Małgorzata Rozenek-Majdan w rozmowie z „Faktem” porównała metodę zapłodnienia in vitro Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Nie dość, że celebrytka najwyraźniej nie ma zielonego pojęcia czym jest dogmat wspomniany chrześcijański dogmat, to na dodatek szambo porównuje z perfumerią.
– Pewnie wielu osobom się narażę, ale ja czasami nazywam in vitro niepokalanym poczęciem – powiedziała Małgorzata Rozenek-Majdan. Jeśli kościół katolicki [pisownia oryg. – red.] tak bardzo czepia się niektórych słów i określeń związanych z tą metodą zajścia w ciążę, to proszę, niech mi ktoś wyjaśni, że tak właśnie nie jest – dodaje Rozenek-Majdan.
Wyjaśniam. Dogmat o Niepokalanym Poczęciu nie dotyczy narodzin Jezusa Chrystusa z Maryi Dziewicy – jak zapewne wydaje się gwieździe TVN-u – ale narodzin Maryi bez grzechu pierworodnego.
Ogłaszamy, orzekamy i określamy, że nauka, która utrzymuje, iż Najświętsza Maryja Panna od pierwszej chwili swego poczęcia – mocą szczególnej łaski i przywileju wszechmogącego Boga, mocą przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego – została zachowana jako nietknięta od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego, jest prawdą przez Boga objawioną, i dlatego wszyscy wierni powinni w nią wytrwale i bez wahania wierzyć – brzmi treść dogmatu ogłoszonego konstytucją apostolską Ineffabilis Deus, 8 grudnia 1854 przez papieża Piusa IX.
Poza tym, jak idiotyczne jest porównanie in vitro do Niepokalanego Poczęcia, świadczy o tym także fakt, że zapłodnienie pozaustrojowe wiąże się z licznymi kontrowersjami, którymi nie sposób przypisać Ewangelii. Pozwólcie, że wyjaśnię to od A do Z, tak aby nie było żadnych wątpliwości.
Biorąc pod uwagę fakt, że ilość bezpłodnych par na świecie wynosi ponad 15%, metoda zapłodnienia in vitro, czyli metoda zapłodnienia polegająca na doprowadzeniu do połączenia gamety żeńskiej i męskiej w warunkach laboratoryjnych, wydaje się być właściwą odpowiedzią na problem społeczny, a zarazem zdrowotny. Tak twierdzą eugeniczni lobbyści oraz propagandziści odpowiedzialni za przemysł związany ze wspomnianymi zabiegami i najwyraźniej celebrytka TVN-u. Nic z tych rzeczy. Po pierwsze, in vitro nie jest odpowiedzią na problem zdrowotny, ponieważ nie leczy niepłodności, a po drugie nie odpowiada na problem społeczny, ponieważ nie dość że jego skuteczność – w najbardziej optymistycznych statystykach – wynosi zaledwie 20%, to w wyniku jego przeprowadzania więcej istnień ludzkich po prostu ginie, aniżeli pozostaje przy życiu. Czy ten fakt można pogodzić z chrześcijaństwem?
Procedura in vitro najczęściej polega na implantacji do organizmu matki kilku zarodków, których liczbę „redukuje” się najczęściej do jednego. „Redukuje”, czyli po prostu zabija. Niebezpieczeństwo związane z ciążą mnogą, która traktowana jest powszechnie jako dysfunkcja, próbuje się usunąć poprzez „selektywną aborcję”, eufemistycznie nazywaną przez eugeników „redukcją embrionalną”. Na marginesie: po co takie słowotwórstwo? Po to by uśpić sumienie potencjalnego klienta, a społeczeństwu wmówić, że in vitro to „błogosławiony zabieg” rozwiązujący problem niepłodności na świecie. Podobnie, zamiast mówić o istocie ludzkiej, a nawet o embrionie, niektórzy eugenicy mówią o pre-embrionie. Wasza mowa niech będzie: „Tak – tak, nie – nie”. A co nadto od Złego pochodzi (Mk 5,37).
Przy procedurze in vitro, zarodki zwykle są zamrażane, by potem mogły zostać wykorzystane przez tę samą lub inną parę rodziców, użyte do doświadczeń, które kończą się ich śmiercią, do przemysłu farmaceutycznego, budowlanego (sic!), albo by zostały wykorzystane jako komórki macierzyste, na przykład przy leczeniu mięśnia sercowego. Ot tak, zarodek w istocie posiadający wszystkie prawa, które przysługują istocie ludzkiej, traktowany jest gorzej niż rybki w akwarium. „Niepokalane Poczęcie”? Czyżby?
Z in vitro wiąże się jeszcze jeden, niemożliwy do pogodzenia z Ewangelią problem – rodzicielstwo. W skrajnych przypadkach, dziecko może mieć nawet pięcioro (sic!) rodziców: biologiczni rodzice (2), kobieta, która „doniosła ciążę” (1) i rodzice adoptujący dziecko, czyli rodzice społeczni (2). Świadczy to o tym, że in vitro nie tyle nie odpowiada na problemy społeczne, jak głoszą to eugeniczni propagandziści, ale działa destrukcyjnie, niszcząc więzi rodzinne. In vitro to zaprzeczenie Ewangelii, a nie „Niepokalane Poczęcie”.
Już rozumiecie dlaczego porównanie in vitro do chrześcijańskiego dogmatu jest nie tyle pomyłką, co świadczy o intelektualnej indolencji celebrytyki TVN-u? Gdyby głupota mogła fruwać Rozenek latałaby w przestworzach.
Źródło cytatu: kontrrewolucja.net, fakt.pl