W marcu ubiegłego roku ks. Adrian K. publicznie wyznał, że został zgwałcony przez ks. Krzysztofa Sz. z archidiecezji wrocławskiej. Zaraz po tym wyznaniu ks. Krzysztof Sz. został zawieszony w obowiązkach proboszcza, a kuria wrocławska obiecała, że zajmie się sprawą. Minął prawie rok, a wrocławski abp Józef Kupny nie suspendował kanonika Krzysztofa Sz., o którego dewiacjach od ponad 20 lat informowana jest wrocławska kuria. Natomiast suspendowany został ks. K., który odważył się sprzeciwić homo-lobby w Kościele i wyznać, że kilkanaście lat temu został zgwałcony. W tle pojawiła się także moja sprawa. Suspendowany kapłan wyjawił, że wrocławskie homo-lobby, wraz z kanclerzem ks. Rafałem Hołubowiczem, zaatakowało mnie „z grubej rury”, gdy jeszcze w 2015 i 2016 roku sprawowałem funkcje duszpasterskie na terenie diecezji.
– To było wszystko pod przymusem. Chwycił mnie jakoś tak za gardło, że nie mogłem oddychać. Zaczął mnie dusić, a później rozebrał. I później doszło do czynów. Każdego dnia się modlę, żeby już nikogo więcej nie skrzywdził. Pamiętam to zdanie, które powiedział po wykorzystaniu mnie: nie martw się, jesteś w tej samej grupie, będziemy się spotykać częściej, przed tobą kariera, awanse. I myślał, że mnie tym kupi (..) Próbował mnie kupić pieniędzmi, karierą. Chciał żebym mu dalej świadczył usługi seksualne – tak swój kontakt z ks. Krzysztofem Sz. wspominał ksiądz Adrian. W wywiadzie poruszył także sprawę przekrętów finansowych, jakich dopuszczają się wysoko postawieni księża z archidiecezji wrocławskiej.
K. naruszył system
Wyznania ks. Adriana sprawiają, że włos jeży się na głowie. Jednak na wstępie należy zaznaczyć, że on sam nie jest bez winy, ponieważ ma słabość do nieletnich chłopców. Ale nie to jest oficjalnym powodem suspensy, którą abp Józef Kupny nałożył na kapłana. Powodem jest naruszenie infernalnego systemu kurii wrocławskiej.
Sprawę suspensy kapłana skomentował rzecznik kurii ks. Rafał Kowalski, który w środowisku księży oraz diecezjalnym Radiu Rodzina – co warto zaznaczyć – nazywany jest „rzecznikiem Gazety Wyborczej”, a nawet „dziewczyną biskupa Kupnego”.
– Dotychczasowa praca specjalnie powołanej przez arcybiskupa komisji nie potwierdziła większości zarzutów, jakie padały na nagraniu udostępnionym w internecie. Ksiądz arcybiskup po analizie dotychczas zebranego materiału nałożył na księdza Adriana K. karę suspensy, czyli największą z możliwych kar, jaką biskup może ukarać duchownego – dla Gazety Wrocławskiej powiedział ks. Kowalski, rzecznik metropolity wrocławskiego, arcybiskupa Kupnego.
Homo-komisja i atak na mnie
Kto zasiadał w „specjalnie powołanej komisji”? Mogę się jedynie domyślać, że księża, którzy na przełomie lat 2015/2016 atakowali mnie i przy udziale paszkwili zawartych w „Gazecie Wyborczej” doprowadzili do odwołania mnie z parafii. Środowisko kurialne zdawało sobie sprawę, że od początku posługi kapłańskiej byłem negatywnie ustosunkowany do homoseksualnych zachowań wśród księży, co wysondowano w rozmowie telefonicznej ze mną w październiku 2015 roku. Jak doniósł informator, który regularnie uczestniczył w zakrapianych imprezach kurii wrocławskiej, obawiano się, że publicznie będę ujawniał, jak wielki jest problem homoseksualizmu wśród księży archidiecezji wrocławskiej, a to zrujnowałoby budowane przez lata infernalne status quo wrocławskiego Kościoła.
– Kanclerz kurii Rafał Hołubowicz zniszczył Międlara, a sam miał nieczyste zamiary i pobudki. Otoczył się swoimi przydupasami, o których wiem, ze niektórzy są ciepli, skażeni w jakiś sposób homoseksualizmem, a Międlar zaatakował to lobby. Dlatego oni się przestraszyli i wycofali, a potem zaatakowali go z grubej rury – powiedział ks. Adrian K.
Ks. K. nie minął się z prawdą. Dosłownie tydzień przed wyrzuceniem mnie z diecezji wrocławskiej, w porozumieniu z moim przełożonym ks. Kryspinem Banko, bp. Józefem Kupnym i rzecznikiem kurii ks. Rafałem Kowalskim, tę decyzję podjął właśnie kanclerz Hołubowicz. Oczywiście, dokumenty mówią coś zupełnie innego, ponieważ formalnie wina spadła jedynie na Zgromadzenie Misji, ale wiadomo, że to kuria wrocławska, grożąc odebraniem parafii na wrocławskim Oporowie, wywierała nacisk na moją kongregację.
Spotkanie z kanclerzem
Po kilkunastu miesiącach od opuszczenia parafii na Oporowie udało mi się spotkać ks. Rafała Hołubowicza. Spotkaliśmy się po Mszy Świętej Wieczerzy Pańskiej w Wielki Czwartek, pod kościołem na wrocławskich Partynicach. Po wysłuchaniu kazania Hołubowicza o miłości do bliźniego, zapytałem go, dlaczego za moje negatywne ustosunkowanie się do homoseksualizmu wśród księży zostałem wyrzucony z diecezji. Hołubowicz zareagował rozpaczliwym krzykiem: Ten pan mnie atakuje, zaraz zadzwonię na policję. Po czym w towarzystwie kilku emerytów uciekł spod kościoła na Partynicach, by już więcej oficjalnie tam się nie pojawić.
„Pastor bonus”
Powróćmy do sprawy ks. Krzysztofa Sz. Wykorzystanie seksualne ks. Adriana przez proboszcza Sz. miało miejsce – zdaniem poszkodowanego – kilkanaście lat temu. Chyba wszyscy się zgodzą, że gwałt sprzed kilkunastu lat jest trudny do udowodnienia. Jednak w świetle świadectw parafian ks. Krzysztofa Sz., którzy niejednokrotnie padali ofiarą jego napaści seksualnej, przymknięcie oka wrocławskiej kurii i suspendowanie kapłana, który poskarżył się, że został zgwałcony, rzuca okropne światło na wyższą instytucję kościelną, którą dowodzi bp Józef Kupny.
– W świetle mojej historii z 2011 r., kiedy to Sz. nachalnie zasypał mnie SMS-ami z propozycjami seksualnymi ujawniając swoje chorobliwe, niepohamowane inklinacje, zarzuty w stosunku do niego wcale nie są bezzasadne. I kuria, mając pełne teczki protokołów, też powinna to wiedzieć. Nie wiem, czy kiedykolwiek i w jakikolwiek sposób Sz. zostanie przywrócony do czynności duszpasterskich, ale w związku z tym, że istnieje taka obawa, nie pozostaje mi nic innego jak ostrzegać innych przed nim – komentuje sprawę Mariusz Cisowski, który kilka lat temu padł ofiarą seksualnych fantazji księdza kanonika.
Cisowski przekazał mi SMS-y, które wysyłał do niego proboszcz Sz. Jak zaznacza, początkowo odpowiadał proboszczowi z naiwności, a potem, żeby mieć na niego haka i – informując kurię – obronić innych przed seksualnymi zapędami kapłana. Poniżej publikuję te wiadomości, które z „ewangelicznej troskliwości” przesyłał do Cisowskiego chroniony przez biskupa Kupnego kanonik Sz.
Brylanty
[w wiadomościach zachowałem pisownię oryginalną]
Od proboszcz 19 maja 18.38 „Wiedenskie pozdrowienia. Tu juz lato;-) Co u Ciebie?”
SMS od proboszcz 19 maja 19.14 „Daj upust tym myslom:-) Co dwie glowy to nie jedna, nie mowiac juz o 2 sercach. Napisz cos, jak te mysli wygladaja. Moze je zralizujemy:-)”
SMS – od proboszcz 19 maja 20.17 „Tylko jak to zrobic zeby wilk byl syty i owca cala? Pisz smialo jak to widzisz zebym szedl dobra droga:)”
SMS od proboszcz 19 maja 20.28 „To choc troszeczke, prosze! A daj jakas swoja sliczna fotke zebym sie oczarowal jak cudownym brylantem. Badz odwazny!”
SMS od proboszcz 19 maja 20.45 „Ja wole konkrety! to u mnie czy u Ciebie? I daj te mila oczu fotke na dobranoc oky:-) Nie zawiedz mnie”
SMS – od proboszcz 19 maja 22.10 „? ? ? czekam na mila fotke MARIUSZKU :-)”
SMS od proboszcz 19 maja 23.39 „genera***@**.pl Ale daj cudowne fotki. Napisz cos milego na dobranoc Ksieciuniu :-)”
Mija parę dni – „proboszcz” nie odpuszcza:
SMS – od proboszcz 23 maja 21.59 „Zapomniales o mnie! Napisales ze znalazles pare ciekawych miejsc w Lesnicy. Co masz na mysli?”
SMS od proboszcz 23 maja 22.17 „Ale Kotku co to za miejsca? Pod dachem.drzewem? Jak to ma byc spotkanie serc to u mnie lub na wyjezdzie.Oky! A tak naprawde:-) na co moge liczyc z Twojej strony? Jak chcesz mi dac siebie Ksieciuniu:-)?”
SMS od proboszcz 23 maja 23.00 „To co? Na ile chcesz mnie miec? Jak mamy byc razem? Napisz jak to widzisz tylko smialo! Odpisz konkretnie! Czekam na prawde pa”
SMS – proboszcz 23 maja 23.17 „Co tak cicho,odpisz;-)”
SMS – proboszcz 23 maja 23.25 „Co jest? Prosze odpisz:-)”
SMS od proboszcz 24 maja 00.02 „Ale po co problemy zycie jest proste. Jak wyglada Twoj brylant?”
SMS od proboszcz 24 maja 00.18 [mój] „jest ladny, slodki, prosty, cieply i duzo moze.”
SMS od proboszcz 24 maja 01.10 „Oky Ksieciuniu. Jestes u mnie w srode o 19.30.oky! Ale dzis daj wymiary brylanta, to tylko cyferki i to warunek naszego spotkania. Chce te dane dzis oky Ksiaze ;-)”
Dzwoni proboszcz 24 maja 01:28: zapytał mnie o rozmiar mojego „brylanta” – czy ma 20 cm. czy więcej oraz czy jest gruby. Zapytał, czy mam kogoś [liczył na trójkąt?] – na odpowiedź, że nie mam, zapytał, od jak dawna. Zapytał, czy znalazłem pracę i jak stoję z pieniędzmi [chciał płacić mi za spotkania?]. Następnie znowu upomniał się o rozmiary „brylanta” prosząc, żebym się nie opierał, bo połączenia telefoniczne z Austrii są drogie. Następnie zapytał, dlaczego nie przystępuję do komunii na Mszy Św. Na koniec poprosił, abym przesłał mu MMS-em zdjęcie „mojego małego, jak mi stoi”. Gdy odmówiłem, ksiądz kanonik – jak zwykły prostak – rozłączył się bez słowa.
Rozumiem, że przesłane wiadomości od „dobrego pasterza” mogą budzić obrzydzenie. One budzą obrzydzenie! Jednak biorąc pod uwagę fakt, że kuria wrocławska twierdzi, iż nie ma wystarczających dowodów na temat zboczeń przez lata faworyzowanego w diecezji proboszcza (jest kanonikiem, był nawet typowany na biskupa!), dowodzi, że dolnośląscy kurialiści rękami i nogami bronią zboczeńców w sutannach, a atakują tych, którzy z homoseksualnym procederem w kuriach chcą skończyć, czego sam jestem przykładem.
Kuria: „To tylko incydent”
Mariusz Cisowski zgłosił sprawę do wszystkich możliwych miejsc, począwszy od Kongregacji ds. Duchowieństwa i Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej, a skończywszy na kurii archidiecezji wrocławskiej, w której stawił się osobiście. Zanim ordynariuszem archidiecezji wrocławskiej został bp Józef Kupny, tę funkcję sprawował abp Marian Gołębiewski, o którego homoseksualnych inklinacjach w środowisku kapłańskim mówi się od dawna. To z nim rozmawiał zgorszony parafianin ks. Sz.
– Jego pierwszą reakcją było pytanie: „Czy Pan nie jest przewrażliwiony?” – zaznacza mężczyzna i przytacza słowa abp. Gołębiewskiego, które zmroziły mu krew w żyłach: „Nie obłożyłem Pana żadnymi sankcjami karnymi, chociaż mogłem. Ksiądz Sz***** oberwał bardziej od Pana, ale to moja rzecz”.
Podczas składania skargi w kurii przez poszkodowanego mężczyznę, oprócz metropolity obecny był bp Edward Janiak. Podobnie jak Gołębiewski zadawał idiotyczne pytania: „Czy Pan jest osobą samotną?” „Czyli Pan uważa, że ksiądz Sz***** jest osobą homoseksualną?” „Czy chce go Pan zniszczyć?”. Oczywiście pytania były grą i próbą sprowadzenia do absurdu zarzutów parafianina ks. Krzysztofa Sz., ponieważ wiedza o homoseksualizmie Sz. jest powszechna. Czyżby przymykanie oka na homoseksualizm proboszcza miał swoje źródło w upodobaniach aktualnego ordynariusza z Kalisza, o których również powszechnie wiadomo w środowisku księży wrocławskich?
Obrzydliwe sms-y, które otrzymał parafianin od swojego proboszcza, zostały również przedstawione oficjałowi kurialnemu ks. prof. Wiesławowi Wenzowi. Kanonista – podobnie jak biskupi – również wziął w obronę zboczonego proboszcza.
„Ksiądz Sz***** zeznał, że poczuł się bardzo dotknięty tą sytuacją. On również jest poszkodowany” „Ksiądz Sz***** po złożeniu wyjaśnień nie musiał być ukarany, a mimo to został. Ksiądz arcybiskup nie zastosował z kolei wobec Pana żadnych sankcji karnych, choć mógł to zrobić”. „Sprawa ujawniła słabości księdza Sz*****, ale to był tylko incydent” „Ksiądz Sz**** nie został odznaczony za słabości”.
Ksiądz profesor również „dał wiarę” tłumaczeniom ks. Sz., że wysyłając obrzydliwe sms-y „sprawdzał moralność swojego parafianina”.
Zupełnie co innego mówi teczka personalna ks. Sz., którą przecież oficjał zna na wylot oraz doniesienia medialne, które jeszcze przed interwencją mężczyzny informowały o seksualnych skandalach proboszcza Krzysztofa Sz. W taki oto sposób został potraktowany podrywany przez księdza Sz. niemal trzydziestoletni parafianin, a ks. Sz. nie poniósł żadnych konsekwencji. W tym miejscu dodam, że podobne standardy są stosowane w moim byłym Zgromadzeniu Misji, gdzie ja, za ujawnienie w programie Jana Pospieszalskiego faktów na temat homo-lobby w Kościele, zostałem suspendowany, a skazany na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata ksiądz misjonarz Daniel Ł. z Wrocławia (za wysyłanie podopiecznym z Domu Dziecka w Skwierzynie zdjęć swojego przyrodzenia) został jedynie przeniesiony na inną placówkę. Wnioski?
Komputer za seks?
Wróćmy do ks. Krzysztofa Sz., który – jak zapewnia mnie wysoko postawiony kapłan z archidiecezji wrocławskiej – miał także w zwyczaju uwodzenie kleryków. Zdaniem mojego informatora, ks. Sz. kupił nawet jednemu z kleryków komputer, w zamian za regularne spotkania seksualne podczas tzw. „przechadzek” (dwa razy w tygodniu, najczęściej w czwartek i niedzielę, klerycy mogą wychodzić na kilka godzin z budynku seminaryjnego).
Metoda na przekupstwo jest powszechnie znana w kościele wrocławskim. To właśnie w ten sposób ubogich chłopców zdobywał ks. Paweł K. z parafii Ducha Świętego we Wrocławiu. Za świadczone usługi seksualne, czasami nawet w trójkącie, młodym chłopcom płacił zazwyczaj kilkadziesiąt złotych. Jeszcze do niedawna w tej samej parafii wikariuszem był kapłan, który jako diakon został przyłapany przez wychowawców na wysyłaniu drugiemu alumnowi seminarium swoich nagich zdjęć. Większych konsekwencji nie poniósł.
Pozwolę sobie nadmienić, że i ja otrzymałem od księdza Krzysztofa Sz. propozycję. Co prawda, nie tak namiętną jak te, które opisuje mój rozmówca, ale po tym, gdy otrzymałem zakaz wypowiedzi publicznych po kazaniu w Białymstoku, Sz. zaproponował mi lokum na swojej plebanii. Znając seksualne upodobania księdza Sz. z relacji księży archidiecezji wrocławskiej, kategorycznie odmówiłem.
Dobry pasterz
Podobnych świadectw, jak te, które złożył Mariusz Cisowski, jest o wiele więcej. Pozwolę sobie opublikować tylko kilka z nich. Już one same dowodzą jak „dobrym pasterzem” dla swoich owieczek był kanonik Krzysztof Sz.
Dałem temu księdzu w pysk w 1995 roku, już wtedy były takie akcje – księdza Krzysztofa Sz. wspomina jego parafianin i zaznacza, że o zboczeniach proboszcza od dawna wie cała parafia.
Mój młody krewniak był zwodzony przez księdza Krzysztofa Sz. Dostał propozycję w tamtym roku. Na szczęście powiedział o tym mamie i do niczego nie doszło – pisze była parafianka kapłana chronionego przez wrocławską kurię. – Najpierw chciał zaprosić na kawę. Później do siebie. Prosił o zdjęcia penisa. Mówił, że będzie miał wszystko co chce. Wiedział, że taki chłopiec potrzebuje pieniędzy na swoje wydatki, a ma ciężką sytuację rodzinną. Mojego męża też podrywał. Na spowiedzi przedślubnej zapytał go, czy współżyje i jak najbardziej lubi to robić. Od tamtej pory mąż nigdy nie poszedł do spowiedzi. Proboszcz Sz. to diabeł wcielony – zaznacza parafianka.
Byliśmy u niego w kancelarii po zaświadczenie do chrztu naszej córki. Najpierw komentował wygląd mojego męża, że „z takim brzydkim ktoś chciał się kochać?” „A jak to robiliście? Ty chyba tylko leżałeś, a żona robiła resztę, co?” Na koniec spojrzał na naszego czteroletniego syna i powiedział: „Ładnego synka macie, gdyby był trochę starszy, brałbym go” – wspominają wierni parafii, w której posługiwał Sz.
Niejednokrotnie w sprawie podrywania ministrantów przez księdza interweniowali rodzice zapewniając: „Jeśli jeszcze raz dotkniesz mojego syna, urwę ci jaja”. To była ostatnia wizyta w kościele parafialnym.
Homo-system
Sprawa kolegi bp. Józefa Kupnego, księdza kanonika Krzysztofa Sz. to nie tylko sprawa nakłaniania do czynów homoseksualnych, ale również nakłanianie do prostytucji. Ponadto cała sprawa pokazuje, że lobby homoseksualne w kurii wrocławskiej nie jest jakimś wymysłem, ale jest częścią od lat budowanego systemu panującego we wrocławskiej kurii. Jak powiedział mi niedawno jeden wrocławski proboszcz: Wokół kurii wrocławskiej jest całe cmentarzysko tych, którzy odważyli się skrytykować sprawę homoseksualizmu wśród księży. To nietykalna „mafia”. To chyba najlepszy komentarz do sprawy chronionego przez kurię ks. Krzysztofa Sz. i suspendowanego ks. Adriana K., który przecież nie został ukarany za zaloty do nieletnich chłopców, ale za upublicznienie powszechnie znanych w środowisku kapłańskim faktów na temat homoseksualnej kasty.
Pamiętajmy, że bez upubliczniania niewygodnej prawdy na temat tego, co dzieje się w wyższych instytucjach kościelnych, damy ciche przyzwolenie na niszczenie Kościoła Chrystusowego, na co w imię Boga nigdy nie możemy pozwolić. Przywróćmy Kościół w ręce chrześcijan.
Życie według ducha, a nie ciała, czyli dominacji zmysłów nad miłością do Ojca, nie jest możliwe bez Jego łaski. Metanoja wymaga ofiary z własnej pychy, przez skruchę i żal za grzechy. Dla Boga nikt nie jest stracony dopóki żyje i żyją sakramenty. To Bóg ma monopol na radość z powiedzenia niedowiarkowi akuku Jestem, co może być Jego aktem miłosierdzia. Pedofilów i homoseksualistów zagrożonych penalizacją władze wykonujące wytyczne masonerii, obligatoryjnie kierowały do katolickich seminariów. Dziś mamy zgniłe owoce tej perfidnej strategii.Trudno jest zamienić nienawiść na miłość do nieprzyjaciół. To próba jakiej poddaje nas Bóg, kochający bezwarunkowo, cierpliwie, czule i tkliwie. Daremne jest więc wołanie Panie, gdy nie oczyściliśmy duszy przebaczeniem i miłosierdziem. Kochajmy więc nieprzyjaciół ślepych na własną nędzę i beznadzieję, prosząc Abbe o łaskę wiary dla nich. Polska została poddana próbie upokorzenia przez cyniczny Izraelski syjonizm. Może bohatersko robić swoje albo podkulić ogon, jak polityczni Volksdeutsche i filosemici talmudystów. Gdy Bóg z nami, to nie ważne kto przeciw., czy to armia Kainów, plemiona żmijowe, masońscy sataniści. Króluj nam Chryste, bo masz naszą legitymację, by skopać każdy tyłek przyklejony do stołka czy tronu. Ufajmy Mu ślepo, turbo i nitro. Opatrzności co finezyjnie i genialnie zamienia zło w dobro. Szczęść Boże!
okropne…. bierze na wymioty jak sie czyta….