Andrzej Duda nad grobami ukraińskich zbrodniarzy

Na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie prezydenci Polski i Ukrainy oddali wspólnie hołd Orlętom Lwowskim. Upamiętnili również Ukraińców poległych w walkach o Lwów 1918 roku, odwiedzili też część cmentarza, gdzie spoczywają ukraińscy żołnierze polegli w wojnie z Rosją – na Twitterze napisał Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Jakub Kumoch.

To dobrze, że Duda znalazł czas na oddanie hołdu Lwowskim Orlętom pomordowanym przez Ukraińców i wspierających ich Żydów w latach 1918-1919. To prawdziwi Ojcowie Niepodległości, którzy zasługują na cześć i szacunek.

Kochany Tatusiu! Idę dzisiaj zameldować się do wojska. Chcę  okazać, że znajdę na tyle sił, by móc służyć i wytrzymać. Obowiązkiem też moim jest iść, gdy mam dość sił, a wojska braknie ciągle dla oswobodzenia Lwowa. Z nauk zrobiłem już tyle, ile trzeba było – pisał 14-letni Jerzy, obrońca Lwowa. (Dla Ciebie Polsko Orlęta Lwowskie. Dziecko – bohater, „Panteon Polski”, 1 listopada 1925, nr 16, s. 16)

Jednak Duda nie tylko oddał hołd polskim bohaterom. Z ubranym w zielone dresy Wołodymirem Zełenskim udał się także nad groby „Ukraińców poległych w walkach o Lwów w 1918 roku”. Tych Ukraińców, którzy w momencie odradzania się Państwa Polskiego w 1918 roku usiłowali zdeptać naszą niepodległość, już wtedy mordując takimi metodami jak ponad 20 lat później czyniono to wobec Polaków na Wołyniu, Zamojszczyźnie, Podolu, Podkarpaciu i pozostałych terenach Małopolski Wschodniej.

Ukraińska mniejszość żąda Lwowa

Przybliżę Państwu historię walk wojny polsko-ukraińskiej (1918-1919). Wojny, która wybuchła zanim jeszcze niepodległość państwa polskiego oficjalnie stała się faktem.

Polskie ofiary ukraińskiego ludobójstwa
Polskie ofiary ukraińskiego ludobójstwa

Główną areną konfliktu był Lwów. Zanim doszło do walk zbrojnych, jeszcze przed I wojną światową Ukraińcy podnosili żądania powołania do życia państwa ukraińskiego między Sanem a Zbruczem. Ukraińcom nie przeszkadzały ich żałosne umiejętności w prowadzeniu polityki, o czym w swoich wspomnieniach zaświadcza chociażby Wincenty Witos. W zasadzie, w prowadzeniu polityki byli równie nieudolni co Żydzi w Polsce, za co ci najczęściej obwiniali… Polaków. Te kwestie szeroko tłumaczę w książce „Polska w cieniu żydostwa”. Ukraińcy chcieli mieć państwo i już. Ażeby plan się ziścił potrzebowali opanować trzecie co do wielkości miasto w Polsce – Lwów, będący równocześnie stolicą Małopolski Wschodniej. W roku 1918 Lwów liczył grubo ponad 200 tysięcy mieszkańców, z czego większość stanowili Polacy i Żydzi. Ukraińcy byli trzecią co do liczebności mniejszością. Stanowili zaledwie 19%. I chyba nie muszę Państwu przypominać, że Lwów był ostoją polskiego ruchu narodowego, tradycji, kultury,  niepodległości. Był kuźnią inteligencji i ośrodkiem wychowania w duchu umiłowania polskości. Tam pulsowało prawdziwie polskie serce. Mimo to, ukraińska mniejszość rościła sobie prawo do polskiego Lwowa.

Mordy na Polakach w rytm „Czerwonej Kaliny”

W drugiej dekadzie października 1918 roku spotkali się ukraińscy posłowie do Sejmu Austriackiego w liczbie 150 i sami w kolaboracji z Austriakami powołali do życia wywrotową wobec państwa polskiego Ukraińską Radę Narodową.

O Żydach, którzy mimo ogłoszenia neutralności tłumnie wsparli Ukraińców w walkach z Lwowskimi Orlętami przeczytacie Państwo w książce Jacka Międlara "Polska w cieniu żydostwa"
O Żydach, którzy mimo ogłoszenia neutralności tłumnie wsparli Ukraińców w walkach z Lwowskimi Orlętami przeczytacie Państwo w książce Jacka Międlara „Polska w cieniu żydostwa”

1 listopada 1918 samozwańcza Ukraińska Rada Narodowa ogłosiła utworzenie Państwa Ukraińskiego, która miała być autonomicznym krajem w ramach monarchii habsburskiej. Miała obejmować tereny: Galicję Wschodnią, Północną Bukowinę i Ruś Zakarpacką. Na czele ukraińskiego państwa miał stanąć „upoważniony dyktator” Jewhen Petruszewycz. Wyjątkowo obrzydliwa kreatura – po zwycięstwie Orląt Lwowskich nad Ukraińcami, niczym Żydzi na Konferencji Pokojowej w Paryżu, poza granicami Rzeczpospolitej podsycał antypolskie nastroje.

I tak w październiku 1918 roku Habsburgowie wysyłali do Włoch polskich żołnierzy, zaś do Lwowa sprowadzano Ukraińców, aż w pewnym momencie ich liczba sięgnęła 12 tysięcy. To nie mogło się dobrze skończyć. Wspomagała ich funkcjonująca od 1917 roku konspiracja dowodzona przez przywódców Strzelców Siczowych (Dmytro Dmytrowycz Witowski – Członek Zarządu Głównego Ukraińskiej Partii Radykalnej, organizator „Siczy” i głównodowodzących wojskami ukraińskimi w czasie walk o Lwów; oficer Strzelców Siczowych Petro Bubela), do których także, obok zbrodniarzy z UPA, nawiązują Ukraińcy śpiewając „Czerwoną Kalinę”. Sami Strzelcy Siczowi byli aktywnie zaangażowani w wyrywanie Lwowa z polskich rąk i mordowanie Polaków, a dziś z OUN i UPA piszą wspólną ikonę ukraińskiego hajdamactwa, zwłaszcza, że 31 sierpnia 1920 roku z inicjatywy Strzelców Siczowych odbył się w Pradze Zjazd delegatów Ukraińskich Wojskowych Organizacji za granicą, a który dał podwaliny pod OUN i UPA.

To było ludobójstwo!

Aż wreszcie nadszedł 1 listopada 1918 roku. Ukraińcy przejęli najważniejsze punkty w mieście, a oknach budynków porozstawiali karabiny maszynowe. W mieście powiewały sino-żółte flagi, podobnie jak w Przemyślanach (40 km od Lwowa) w 1942 roku, gdy pod okupacją niemiecką Ukraińcy proklamowali „Samostijną Ukrainę”. Władze Austriackie dały Ukraińcom zielone światło. Polacy mieli kłopoty z uformowaniem wojska.

Następnego dnia Ukraińcy postawili warunki. Zażądali przyłączenia Lwowa do Ukrainy. W innym przypadku Zagrozili zamordowaniem co dziesiątego Polaka, którego napotkają na swojej drodze. I tak stepowa, zdziczała, hajdamacka tradycja została podtrzymana. Nasi rodacy zaczęli się mobilizować. Wśród nich także harcerze, studenci, robotnicy, urzędnicy, uczniowie, chłopcy i dziewczęta, dzieci poniżej 16. roku życia.

Orlęta – obrona cmentarza Wojciech Kossak 1926

Na pierwszy apel, w pomoc polskim siłom zbrojnym, stanęli w szeregu wszyscy. Poszli starzy i młodzi. I ci najmłodsi – uczniowie dwunastoletni. Walczył dziadek obok wnuczki, ginął brat obok siostry. Powstał cały polski Lwów, powstało nowe pojęcie, najszczytniejsze może określenie samozaparcia i bohaterskiego poświęcenia: Lwowskie Orlęta. („Leopolis semper fidelis”, Nowy Kurjer, 1936, nr 254, s. 4.)

By podnieść morale Polaków i skutecznie mobilizować do obrony miasta rozsyłano apele: Wszyscy staliśmy się żołnierzami Polski walczącej o swe prawa. Zdajemy sobie dokładnie sprawę, że liczyć możemy tylko na siebie, że trzeba nam wytężyć wszystkie siły, nie cofać się przed żadnym poświęceniem. Stać nas na ofiary i ofiary być muszą! Na niemęski żal nie ma dziś miejsca. Krew i ranny to nasze najszczytniejsze odznaczenia, to pieczęcie na tym wielkim dokumencie, jakim jest obecny moment nowego świtu Polski! Mężczyzna, dziecko, starzec, kobieta – wszyscy w szeregi. (S. Nicieja, Cmentarz Obrońców Lwowa, Wrocław 1990, s. 35)

Wychowani w duchu szczerego patriotyzmu, młodzi harcerze, licealiści zaciągają się do wojska. W szeregach obrońców Lwowa walczyło 6022 ochotników i żołnierzy, w tym 427 kobiet. 1422 obrońców miasta nie miało ukończonych siedemnastu lat.

Jednak dla polskich biało-czerwonych serc nie potrzeba było apelów. Już od początku w szeregi walczące za Polskę. Jeden z obrońców miasta Tadeusz Felsztyn zapisał: (…) Nie wiem, skąd batiary Grodeckie dowiedziały się o zamachu ukraińskim, o szkole Sienkiewicza i o rozbitym składzie, dość, że wkrótce zaczęli przynosić zeń karabiny i naboje. Każdy z przychodzących przynosił dwa lub trzy karabiny i zwykle przystawał do nas, zatrzymując jeden z karabinów dla siebie. Między innymi przyszedł jakiś mikrus: miał może 12 lub najwyżej 13 lat i jak inni poprosił: „Panie poruczniku, a jeden z tych gwerów bedzie dla mnie” „Za mały jeszcze jesteś” odpowiedziałem mu, „widzisz, że brak broni dla starszych od ciebie”. Chłopak nic nie powiedział, lecz po pewnym czasie wrócił, taskając ciężko znowu dwa karabiny. „A ter pan porucznik mnie weźmie?” zapytał. Przykro mi było, ale musiałem odmówić, aby go pocieszyć powiedziałem: „Jeśli przyniesiesz jeszcze raz, to jeden będzie dla Ciebie”. Chłopak wrócił z dwoma karabinami po raz trzeci. Musiałem dotrzymać słowa i zaciągnąłem go do mojej kompanii. Kiedy wieczorem tego dnia odmaszerowaliśmy do Rzęsny Polskiej, po drodze z ciemności odezwał się jakiś głos: „Jóźku, wracaj zaraz do domu!” Na to mały Jóźku, nie wiele większy od karabinu, który dźwigał wyprostował się i piskliwym głosem odpowiedział: „Odczep si mama: nu nie widzisz, że ja tera żołnierz? (T. Felsztyn, Wspomnienia osobiste z obrony Lwowa, Biuletyn, 1963, nr 4, s. 9-11)

21 listopada 1918 roku po przybyciu wojsk z Krakowa i Przemyśla polscy żołnierze potrzebowali zaledwie kilkunastu godzin, by Ukraińców wyprzeć z miasta.

Od tego momentu Ukraińcy stacjonowali na przedmieściach i podlwowskich wioskach, gdzie wówczas mieszkali moi przodkowie, w tym śp. Dziadek Władysław Simoni.
Ukraińcy przyszli do rodziców mojego męża, z tym, że Nicefor był w środku i podobno zamknął drzwi, a na zewnątrz wyszła Melania, matka, z małym dzieckiem Władysławem. I oni powiedzieli po ukraińsku: „najpierw maleńkiego my tutaj urządzimy” i chcieli wziąć go za nogi i rozbić mu głowę o drzwi. A Melania, która doskonale znała ukraiński, coś tam zaczęła mówić i jeden z ukraińskich oprawców powiedział: “zostaw tego małego” – po latach wspomina moja Babcia Elżbieta Simoni.

Władysław przeżył i do śmierci nie mógł zrozumieć zezwierzęcenia, któremu w czasie wojny polsko-ukraińskiej i II wojny światowej dali upust Ukraińcy. Przez całe życie podnosił, że okrucieństwo Ukraińców z z lat 1918-1919 było niemal odbiciem lustrzanym Holokaustu, który ponad 20 lat później przepuścili Ukraińcy na polskiej ludności.

Oczywiście, wydarzenie z życia mojego dziadka to jedynie wycinek tego, czego doświadczyły tysiące Polaków. Ukraińcy dopuszczali się na Polakach licznych bestialskich mordów, tortur, grabieży, gwałtów, profanacji świątyń i destrukcji wszystkiego, co świadczyło o polskości tych ziem. Mordowali, nie szczędząc starców, kobiet i dzieci. W Wiśniewie jednego z kapłanów zakopano głową w dół. W Stanisławowie siedmiu chłopcom wyłupiono oczy oraz obcięto język i uszy. W Chodaczkowie koło Tarnopola bestialsko zamordowano cztery młode kobiety: obcięto im piersi i grano nimi w piłkę. To było ludobójstwo! (por. m.in. Joanna Wieliczka-Szarkowa, „Wołyń we krwi”)

Ukraińcy mordowali na przedmieściach i w okolicznych wsiach. Swoim niepowodzeniom dawali upust wyżywając się na polskiej ludności cywilnej. Jeszcze dwukrotnie próbują swoich sił i uderzają na Lwów. 27 grudnia 1918 r. i 16 lutego 1919 r., przy udziale starozakonnych, Ukraińcy przepuścili gwałtowne ataki na miasto. Dzięki bohaterskiej postawie Polaków, ofensywa została odparta.

W lipcu 1919 r. wojska polskie ostatecznie wyparły siły ukraińskie za Zbrucz, a Polacy za upoważnieniem państw sprzymierzonych z konferencji pokojowej w Paryżu, zaczęli formować administrację na terenie Małopolski Wschodniej. 4 lata później na mocy traktatu wersalskiego zatwierdzono nasze wschodnie granice, których – mimo udzielonych licznych przywilejów – nie akceptowali Ukraińcy. Swój bunt zaczęli wyrażać m.in. udzielając się w organizacjach terrorystycznych takich jak UOW, a potem OUN – odpowiedzialnych za rozbudzanie w społeczeństwie postaw antypolskich.

Zdrada

I najważniejsze. Pewnie niejednemu z Państwa przez głowę przeszła myśl: gdyby nie wojna rosyjsko-ukraińska, Duda by tak nie postąpił. Po pierwsze, wojna za naszą wschodnią granicą nie jest żadnym wytłumaczeniem takiego zachowania. Po drugie, nie po raz pierwszy mieszkaniec Pałacu Prezydenckiego oddał hołd ukraińskim zbrodniarzom. Wcześniej zrobiła to Pierwsza Dama Agata Kornhauser-Duda. W czerwcu 2019 roku w trakcie wizyty na Ukrainie złożyła wieniec pod pomnikiem Ukraińskiej Armii Galicyjskiej, która w czasie wojny polsko-ukraińskiej mordowała Polaków i zwalczała polską niepodległość na Kresach.

To nie był wypadek przy pracy. Zatem, komu ci ludzie służą?

Agata Kornhauser-Duda pod pomnikeim Ukraińskiej Armii Galicyjskiej/ fot. prezydent.pl
Agata Kornhauser-Duda pod pomnikiem Ukraińskiej Armii Galicyjskie (2019) / fot. prezydent.pl

Przeczytaj także:

Tagi , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Moi Drodzy! Jeżeli ktoś chciałby wspomóc finansowo moją działalność publicystyczną i patriotyczną, będę niezmiernie wdzięczny.
Za wszelkie wpłaty serdecznie dziękuję!

Jacek Międlar

PayPal:

PLN:

EUR, USD, GBP


Numery kont do wpłat bezpośrednich >> KUPUJĄC W TYM SKLEPIE WSPIERASZ MOJĄ DZIAŁALNOŚĆ