O kulisach eksmisji z warszawskiego lokalu miejskiego Fundacji Pro – Prawo do Życia, bandyckich atakach na mienie organizacji, faworyzacji deprawatorów oraz projektach ustawy antyaborcyjnej, z prezesem fundacji Mariuszem Dzierżawskim rozmawia Jacek Międlar.
7 stycznia 2019 Fundacja Pro – Prawo do Życia otrzymała pismo z nakazem wyprowadzki z lokalu wynajmowanego od Zarządu Gospodarowania Nieruchomościami Dzielnicy Warszawa Śródmieście. Już się Państwo wynieśliście?
Ze względów praktycznych i technicznych nie jest możliwa natychmiastowa wyprowadzka. Jesteśmy zobowiązani do demontażu liczników, czego sami nie możemy zrobić. To jeszcze potrwa jakiś czas. Mam nadzieję, że władze dzielnicy nie będą próbowały eksmitować nas przemocą, bo mogłoby to im zaszkodzić wizerunkowo… chociaż po rządzących Warszawą można spodziewać się wszystkiego.
Nie będziecie stawiać oporu?
Nie. To czy my korzystamy z lokalu miejskiego nie jest kwestią fundamentalną w działalności naszej organizacji. Znacznie gorsze jest to, że dzieci w Warszawie, również w dzielnicy Śródmieście, są mordowane.
Jednak lokal tracicie.
Za lokal płaciliśmy czynsz na poziomie rynkowym i przypuszczam, że byliśmy najlepszymi płatnikami ZGN-u dzielnicy Warszawa Śródmieście. Wyrzucenie nas to zwykła złośliwość.
Czyja?
Decyzję o tym żeby nie przedłużać z nami umowy, czy zakazać przedłużania z nami umowy podjął zarząd dzielnicy Śródmieście. W przeciągu ostatnich miesięcy zarząd się zmienił. Decyzję o eksmisji podjął poprzedni zarząd, a obecny tę decyzję podtrzymał. Przypuszczam, że decyzja o eksmisji była inspirowana przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego.
Jaki oficjalnie podano powód eksmisji?
Pierwsza odmowa przedłużenia wynajmu była argumentowana tym, że nasza działalność nie przynosi mieszkańcom korzyści.
Najwyraźniej zdaniem warszawskich urzędników organizacje promujące dewiacje homoseksualne i marksizm kulturowy taką „korzyść” przynoszą, skoro w dzielnicy Śródmieście lokale wynajmuje teraz pięć organizacji, w działalności stojących na antypodach wobec państwa działalności: Stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza – autorzy karty LGBT+ (114,85 m2), Kampania Przeciw Homofobii – (227,6 m2 oraz 135,95 m2), Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego – (89,56 m2), Fundacja Trans-Fuzja – (56,42 m2), Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny – (120,68 m2). To istna faworyzacja organizacji płynących z nurtem demoralizacji.
Jestem o tym przekonany, że mamy do czynienia z ewidentną promocją ideologii, czym magistrat Warszawy niestrudzenie się zajmuje.
Wynajmiecie inny lokal?
Rozważamy tę kwestię. Ceny lokali w Warszawie do niskich nie należą, dlatego jesteśmy w trakcie poszukiwań atrakcyjnych ofert.
Poza taką formą dyskryminacji nieustannie stajecie się Państwo celem ataków bandytów, którzy dewastują należące do Was samochody.
Te ataki trwają od kilkunastu lat, czyli od samego początku naszej działalności związanej z ukazywaniem prawdy o aborcji i demaskującej deprawacje. Przypomnę wydarzenia z roku 2009, kiedy obok przystanku Woodstock, w środku nocy, zorganizowana bojówka zdemolowała naszą wystawę antyaborcyjną i przy okazji poturbowała przypadkowe osoby, której tam się znajdowały, by ostatecznie oddalić się w kierunku obozowiska zlotu organizowanego przez Jerzego Owsiaka. To był spektakularny napad, który przyciągnął uwagę mediów i dzięki temu zwrócił uwagę na problem. Co prawda straciliśmy plakaty, ale dzięki temu napadowi, poprzez zainteresowanie mediów z przekazem dotarliśmy do większego grona odbiorców.
Jednak na tym ataku się nie skończyło.
Tych napadów było przynajmniej kilkadziesiąt, a może ponad sto. Paradoksalnie te akty wandalizmu przynoszą korzyść naszej sprawie, ponieważ rozgłosu nabiera podnoszona przez nas kwestia zakazu aborcji w Polsce i walki z deprawacją. Ci bandyci, którzy za tym stoją wbrew intencjom służą prawdzie.
Czy policja kiedykolwiek schwytała sprawców?
Były takie pojedyncze przypadki, jednak częściej zdarza się, że to nasi wolontariusze ujmują bandytów. Jeden z nich stanął przed sądem w Warszawie. Ostatecznie został uniewinniony. Sędzia stwierdził niewielką szkodliwość społeczną czynu, a nawet uznał, że niszczenie naszych plakatów było korzystne społecznie. Na szczęście pojawiły się także wyroki skazujące. Pewna pani z Jeleniej Góry, która zniszczyła nasz bilboard została ukarana grzywną w wysokości 800 złotych.
Na jakim etapie są prace nad projektem ustawy zakazującej aborcję w Polsce?
Inicjatywy ustawodawcze, które zgłaszaliśmy w minionych latach 2011, 2013, 2015 i 2016 przez Sejm zostały odrzucone. W 2016 projekt został odrzucony zwłaszcza przy udziale parlamentarzystów z PiS-u.
A także przy pośrednim udziale episkopatu Polski, który przed głosowaniem wystosował komunikat pełny relatywizmów. Jak sprawa wygląda dziś, w 2020 roku?
Od 2017 roku w Sejmie znajduje się projekt ustawy „Zatrzymaj aborcję”, który – mówiąc kolokwialnie – znajduje się w zamrażarce i nie wiadomo czy kiedykolwiek ją opuści.
Czy w tej sytuacji nie byłoby korzystniejsze dla spawy, żeby Kaja Godek, razem kolegami z Konfederacji zasiadała w sejmowej ławie? Nie żal Panu, że na ostatniej prostej kampanii wycofała się z kandydowania z list Konfederacji?
Nie sądzę aby moje opinie w tej sprawie były interesujące.
Dziękuję za wywiad. Na Polaków to zadziała jak czerwona płachta na byka. Dali mi tylko powód do finansowego wsparcia organizacji Pro-Life.