Bronisław Geremek, a właściwie Benjamin Lewartow, to postać która od lat stawiana jest Polakom i politykom za przykład do naśladowania. Media i elity III RP uczyniły z niego prawdziwy autorytet. Kim Geremek był naprawdę? Syn łódzkiego rabina, w czasie II wojny światowej uratowany przez polską rodzinę Geremków. Jeden z głównych ojców Okrągłego Stołu. Polityk Unii Wolności i minister spraw zagranicznych. W latach 2000-2001 jako przewodniczący tej formacji był szefem 28-letniego działacza UW, Andrzeja Dudy, dziś prezydenta RP. Od 2004 do śmierci (2008) poseł do Parlamentu Europejskiego.
Po dzień dzisiejszy w szkolnych podręcznikach, a zwłaszcza w mediach głównego nurtu, przedstawiany jest jako człowiek wielkiego formatu. Tymczasem, jak wyjaśnia Wojciech Sumliński w rozmowie z Piotrem Szlachtowiczem z portalu Nowy Polski Show, prawda o Geremku jest zgoła inna.
– Człowiek który był przedstawiany jako autorytet moralny, uiszczenie wszelkich cnót, wielki opozycjonista, bohater, było człowiekiem do cna zepsutym. (…) To był człowiek totalnie zdemoralizowany. Ja już nie mówię, że to on zablokował wyjaśnienie sprawy śmierci ks. Popiełuszki (…). Mówię o okolicznościach jego śmierci. Śmierć jest częścią życia. Geremek zginął tak jak żył, w ramionach prostytutki [którą w mediach nazywano prostytutką – przyp. red.]. O tym nikt nie mówi głośno, a są raporty policyjne na ten temat. (…) Ten człowiek umarł tak jak żył – w rozmowie z Szlachtowiczem opowiada Sumliński.
Wojciech Sumliński, który za demaskowanie kłamstw III RP nieomal nie przepłacił życiem, w rozmowie z Piotrem Szlachtowiczem opowiada o wspólnych imprezach czołowych polityków, ludzi służb, biskupa Sławoja Leszka Głodzia i Bronisława Geremka, któremu gangsterzy z Pruszkowa „dowozili prostytutki”.
Te porażające fakty nie przeszkadzają, by do dzisiaj, jedna z sejmowych sal nosiła imię Geremka. Nie przeszkadzało, by „do cna zepsuty”, żydowski ateista, został pochowany w Alei Zasłużonych na Powązkach. W jego pogrzebie uczestniczyła cała świta III RP, z prezydentem Lechem Kaczyńskim i kard. Kazimierzem Nyczem na czele. Odprawiono uroczystą Mszę i zachowano wszelkie katolickie rytuały, tym samym elity uczestniczące w pogrzebie i polski episkopat okrył się hańbą.
– To jeden wielki teatr iluzji. To jakiś taki chocholi taniec. (…) Trzeba pokazać tych Tusków, tych Geremków, zakłamane towarzystwo, które zrobiło Polakom wodę z mózgu – mówi Wojciech Sumliński.
WYSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY PIOTRA SZLACHTOWICZA Z WOJCIECHEM SUMLIŃSKIM (KLIK)
Źródło: wPrawo.pl/Jacek Międlar
Przeczytaj: