Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Słyszeliście, że powiedziano przodkom: „Nie zabijaj”; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu „Raka”, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł „Bezbożniku”, podlega karze piekła ognistego. Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam sobie przypomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj. Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie wydał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę, powiadam ci: Nie wyjdziesz stamtąd, dopóki nie zwrócisz ostatniego grosza. (Mt 15,20-26)

Jedynie patologiczne jednostki czerpią radość z kłótni, konfliktów czy braku zgody. Człowiek ze zdrowym kręgosłupem moralnym pragnie przebaczenia i pojednania z bliźnim, bo jakiekolwiek niedopowiedzenia, niesnaski czy darzenie się nienawiścią jest po prostu egzystencjalnym ciężarem. Chrystus chce nas go pozbawić, dlatego podkreśla, że milsze mu jest przebaczenie i pojednanie z bratem i siostrą, aniżeli jakiekolwiek ofiary, które z ochotą składali obłudni, żydowscy faryzeusze, zwani przez Niego „plemieniem żmijowym” (Mt 12,34).

Sugestia Jezusa jest bardzo konkretna. Przebaczenie i pojednanie są fundamentem w budowie cywilizacji chrześcijańskiej. To one, w aspekcie moralnym diametralnie odróżniają nas od żydowskiej nienawiści, która z całą mocą została potępiona przez Zbawiciela. Jednak, wbrew prowadzonej kłamliwej propagandzie lub pospolitemu niezrozumieniu, przebaczenie nie ma nic wspólnego z zapomnieniem czy naiwnością. Nie jest również tym samym co pojednanie.

Przebaczenie to pierwszy krok na drodze do pojednania, czyli podania sobie ręki na zgodę z bliźnim, który zawinił i tego żałuje lub na odwrót. Przebaczenie win nie oznacza zapomnienia czy naiwności. Weźmy za przykład ofiary obozów koncentracyjnych, którym dane było przeżyć zgotowane przez Niemców piekło na ziemi. Czy nawet jeśli byli więźniowie przebaczą, czym w pewnym sensie uwolnią zbrodniarzy od winy, będą narażać się na podobne niebezpieczeństwa, a do sprawy holokaustu będą podchodzić lekceważąco? Czy będą się rzucać na szyję tym, którzy z pełną premedytacją przeprowadzali eksterminację ludzkości? Pamiętajmy, że przebaczenie nie oznacza zapomnienia i naiwności, ale z drugiej strony nie jest również rozpamiętywaniem doznanych krzywd.

W procesie przebaczenia rozwija się wewnętrzny dialog w człowieku, rozsądzanie i mentalne przeżycie przykrego doświadczenia jakie nas spotkało ze strony drugiego człowieka. Krótko mówiąc pierwszym krokiem w procesie przebaczenia jest stanięcie w prawdzie, kolejnym zaś, okazanie miłosierdzia. Bardzo pomocne w procesie przebaczenia jest uświadomienie sobie faktu, iż podobnie jak winowajca, jesteśmy grzesznikami, którzy popełniają błędy i – świadomie lub nie – krzywdzą drugiego człowieka. Ponadto warto pamiętać, że można przebaczyć innym, uwalniając ich od poczucia winy, ale możemy również przebaczyć sobie, uwalniając się od poczucia winy za popełnione błędy i za braki, które są w nas. O tym bardzo często zapominamy.

Przebaczenie w pewnym sensie działa jednostronnie, ponieważ wymaga aktu woli jednej strony – człowieka skrzywdzonego. Inaczej jest z pojednaniem, które wymaga wolnej decyzji przynajmniej dwóch osób, skrzywdzonej i winowajcy, bądź jak – zważywszy na fakt, że „wina najczęściej leży po obu stronach” – dwóch krzywdzicieli i skrzywdzonych zarazem. Pojednanie polega na przebaczeniu i wyrażeniu skruchy z powodu dokonanej krzywdy, oczywiście z obu stron. To proces niełatwy i najczęściej wymagający zmiany sposobu myślenia, co w języku Ewangelii fachowo nazywa się metanoia (gr. zmiana sposobu myślenia; por. Mt 3,2). Często brak pojednania jest dla człowieka prawdziwym dramatem. O takich dramatach bardzo często słyszałem w krakowskiej jadłodajni świętego Brata Alberta dla bezdomnych. Okazało się, że nie bezdomność, spanie na dworcu czy grzebanie w śmietnikach to dla ubogich największy dramat. Odrzucona ręka skruszonego, a co za tym idzie brak pojednania ze skrzywdzoną rodziną, najczęściej z powodu nałogu alkoholowego, hazardu czy nieznośnych awantur w domu, były największym egzystencjalnym ciężarem dla spotkanych bezdomnych.

Chrystus chce nas wyzwolić z ciężaru jakim jest brak przebaczenia i pojednania. Nie musimy się ze sobą we wszystkim zgadzać. Nie trzeba byśmy wieszali się sobie na szyi. Wystarczy odrobina szacunku i umiejętność przebaczania krzywd. Nic więcej. To dobra rada Jezusa.

Tekst ukazał się na łamach tygodnika Polska Niepodległa.