Stalinowski cyrk! Jacek Międlar w środę stanie przed sądem za słowa: „nie bratamy się z komunistami” i „żałosny filosemityzm”, bo „wyraził dezaprobatę wobec działań władz”

22 lipca 2020 we wrocławskim sądzie stanę w roli oskarżonego. Tym razem za takie oto słowa: „Nie bratamy się z komunistami”, „jesteśmy na wojnie dobra ze złem”, „żałosny filosemityzm”, „żydowska nienawiść”. I jeśli ktoś myśli, że robię sobie jaja, to zapewniam, że wręcz przeciwnie. Jestem śmiertelnie poważny, tak jak śmiertelnie niepoważna jest wrocławska prokuratura. Już na początku proszę Was, byście w mojej sprawie napisali do Departamentu Postępowań Sądowych Prokuratury Krajowej domagając się wszczęcia nadzoru nad sprawą, a inicjatorce zamieszania wymierzenia kary dyscyplinarnej (ul. Postępu 3, 02-676 Warszawa). Dziękuję. A teraz usiądźcie wygodnie i przeczytajcie z uwagą.

Kilka miesięcy temu Małgorzata Szymańska, prokurator Prokuratury Rejonowej Wrocław-Stare Miasto, oskarżyła mnie o popełnienie przestępstwa z art. 256 § 1 k.k. (kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2). Dla mniej świadomych: artykuł 256 k.k. to przepis w praktyce służący „pałkowaniu” tych, którzy mają czelność publicznie krytykować i nazywać po imieniu różne przejawy antypolonizmu i zboczenia. Ten akt oskarżenia dotyczy dwóch wydarzeń.

Pierwsze z 11 listopada 2018, kiedy miałem czelność wezwać Polaków do „walki ze złem” i wskazać, że „to jest nasz czas, bo my nie układamy się z komunistami, syjonistami, banksterami, zdrajcami, ze zwykłymi wrogami”. Prokurator Szymańskiej nie spodobało się także, że przypomniałem, iż „jest wielu, którzy mienią się Polakami, jak Róża Thun, jak Donald Tusk i jak ten Dutkiewicz z naleśnikiem na głowie”.

Drugie zdarzenie miało miejsce 4 sierpnia 2018 roku. Wtedy, na wrocławskim rynku, po lewackich groźbach spalenia lokalu, w którym miało odbyć się moje spotkanie autorskie, przenieśliśmy się na wrocławski rynek. Spotkaniu autorskiemu przeszkadzały śpiewające komunistyczne piosenki lewackie środowiska, które bez konsekwencji wyzywały polskich patriotów, zniszczyły sprzęt nagłaśniający, a mnie, w obecności funkcjonariuszy, oblano żrącym roztworem. Wtedy to, po odśpiewaniu hymnu Polski, zagłuszonego przez Martę Lempart i jej akolitów, przedzierając się przez lewacki jazgot, próbowałem poprowadzić spotkanie autorskie, w trakcie którego wyjaśniałem obecnym, czego moja publikacja dotyczy. Tematy poruszone przeze mnie w książce „Moja walka o prawdę”, która jest solą w oku farbowanych lisów i polakożerców, także nie przypadła do gustu rzeczonej prokurator. Rzeczona prokuratur w akcie oskarżenia nie wspomniała o okolicznościach odbywało się spotkanie autorskie, że to było spotkanie autorskie i że wypowiadane przeze mnie słowa odnosiły się bezpośrednio do treści książki, która jest rozwinięciem wypowiadanych przeze mnie słów.

Na kompletnie idiotyczne postępowanie, która znalazło już bieg w sądzie pod egidą sędzi Magdaleny Gabriel (SR Wrocław-Śródmieście), tej samej, która uznała, że wjazd ABW do mojego domu był legalny, bo służby były legalne, napisałem wiosek o umorzenie, którego fragmentu Państwu prezentuję (pisane kursywą).

– Spotkania autorskie rządzą się specyficznymi prawami – wskazałem we wniosku o umorzenie idiotycznego postępowania, do którego załączyłem swoją książkę „Moja walka o prawdę”. Są one formą popularyzacji publicystyki, a zwłaszcza konkretnego tytułu. W moim przypadku tym tytułem jest autorska pozycja „Moja walka o prawdę” (załącznik – dowód w sprawie). Oczywistym jest, że wszystkie wypowiedzi podczas zgromadzenia 4 sierpnia 2018, które padały z ust autora promowanej publikacji, należy odczytywać w bezpośrednim kontekście treści książki, na którą oskarżyciel nawet się nie powołała. Oznacza to, że wszystkie wyrwane z kontekstu fragmenty moich wypowiedzi zostały wypaczone i pozbawione znaczenia, ponieważ ich analiza jest możliwa tylko i wyłącznie po lekturze promowanej publikacji. Wszystkie poruszane przez prokurator Szymańską kwestie zostały przeze mnie obszernie opisane w wówczas promowanej książce, a oparłem się na konkretnych dowodach, zeznaniach świadków oraz prowadzonych przeze mnie dziennikarskich śledztwach i badaniach historycznych. Nieuwzględnienie tego faktu jest zamachem na wolność słowa stanowiącą fundament pracy dziennikarskiej, którą wykonuję będąc redaktorem naczelnym portalu wPrawo.pl. Szczególne prawo do eksploracji wskazanych przez Szymańską treści przysługuje mi również jako publicyście-badaczowi historycznemu. Te prawa zapewnia Konstytucja RP (szczególnie art. 10 i 54) i ustawa o Instytucie Pamięci Narodowej.

Uzasadniając akt oskarżenia stwierdziła, że charakter „mowy nienawiści” miało wskazanie podczas spotkania autorskiego, że założycielem pedofilskiej organizacji NAMBLA był żyd z LGBT, jakby to była moja wina. Że krytykuję nierozważne finansowanie żydowskich kirkutów i – uwaga – zaznaczam, że nieproporcjonalnie wspomina się o zlikwidowanych Żydach, ale zapomina o 10 milionach pomordowanych Słowian. Że Jedwabne to jądro antypolonizmu. Na koniec Szymańska stwierdziła, że dopuściłem się przestępstwa, ponieważ  skrytykowałem… „żałosny filosemityzm (…) naszych władz”, czym wyrażałem „dezaprobatę dla działań władz państwa i organizacji pozarządowych”.

– Na jakiej podstawie oskarżyciel twierdzi, że użyte przeze mnie określenia są znieważające? Twierdzi tak wyłącznie na podstawie odczuć i subiektywnych ocen biegłego o możliwości odebrania moich wypowiedzi przez audytorium. Prokurator Szymańska, poza wskazywaniem na wyimaginowane odczucia, w żadnej z przytaczanych przeze mnie kwestii nie wyjaśniła w czym, co do faktów, przejawia się zarzucana mi „mowa nienawiści”. Operuje ona tylko i wyłącznie stwierdzeniami o „odczuciach”: „wrogości”, „niechęci”, których polskie prawo przecież nie penalizuje – piszę we wniosku o umorzenie postępowania. – „Jacek Międlar zmierzał do upowszechnienia poglądów przypisujących przedstawicielom społeczności pochodzenia żydowskiego aktywność wymierzoną przeciwko obywatelom RP” – napisała prokurator Szymańska odnosząc się do użytych przeze mnie krytycznych słów w sprawie „pogromu w Jedwabnem”, „przemysłu nekrofilskiego”, czy zawyżania liczby pomordowanych w okresie II wojny światowej. W przeciwieństwie do prokurator Szymańskiej szczegółowo wyjaśniam te kwestie i udowadniam w promowanej przeze mnie książce (strony: 305-312; 351-366). Prezentacja faktów czy rezultatów prowadzonych śledztw nie jest przestępstwem w państwie demokratycznym. Podobnie jak nie jest przestępstwem zarzucana mi przez prokurator Szymańską „dezaprobata dla działalności organów państwa oraz organizacji pozarządowych, w tym poprzez użycie następujących sformułowań cytat: Żałosny filosemityzm (…) naszych władz” (zachowałem pisownię oryginalną). Kwestię filosemityzmu tłumaczę w rozdziałach na stronach 367-376. Z opinii biegłego, a zarazem z aktu oskarżenia wynika, że krytyczne słowa względem władzy (str. 5 aktu oskarżenia) są uznawane za przestępstwo. To jawne łamanie Konstytucji (art. 10 i 54).

Zdaniem prokurator Szymańskiej słowa „żydowska nienawiść”, które padły podczas manifestacji, powinny być penalizowane. Co jest w nich niestosownego? Dlaczego nie miałyby one zostać wypowiedziane, skoro przedmiotem treści promowanej przeze mnie książki są ideologie fundamentalistyczne, do których jako publicysta i teolog zaliczam talmudyzm? Jak inaczej mamy określić słowa, które padają w najważniejszej dla społeczności żydowskiej księdze Talmud? Jeśli nie są one „nienawiścią”, to co nią jest? Tę pominiętą przez prokurator Szymańską kwestię szczegółowo wyjaśniam w książce, zwłaszcza w rozdziale na stronach 377-382.

Przykładowe fragmenty z Talmudu:
Jeżeli poganin (nie-Żyd) uderza Żyda, goj musi być zabity. Uderzyć Żyda to jest to samo, co uderzyć Boga (Sanhedrynu 58b).
Spożywanie posiłku wraz z gojem jest jak jedzenie z psem
(Tosapoth, Jebamoth 94b).
Żyd nie musi zapłacić gojowi zapłaty, której był mu winny za pracę
(Sanhedrynu 57a).
Jeżeli Żyd znajduje przedmiot zgubiony przez goja („pogański”), to nie musi on być zwrócony.
(Baba Mezia 24a).
Kiedy Żyd zamorduje goja nie będzie żadnej kary śmierci. Jak Żyd okradnie goja, może sobie zatrzymać
(Sanhedrynu 57a).
Goje są poza ochroną prawa i Bóg „wystawił ich pieniądze Izraelowi”
(Baba Kamma 37b).
Wszystkie nieżydowskie dzieci są zwierzętami
(Yebamoth 98a).
Goje wolą seks z krowami
(Abodah Zarah 22a.22b).
Ona [Maryja – przyp. JM] która była potomkinią książąt i gubernatorów, uprawiała nierząd ze stolarzami
(Sanhedrynu 106a).
Jezus gotuje się w „gorącym ekskremencie”
(Gittin 57a).
Chrześcijanie i inni, którzy odrzucają Talmud, pójdą do diabła i będą ukarani na wszystkie pokolenia
(Rosz Hashanah 17a).
Ci, którzy przeczytali Nowy Testament nie będą mieć żadnego udziału w przyszłym świecie
(Sanhedrynu 90a).

Gdyby podobne słowa padały w Biblii, wtedy moglibyśmy mówić o chrześcijańskiej, protestanckiej lub katolickiej nienawiści. Ale takie słowa jednak nie padają!

Co zaś się tyczy wypowiedzi z 11 listopada 2018 prokurator Szymańskiej nie przypadła do gustu moja deklaracja, że nie my, patrioci, nie bratamy się z komunistami, syjonistami i banksterami oraz, że trwa „wojna dobra ze złem”. Stwierdziła także, że znieważyłem byłego prezydenta Wrocławia, Rafała Dutkiewicza, mówiąc że ten ma „naleśnika na głowie”? Dacie wiarę? Polska prokuratura twierdzi, że znieważyłem polityka w takich słowach! Ba, twierdzi także, że znieważającym było przypisanie mu – w jej ocenie – pochodzenia żydowskiego.

Uznając, że przypisywanie komuś pochodzenia żydowskiego jest aktem nienawiści, musielibyśmy przyjąć, że judaizm i żydostwo nosi konotację pejoratywną i zniesławiającą, a takie założenie (ewidentnie uczynione przez prokurator) należałoby określić mianem „mowy nienawiści”. Reasumując: to prokurator Szymańska kieruje się antyżydowskimi uprzedzeniami, które usiłuje mi przypisać w akcie oskarżenia.
Podobnie sprawa ma się z cytowanym przez prokurator fragmentem mojej wypowiedzi: „wzywam was na świętą wojnę, wojnę dobra ze złem”. Prokurator dopatrzyła się tu nawoływania do nienawiści. Jest to absurd! Jako wierzący katolik na co dzień kieruję się pryncypiami chrześcijańskimi wzywającymi do walki ze złem, ale nie jest to zło identyfikowane z drugą osobą, lecz z ideologiami, grzechem i złymi namiętnościami. To oczywiste i można tylko dziwić się, że prokurator nie dostrzega oczywistości, ale z uporem stara się doszukać czegoś, czego nie ma.
Co do zarzutów stawianych przez prokurator w związku z tym i poprzednim wydarzeniem (4 sierpnia 2018) istotnym komentarzem niech będą słowa z uzasadnienia odmowy wszczęcia dochodzenia w sprawie artykułu opublikowanego na stronie https://wprawo.pl/j-miedlar-jedwabienskie-paliwo-do-holokaustowego-pieca-zydzi-u-polakow-szukali-schronienia-a-znalezli-smierc/). Decyzja prokuratury: Swoboda wypowiedzi nie może się ograniczać wyłącznie do informacji i poglądów, które są odbierane przychylnie, uważane za nieobraźliwe lub neutralne, lecz odnosi się także do tych, które obrażają, oburzają lub wprowadzają niepokój w państwie lub części społeczeństwa, bowiem takie są wymagania pluralizmu, tolerancji, otwartości na inne poglądy, bez których nie istnieje demokratyczne społeczeństwo. (za: https://wprawo.pl/brawo-prokuratura-odmawia-wszczecia-dochodzenia-w-sprawie-artykulu-jacka-miedlara-o-jedwabnem/ ; https://tvn24.pl/polska/miedlar-wzywal-do-zniw-zydow-prokurator-korzystal-z-wolnosci-slowa-ra871757-2323947 [dostępność 12.02.2020; godz. 19.10]).
Znamienny jest także casus Krzysztofa Adamka, któremu także zarzucano czyny z art. 256 k.k., a w sprawie którego prokuratura umorzyła postępowanie wskazując, że obywatelom Polski „można przeciwstawiać się wrogiej narracji”. Sąd przychylił się do tej decyzji (za: https://wprawo.pl/tylko-u-nas-wlasciciel-kampera-poland-not-polin-wygrywa-w-sadzie-z-dyrektorem-muzeum-auschwitz-to-haslo-nie-wzywa-do-nienawisci-aplauz-dla-sedziego-wideo/ [dostępność 12.02.2020; godz. 19.10]) – Sąd Rejonowy w Oświęcimiu II Wydział Karny – sygn. akt II Kp 296/19.

Co teraz? zdaję sobie sprawę, że we wrocławskich sądach, nawet w tak kretyńskich postępowaniach na sprawiedliwość liczyć raczej nie można. Stąd proszę Państwa, byście napisali w tej sprawie do Departamentu Postępowań Sądowych Prokuratury Krajowej. Prokurator Szymańska niech dyscyplinarką dostanie po łapach, a akt oskarżenia zostanie spuszczony tam, gdzie jego miejsce.

Zobacz także:

Tagi , , , , .Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Moi Drodzy! Jeżeli ktoś chciałby wspomóc finansowo moją działalność publicystyczną i patriotyczną, będę niezmiernie wdzięczny.
Za wszelkie wpłaty serdecznie dziękuję!

Jacek Międlar

PayPal:

PLN:

EUR, USD, GBP


Numery kont do wpłat bezpośrednich >> KUPUJĄC W TYM SKLEPIE WSPIERASZ MOJĄ DZIAŁALNOŚĆ