„Zniszczyć współbrata”. Skandal u dominikanów. Szokujący wywiad z o. Adamem Wyszyńskim OP

Ojciec Adam Wyszyński, dominikanin, którego konferencje i kazania cieszą się ogromną popularnością w Internecie, zatelefonował do mnie w uroczystość Wszystkich Świętych, wyznając wstrząsające fakty dotyczące próby zniszczenia go przez współbraci.

Nigdy bym się nie spodziewał, że kapłan o wielkim potencjale, szanowany przez tysiące wiernych zostanie okrutnie potraktowany przez swój zakon. Od momentu kiedy wypowiedział wojnę lobby homoseksualnemu oraz mobbingowi w zakonie, przypuszczono na niego falę nienawiści we wspólnocie. W niechlubnym zakonnym gronie znalazły się takie osobistości, jak pupil lewicy o. Paweł G. oraz prowincjał o. Paweł K., który do niedawna postulował, by pary homoseksualne otrzymały możliwość adopcji dzieci. O. Adam Wyszyński doświadczył w klasztorze prób molestowania oraz niemożliwych do opisania tortur psychicznych. Nadal pragnie kierować się dominikańską zasadą, by niczym biegnący pies (domini canes, tzn. psy Pańskie) z płonącą pochodnią zapalać cały świat – nie kłamstwem i nienawiścią, ale prawdą i miłością chrystusową, które wyzwalają z niewoli. Troszcząc się o Święty Kościół katolicki, postanowiłem opublikować szokujący wywiad z zakonnikiem. Praktyka podpowiada, że jedynie takie publikacje mogą doprowadzić do opamiętania przełożonych, którzy czują się bezkarni. W liście otwartym zaświadcza o tym abp Jan Paweł Lenga z Karagandy, że to jedyny skuteczny sposób, by skłonić hierarchię do opamiętania. W modlitwie pamiętajmy o ojcu Wyszyńskim oraz o tych, którzy zostali wymienieni w poniższym wywiadzie.

Z o. Adamem Wyszyńskim OP rozmawia Jacek Międlar.

We wspólnocie zakonnej doświadczył Ojciec prób molestowania?

Tak, doświadczyłem takich prób. Nie były one jednoznaczne. Kilkakrotnie tylko usłyszałem słowa, że któryś z Braci z chęcią by mnie „przeleciał”. Na szczęście miałem na tyle rozumu, by takie wypowiedzi potraktować pustym śmiechem. Natomiast nigdy nie usłyszałem wypowiedzi typu „przyjdź do mnie do pokoju, zrobimy to”.

Zdarzały się dwuznaczne sytuacje w czasie formacji seminaryjnej?

Nie. Choć w nowicjacie widziałem braci w habicie zakonnym całujących się w usta. Słyszałem już wtedy od niektórych z braci, na kogo mam uważać. Nie chciałem słuchać plotek, które mogłyby mnie odwieść od mego powołania. Omijałem więc te osoby. Wiem natomiast o przypadkach, że niejeden z konfratrów nie spędził nocy w swojej celi zakonnej.

Będąc diakonem, został Ojciec dyrektorem Ośrodka ds. Nowych Ruchów Religijnych i Sekt w Krakowie. Zaskoczenie?

Poprawka. Zostałem p.o. dyrektorem tego ośrodka, choć nic wcześniej nie wiedziałem, z czym wiąże się ta praca. Ojciec A., będący wówczas dyrektorem, nagle wyjechał z klasztoru. Nie wiem, czy na urlop czy został przeniesiony gdzie indziej. W klasztorze krakowskim pojawiał się regularnie. Pewnego dnia zjawił się młody mężczyzna, student Duszpasterstwa Akademickiego „Beczka”, który wyznał mi, że ów zakonnik zrobił libację alkoholową, podczas której mężczyźni, w tym ojciec A., uprawiali ze sobą seks analny i oralny. O tym fakcie doniosłem przełożonym. Wielkim zdziwieniem było dla mnie, że ów zakonnik kilka lat później został przeorem klasztoru w Warszawie „na Freta”. Jak wspomniałem, w większości wypadków nie zajmowałem się samymi sektami, ale również wiernymi, którzy zostali źle potraktowani bądź wykorzystani przez księży. Padały nazwiska z moich wspólnot.

Zakonnicy: S. B., D. M. oraz pupil lewicowych mediów o. Paweł G. Nazwiska tych zakonników powiązał Ojciec z nagannymi, homoseksualnymi zachowaniami. Co takiego zrobili?

O. Paweł G. - komentator GW i TVN

O. Paweł G. – komentator GW i TVN

B. kilka razy prosił mnie, byśmy uprawiali seks oralny, tłumacząc, że mi się to spodoba. Jednak było to tylko w chwilach, kiedy nadużyliśmy alkoholu. Nie potępiam go, bo jest bardzo wrażliwym człowiekiem. Był mi ogromnym wsparciem jako człowiek i współbrat, kiedy mieszkałem w klasztorze łódzkim. Nasza relacja była, mogę tak nazwać, przyjacielska. Wiem, że boryka się ze swoimi skłonnościami seksualnymi. Jego bym nie chciał skrzywdzić żadną ze swoich wypowiedzi. D M. zaprosił mnie do Rzymu do „Angelicum” w czasie wakacji. Zaprosił mnie do swojej celi. Podkreślam, do niczego nie doszło! Choć zdziwiła mnie treść filmu, który oglądaliśmy. Po kilku lampkach wina zaczął się do mnie przysuwać coraz bliżej. Wówczas wyszedłem z jego celi. W Krakowie, kiedy rozpocząłem studia doktoranckie, nocowałem w klasztorze, ponieważ dojeżdżałem z Łodzi. Odbywały się tam – że tak powiem – libacje alkoholowe. W każdą środę w celi D. M. Brali w nich udział przede wszystkim ojcowie ze stopniem przynajmniej doktora. Zadziwił mnie fakt, że czterech z nich leżało razem w łóżku. Przejdźmy do Pawła G. Był moim przeorem przez trzy lata w Łodzi. Z jego strony doświadczyłem poklepywania po tyłku, niby tak spontanicznie. Pewnego razu jak gotowałem obiad, objął mnie w pasie i wykonywał ruchy frykcyjne, śmiejąc się, że „Kaczyński mnie dyma w dupę”. To cytat. Innym razem, tak dla zabawy, uderzył mnie patelnią po pośladku, pytając, czy mnie zabolało. Od razu ripostuję w tym miejscu oświadczenie prowincjała w mojej sprawie. Sprawę zgłaszałem mu dwukrotnie oraz rozmawiałem ze swoim kierownikiem duchowym – jezuitą, który skontaktował mnie z przełożonym ds. życia konsekrowanego. Opowiedziałem te sytuacje także przeorowi z Poznania Michałowi P. OP oraz trzykrotnie starałem się spotkać z arcybiskupem łódzkim. Moja Mama wykonała kilkadziesiąt telefonów, które nie poskutkowały.

Doświadczony przez próby wykorzystania seksualnego, postawił się Ojciec lobby homoseksualnemu w zakonie i chciał zorganizować konferencję na temat mobbingu w zakonach. To chyba nie spodobało się współbraciom?

To lobby istnieje, choć nadal trudno mi w to wierzyć. Konferencja, która miała się odbyć na Uniwersytecie Łódzkim, dotyczyłaby konfrontacji prawa konstytucyjnego, cywilnego, administracyjnego oraz karnego z kodeksem prawa kanonicznego. Nie chodziło mi o zrobienie szumu wokół Kościoła i konferencja nie dotyczyłaby jedynie kwestii homoseksualizmu, ale również strony moralnej i administracyjnej. Chodziło mi tylko o rzetelną analizę. Do przeprowadzenia takiej konferencji zmotywowała mnie moja sytuacja. Kiedy mój lekarz powiedział, bym postarał się o świadczenie rehabilitacyjne, okazało się, że zakon nigdy nie płacił za mnie składki chorobowej. Do tego kolejny przypadek młodej siostry zakonnej, która stała się ofiarą wielokrotnych gwałtów ze strony proboszcza i wikarego. Jej przełożona powiedziała, że musi to znieść, bo inaczej parafia, w której siostry posługują, pozbędzie się ich i siostry nie będą miały żadnego źródła utrzymania. Do dziś pamiętam jej łzy.

Co Ojciec jej wówczas doradził?

By opuściła zgromadzenie i ratowała swoją godność, człowieczeństwo i kobiecość.

Okazją do próby zniszczenia Ojca był zator płucny połączony z zatrzymaniem akcji serca?

Trudno mi się do końca ustosunkować do tego pytania. Po pierwsze, to był obustronny zator płucny. Zdiagnozowano u mnie skrzep o wielkości 2,5 na 3,5 cm w sercu oraz skrzep w żyle udowej na długości 20 cm. Oprócz wady genetycznej wykryto podniesiony poziom hormonu kortyzolu we krwi, który sprzyja zakrzepom. Kortyzol jest hormonem nadmiernie produkowanym po długotrwałym stresie. Po pobycie na OIOM-ie i oddziale intensywnej terapii kardiologicznej odwiedzili mnie przełożeni: ojciec N. i ojciec K. Przekazałem im informację od lekarzy, że po wypisie ze szpitala będę potrzebował specjalistycznej opieki, gdyż mogę czuć się słabo. Odpowiedziano, że klasztor nie może mi tego zagwarantować. Dzięki Bogu, znalazłem świecką rodzinę, która przyjęła mnie i zaopiekowała się mną w czasie rekonwalescencji.

I to nie poskutkowało w złamaniu Ojca. Podjęto się prób sfingowania skierowania do szpitala psychiatrycznego.

O. Tomasz Nowak OP

O. Tomasz Nowak OP

Po miesiącu od wypisu ze szpitala wróciłem do klasztoru. Zdarzyło się kilka razy, że prosiłem jednego bądź dwóch braci o odprawienie mszy świętej za mnie, ponieważ słabo się czułem. Niestety bywało tak, że praktycznie co dwa dni, a czasem codziennie miałem wizytę u kolejnego specjalisty. Skutkowało to często moją nieobecnością na modlitwach porannych bądź wspólnym obiedzie. Przeor o. Tomasz Nowak kilkanaście razy wzywał mnie na „dywanik”, twierdząc, że jestem awspólnotowy. Na początku września zaproszono mnie na spotkanie z o. prowincjałem i przeorem, podczas którego była obecna psychiatra Joanna Soczyńska-Baranowska. Powiedziano mi, że w trosce o moje zdrowie chcieliby, bym przerwał studia i udał się na dwudniowe badania do kliniki w Krakowie. To samo z ust przeora usłyszała moja Mama, która spotkała się z nim osobiście. Pani Baranowska wystawiła skierowanie do szpitala psychiatrycznego, otrzymując mój numer PESEL z klasztoru. Za takie postępowanie (psychiatra może wystawić skierowanie po badaniach, w dniu, w którym widzi pacjenta) grozi jej trzy lata więzienia i dożywotnie zawieszenie w czynnościach lekarskich. Myślę, że padła ofiarą manipulacji bądź prowokacji ze strony moich przełożonych, ponieważ należy do III zakonu dominikańskiego w Łodzi. Do dzisiaj mam jej SMS-y świadczące o tym, że działała pod naciskiem prowincjała. W skierowaniu napisano, że stanowię zagrożenie dla swojego życia i osób w moim otoczeniu. Kiedy zamknęły się drzwi oddziału, pielęgniarka – spoglądając na skierowanie – powiedziała mi, że spędzę tam przynajmniej trzy miesiące, jeżeli nie dłużej. Nie miałem z sobą praktycznie nic. Ani wody, ani klapek, ani ciuchów na zmianę. Załamałem się. Podczas pobytu w szpitalu żaden z braci mnie nie odwiedził. Co jeszcze ważne, umieszczenie mnie w szpitalu w tym okresie przerwało specjalistyczną kurację hematologiczną, co poskutkowało pogorszeniem stanu zdrowia, zarówno psychicznego, jak i fizycznego.

Posiada Ojciec pełną dokumentację medyczną świadczącą o tym, że nie było podstaw, by Ojca skierować na szpitalny oddział?

Wówczas byłem w trakcie terapii u lek. med. Tadeusza Stelmaszczyka, który po przeprowadzeniu testu takich podstaw nie widział. Posiadam również dokumentację prof. Piotra Gałeckiego, krajowego konsultanta psychiatrii w Polsce, który mnie leczy od kwietnia 2015. Też nie widział podstaw, by wysłać mnie do szpitala.

W październiku zeszłego roku postanowił Ojciec odejść z klasztoru. Nie ma już do czego wracać?

W tym momencie jestem półtora roku na L4. Opuszczając szpital, stanąłem ze swoim bagażem i postanowiłem nie wracać. Jeszcze w październiku udzieliłem ostatniego ślubu moim przyjaciołom w bazylice krakowskiej, gdzie był także o. prowincjał. Po mszy świętej jedynie zapytał mnie, czy ze szpitala sam się wypisałem na żądanie czy mnie wypisano. Wypisano mnie po mniej więcej dwóch tygodniach, a jeden z lekarzy stwierdził, że to nie pierwszy raz, kiedy Kościół próbuje wyrobić żółte papiery dla niewygodnego kapłana. Wracać do czego? Tęsknię za kapłaństwem, ale trudno mi wrócić z dwóch powodów. Po pierwsze, odarto mnie z godności ludzkiej. Po drugie, mój stan zdrowia nie pozwala mi na wrócenie do struktur, które według mnie stosują mobbing. Wiem, że ten problem nie dotyka tylko Kościoła. Odkąd otrzymałem karę suspensy, odwróciły się ode mnie zarówno środowiska kościelne, jak i wierni świeccy. Bardzo przeżyłem ten moment samotności i plotek, które zostały wymierzone w moim kierunku. Szczerze mówiąc, cieszę się, że mam co do garnka włożyć. Modlę się regularnie, chodzę na spacery. Priorytetem jest zdrowie i dbanie o płaszczyznę ogólnoludzką i chrześcijańską. Przełożeni zabronili mi nawet przystępować do sakramentów. Kanoniści z Krakowa powiedzieli, że taki zakaz jest sprzeczny z prawem. Sam nie wiem, co o tym myśleć.

Wiem, że kontaktował się Ojciec z wieloma zakonnikami i byłymi członkami swojego zakonu, którzy padli ofiarą molestowania ze strony współbraci lub sami przejawiają skłonności homoseksualne. Będą chcieli wyjawiać niewygodne fakty?

Drogi Księże Jacku, jako psychoterapeuta nawiążę tutaj do syndromu sztokholmskiego. Jest to stan psychiczny, który pojawia się u ofiar molestowania lub u zakładników, wyrażający się odczuwaniem sympatii i solidarności z osobami je wykorzystującymi. W skrócie: w pewnym momencie ofiara broni kata. Od pojawienia się moich wyznań w internecie zaczęli się do mnie zgłaszać bracia zakonni i byli zakonnicy, którzy opowiedzieli mi swoje historie. Dzwonili do mnie byli zakonnicy wręcz z wyrzutem: czemu nie opowiedziałeś o ojcach K., S., G., M.? Powiedziałem, że sami mogą to opublikować. Wszyscy odmówili. Usłyszałem: „Chcesz walczyć, to walcz sam! Nas w to nie mieszaj”. Druga grupa ojców i księży, którym mówiłem o tym fakcie, stwierdzała: „Adam, ja mam już ciepłą posadkę, jedzenie, pranie, odprawię mszę dwa razy w tygodniu, pospowiadam, a niedługo emerytura. Jakbym miał wykształcenie, tobym wystąpił. A teraz co? Szukać mieszkania, pracy, kobiety? Już nie mam siły”. Przykre.

W środowisku kapłańskim głośno mówi się o profilach księży na gejowskich portalach. Wie coś Ojciec na ten temat?

Tak, ale są to informacje z drugiej ręki. Mogę oszacować, że 20–30 członków mojego zakonu w Polsce posiada takie profile. Ciekawa sytuacja. Przyszedł pewnego razu do mnie mężczyzna, który źle się czuje ze swoją homoseksualną orientacją, i powiedział mi, że umówił się w klubie gejowskim – bodajże we Wrocławiu. Spotkał tam jednego z kapłanów, na którego mszy był w poprzednią niedzielę. Był w szoku. Mimo namów nie dał się nakłonić do kontynuowania randek. Szacunek dla niego!

Czym się Ojciec kieruje, mówiąc o tych wstrząsających faktach. „Zakochani” w zakonie kaznodziejskim mogą nieco zmienić o nim zdanie.

Będę szczery – przede wszystkim własnym interesem. Zależy mi, aby ci, których przez lata prowadziłem do Boga, nie utracili wiary. Próbowałem zawsze wpajać im w serca hasło: „Bóg, Honor, Ojczyzna” By byli dumni z tego, że jesteśmy wierzącymi Polakami. Aby nie wstydzić się wiary. Niech oni się wypowiedzą, czy choć trochę mi się to udało. Księże Jacku, zakochani to my powinniśmy być w Trójjedynym Bogu, a nie w jakimś zakonie lub księdzu. U wielu wziętych kaznodziejów widzę elementy psychomanipulacji. Mówią piękne słowa, ale to chwilowe pocieszenie, które nie zmienia dynamiki życia, tylko pozwala na chwilę zapomnieć o problemach. Cóż z tego, że zapomną, skoro problem pozostaje. Zauważyłem, że wielu zakochanych w kaznodziejstwie kapłanów z mojej wspólnoty zakonnej przychodzi, by jedynie wysłuchać Słowa, nie wcielając Go w życie. I ja, i Ty jesteśmy tylko niedołężnym narzędziem w Jego ręku. Kiedy byłem w śpiączce farmakologicznej, usłyszałem Jego głos: „Adam, nie żyłeś tak, jak chciałeś. Wracaj”. Odpowiedziałem: „Sam nie wrócę, jeżeli już to wracamy Ty i ja”. W tym momencie powiodła się próba ekstubacji i otworzyłem oczy, uzyskując świadomość, że jednak nie jestem po tej drugiej stronie… Cóż nam pozostaje, Księże Jacku. Nie Ty pierwszy i nie ja. Ufam, że młodzi kapłani zabiorą również głos w tych sprawach.

Tekst ukazał się na łamach tygodnika Polska Niepodległa.

Tagi , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

25 odpowiedzi na „„Zniszczyć współbrata”. Skandal u dominikanów. Szokujący wywiad z o. Adamem Wyszyńskim OP

  1. Miro mówi:

    Jaka jest obecna sytuacja o. Adama? Jak sobie teraz raczi?
    Wiem z ostatniego wywiadu z p. Stonoga, ze namawial go, aby zebral sie w sily i powrocil do zakonu nawet na inna parafie, aby mogl w spokoju dojsc do siebie i byc dalej kaplanem.
    Jak to wyglada teraz? Czy jest jakas forma pomocy albo kontaktu?
    Jest duzo osob, ktore stoja za nim murem i pamietaja o nim w swoich modlitwach, a wiem ze powiedzial znamienne slowa ze prawie wszyscy sie od niego odwrocili… Ta reszta jest i caly czas wspiera go modlitwa….

    • Marta Orłowska mówi:

      Jestem wstrząśnięta tą historią , którą przeczytałam , również oburzona … Nie miałam pojęcia , że aż takie rzeczy mają miejsce w zakonach . Przyznaję rację ks. Jackowi Międlarowi , że porzucił zakon . Szczęść Boże ks. Jacku .

  2. Alina mówi:

    Uważam, że z tego powodu wielu zakonników i księży w młodym wieku popełnia samobójstwo!

  3. Robert mówi:

    I co dalej z tym będzie?

  4. Maciej mówi:

    Wstrząsające!

  5. Tomasz Nowak OP to znakomity spowiednik i jak kaznodziej, Pan Jezus sam mnie doprowadzil kiedys do konfesjonalu (min przez Sny w ktorych notorycznie pojawial sie obraz Eucharystii ) no i tym podobne i gdy po dlugim czasie mialem przystapic do spowiedzi co dla mnei wtedy sama mysl zeby isc do spowiedzi bylo traumatycznym przezyciem i wlasnie trafilem na tego Dominikana, Uwazam że naprawdę nie przez przypadek trafilem na Op Tomasza:) Tylko raz mialem okazję spowiadać się u tego Dominikanina i niewiem w jakim stopniu ten znakomity kaznodziej jest wmieszany w tą sprawę ale mam nadzieję że z nim to jakies nie porozumienie bo aż trudno mi uwierzyć że moglobyć inaczej. Nie znam wersjii OP Tomasza wiec nie bede z pogarda patrzyl na jego zdj tylko z ogromnym usmiechem:)

  6. Ufająca Bogu mówi:

    Bardzo to smutne, że kościół niszczeje, ulega zgniliźnie. Niestety, zepsucie dosięga szczytu – koniec czasów. Za mało modlitwy? Zło od wieków wciska się do kościoła, ale to człowiek może powiedzieć NIE! Lecz wielu jest powołanych, ale mało prawdziwych robotników. Piekło już na ziemi! Biada tym, którzy nie pozwalają wejść do świątyń a którym lepiej byłoby uwiązać kamień młyński u szyi. Dlaczego hierarchowie nic z tym nie robią? Może prawo cywilne wprowadzić do kościoła? Mam nadzieję, że przyjdzie czas na oczyszczenie, pokutę, nawrócenie …

    • Michał Sadomski mówi:

      Nie samą modlitwą człowiek żyje. Dobre zarządzanie to podstawa budowania struktur. Przecież hierarchowie podlegają prawu cywilnego kraju, w którym stacjonują, a nadto powinni podlegać prawu kanonicznemu. Trochę nas jeszcze zostało. Mam na myśli ludzi sprawiedliwych. Ciekawy jestem jak to wszystko się potoczy.

  7. kesja mówi:

    Jacku i Adamie,
    chwała Bogu,że wyszliście.
    Zdejmijcie proszę te „rzymskie”okulary i zanurzcie sie w Słowie Boga w Biblii prowadzeni tylko przez Niego.
    Wtedy poznacie Jego Prawdę (nie rzymską) ,a Ona was wyzwoli i prawdziwie wolnymi będziecie.
    Chyba że kochacie Prawdę tylko połowicznie.
    Zachęcam,bo odżyjecie.
    Pytanie tylko ,czy macie na tyle odwagi i determinacji,by pójść za Prawdą na całego.
    Na razie poszliście tylko (na dziś pewnie-aż) kroczek, a Jezus ma dla was wolność potężną,wolność dziecka Bożego a nie dziecka denominacji.
    Bedziemy sie o was modlić do Boga Żywego.

  8. Myślę więc jestem mówi:

    http://wiadomosci.wp.pl/kat,32794,title,Sekta-satanistow-dziala-w-sercu-Watykanu-papiez-wie,wid,12048034,wiadomosc.html?ticaid=1188b8

    Ojciec Amorth po tym zdarzeniu został skierowany na emeryturę a papież Benedykt XVI też poszedł na emeryturę co o tym myślicie?

  9. XEWA mówi:

    Jestem porażona… tak po ludzku…tak po katolicku. Z czyich rąk przyjmę komunię świętą…Boże nie pozwól mi zwątpić…

  10. Przewodas mówi:

    Drogi Księże Jacku!
    Artykuł o niczym, żadnych konkretów, opowieść o subiektywnych odczuciach, bez wartości publicystycznej i procesowej. Musi się Ksiądz jeszcze wiele nauczyć w zakresie publicystyki śledczej. Przede wszystkim tego, że nie można polegać na jednym źródłem informacji. Na razie strzał w stopę!

    • No cóż… o ile mi wiadomo, wywiad ma to do siebie, że w istocie jest publicystycznym odczuciem. Pozdrawiam 🙂

      • Przewodas mówi:

        Manipulowanie emocjami czytelnika to za mało. Trzeba jeszcze dociec prawdy, tak żeby się ostała przed sądem, a w tym Ksiądz jest jeszcze słaby. Różni nas bardzo wiele, jednak mimo wszystko lubię idealizm Księdza, stąd te rady więc proszę się nad nimi serio zastanowić. I ewentualnie sprawdzić sobie kto używa tego pseudonimu…. (z art. 212 byłem ścigany dwukrotnie i bezskutecznie).

    • Wierząca mówi:

      Ja wiem czy o niczym? Cała prawda co dzieje sie w zakonach, klasztorach itp. Bardzo dobrze,że mamy takich wspaniałych kapłanów,którzy mówią o tym głośno. Szkoda mi młodych ludzi,którzy muszą zrezygnować z posługi przez takich „spragnionych miłości” starych przełożonych, jeżeli potrzebują sexu to pomylili zawody… Masakra

  11. Patriota mówi:

    Zakaz przyjmowania sakramentów przez duchownego jest już szczytem bezczelności ze strony władz zakonnych – czy na prawdę Księże Jacku nie ma na tą całą zdeprawowaną wierchuszkę KK żadnego bata, aby przywołać ją do porządku?!

    Aż wierzyć mi się nie chce, że prawo kanoniczne na takie bezprawie przyzwala :-/

  12. Maria mówi:

    Zaliż tacy, przyjacielu, podli będziemy? Tyleśmy już gór
    groźnych przeszli, czyż się bać będziemy tej, co przed nami?
    Wszystkie góry przeszedłszy i tę przejdziemy! Walk wiele wi-
    działeś, bitw jesteś świadom, lwy walczyłeś, byków się nie lęka-
    łeś! Mnie się trzymaj i nie bój się śmierci! Nieś serce do bitwy
    jak wielki bęben! Niech się ocknie ramię twe oniemiałe, niech
    od kiści rąk twych słabość odbiegnie. Nie stój, przyjacielu, ra-
    zem w bór wkroczmy! Serce swe umocnij do bitwy, zapomnij
    o śmierci, nie kryj się z tyłu! Mąż potężny a przodem idący,
    silny mąż, prędki a przezorny, ciało swe uchroni, towarzysza
    takoż ustrzeże. Choćby i polegli, imię zostawią!
    Księga Henocha 4,7-9

  13. Łukasz mówi:

    Do Boga należy królestwo niebios i ziemi.
    On stwarza to, co chce.
    On daje córki, komu chce,
    i On daje synów, komu chce,
    albo też łączy je parami,
    synów i córki;
    i On czyni bezpłodnym, kogo chce.
    Zaprawdę, On jest wszechwiedzący, wszechwładny!
    I nie zostało dane żadnemu śmiertelnikowi,
    aby przemawiał do niego Bóg
    inaczej, jak przez objawienie
    albo też spoza zasłony,
    albo przez posłańca;
    i jemu objawia – za Swoim zezwoleniem –
    to, co chce.
    Zaprawdę, On jest wyniosły, mądry!
    W ten sposób objawiliśmy tobie
    Ducha pochodzącego od Naszego rozkazu.
    Ty nie wiedziałeś,
    co to jest Księga i wiara.
    Lecz My uczyniliśmy ją światłem,
    dzięki któremu prowadzimy drogą prostą,
    kogo chcemy z Naszych sług.
    I ty, z pewnością, poprowadzisz ludzi
    ku drodze prostej – drodze Boga,
    do którego należy
    to, co jest w niebiosach i co jest na ziemi.
    Czyż nie do Boga zmierzają wszystkie sprawy?
    A kiedy któremuś z nich obwieszczą
    to, co przypisuje się Miłosiernemu,
    to twarz jego posępnieje
    i pełen udręki powstrzymuje gniew.
    Czy ta istota, która jest wychowana wśród ozdób
    i która w sporze nie jest jasna?…
    I uczynili aniołów,
    którzy są sługami Miłosiernego,
    istotami żeńskimi.
    Czyż oni byli świadkami ich stworzenia?
    Ich świadectwo zostanie zapisane
    i będą zapytani!

    Luk 13,2-5

  14. Krystyna mówi:

    Bardzo mi się nie podobało, że ks. Adam wyżalał się przed Stonoga. A kim jest Stonoga można wysłuchac tu.
    „Spowiedź” Sumlińskiego
    https://www.youtube.com/watch?v=_Fl71zxRw1w

    • Gość mówi:

      Zgadzam się z Krystyną. Księże Jacku Proszę sprawdzić kim jest Stonoga i się go wystrzegać. Podważana jest przez to wiarygodność.

  15. Michał mówi:

    A teraz poproszę wywiad z wszystkimi tymi, których dobro zostało naruszone w tym artykule.
    Nie będę się wypowiadał źle ani dobrze, dopóki nie poznam prawdy z dwóch stron.
    Czekam na artykuł.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Moi Drodzy! Jeżeli ktoś chciałby wspomóc finansowo moją działalność publicystyczną i patriotyczną, będę niezmiernie wdzięczny.
Za wszelkie wpłaty serdecznie dziękuję!

Jacek Międlar

PayPal:

PLN:

EUR, USD, GBP


Numery kont do wpłat bezpośrednich >> KUPUJĄC W TYM SKLEPIE WSPIERASZ MOJĄ DZIAŁALNOŚĆ