafał Markowski, przewodniczący Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem (nota bene organu powołanego przez wspomnianego abp. Gądeckiego) kryteria przełożonego spełnia gorliwie, kierując się znanym w wyższych strukturach kościelnych „ślepym posłuszeństwem”. Jeśli ktoś myśli, że w lipcu 2017 roku biskup Markowski tak sobie chlapnął przed dziennikarzami, że „przeprasza za Jedwabne”, to się grubo myli. Markowski jest jedynie biskupem pomocniczym i w nosie ma kurialne finanse, o które w zamian za otaczanie szczególną troską, dbają talmudyczni mecenasi, a które leżą na sercu przewodniczącemu KEP. Bp Markowski zrobił to co się od niego wymaga. Bezczelnie mówiąc – Polakom pokazał środkowy palec, a żydów „polizał” tam, gdzie Słońce nie dociera, bo na tym zależy jego przełożonemu. To nic, że IPN nie chce udostępnić dokumentów nt. Jedwabnego. To nic, że Żydzi łżą jak psy, wciskając Polakom kit o niezgodności przeprowadzenia ekshumacji z żydowskim prawem. Za zachodnią granicą, ekshumacje na żydach przeprowadzane są bez większych problemów. Czyżby to prawo obowiązywało tylko w Polsce? To nic, że świadkowie jedwabieńskiej masakry, na przykład Hieronima Wilczewska w obszernej relacji nie pozostawia żadnych wątpliwości: W Jedwabnem mordowali Niemcy, a Polacy po Żydach mieli zostać spaleni jako drudzy. Abp Stanisław Gądecki i jego „posłuszni” pomocnicy robią co się da żeby tylko nie zmasakrować żydowskiej, opartej na kłamstwie, religii holokaustu, która swojego bożka ulokowała w niewielkiej miejscowości na Podlasiu. Jeśliby tylko uderzono w to nekrofilskie bałwochwalstwo, episkopat z miejsca zostałby posądzony o antysemityzm, kurki z pieniędzmi zostałyby wstrzymane, a symboliczna wódka w kurialnych barkach zaczęłaby się kończyć.
Aby na „pisowskiej kampanii antysemityzmu” (tak twierdzą polit-idioci) polski episkopat nic nie stracił, biskupi zamierzają oddelegować do Izraela znawców od mitycznego judeochrześcijaństwa, będą powielać kłamliwe określenia o „starszych braciach w wierze” i przekonają swoich mecenasów, że to nie oni, ale obecna władza przyklepała „haniebną nowelizację” ustawy o IPN. Jeśli chodzi o relacje z Izraelem, miałem okazję spotkać się z panią ambasador Izraela – i to dwukrotnie. Rozmawialiśmy i jest zamysł aby przygotować wyjazd delegacji episkopatu do Izraela, bo są dwie okoliczności: 70-lecie państwa izraelskiego i 100-lecie niepodległości państwa polskiego – w rozmowie z Moniką Olejnik powiedział bp Rafał Markowski.
Delegaci na pewno nie odważą się wspominać Jezusa Chrystusa i najprawdopodobniej krzyże z „mącicielem z Nazaretu” pochowają po kieszeniach, tak jak miało to miejsce kilka lat temu (2013). Broń Boże, żeby tylko nie zgorszyć bogobojnych icków. Wszak to sam Święty Paweł pisał: Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów (1Kor 1,22-23). Problem w tym, że apostołowie nie wstydzili się nauki krzyża, ale głosili ją wszędzie tam gdzie przebywali.
Korzystając z budowanej przez wieki wiarygodności Kościoła, Polski episkopat kopie do jednej bramki z „totalną opozycją”, która w ferworze nienawiści polskich patriotów porównuje do ubeckiego kata Mieczysława Moczara. Mnie to wcale nie dziwi i prawdę mówiąc nie jest to żadną tajemnicą. Wystarczy obserwować co się dzieje w polskim Kościele, a odpowiedź będzie prosta: Chorzy na polityczną ustępliwość polscy pasterze wydają swoje owce na rzeź, Polskę mają w nosie, a wciąż liczy się dla nich jedynie szmal, święty spokój i rabiniczne błogosławieństwo. Być może to błogosławieństwo, które żydzi odprawiają nad bombami, które armia izraelska zrzuca na okupowanych Palestyńczyków. Polscy biskupi, a zwłaszcza Gądecki i Markowski, z miejsca powinni zostać skazani na infamię, a z naszej ojczyzny wyrzuceni precz… najlepiej do „tolerancyjnego” Izraela. Najlepiej w rytmie piosenki Grzegorza Markowskiego: „Idź precz…”.
A tak na marginesie… Nie łudźmy się, że nowelizacja wiele zmieni. Biorąc pod uwagę fakt, że polski wymiar sprawiedliwości jest przesączony trucizną relatywizmu, a zatem ze sprawiedliwością niewiele ma wspólnego, nie spodziewałbym się karania antypolonitów. W nowelizacji ustawy jest taki oto zapis: Nie popełnia przestępstwa sprawca czynu zabronionego określonego w ust. 1 i 2, jeżeli dopuścił się tego czynu w ramach działalności artystycznej lub naukowej. Scenariusz szkicuje się następujący: dla zasady oraz z obawy przed reprymendą ze strony Zbigniewa Ziobry kilka osób zostanie skazanych, a potem oszczerców narodu polskiego sędziowie będą usprawiedliwiać „działalnością naukową lub artystyczną” na wzór Adama Darskiego, który porwał Biblię.
Przeczytaj także:
http://wprawo.pl/2017/09/14/zdrajcy-w-sutannach-rece-precz-od-polski-kolejna-zdrada-polskich-biskupow-kim-sa/