Po dwukrotnym umorzeniu postępowaniu przez prokuraturę,
żydowska loża B’nai B’rith złożyła subsydiarny akt oskarżenia przeciwko
autorowi książek i publicyście Jackowi Międlarowi. Oskarżono go za
cytowanie Talmudu, Jezusa (Łk 11,29), hasło „Polska antybanderowska”,
wskazanie, że niedoszła szefowa American Jewish Committee na warszawskim
lotnisku ukradła kosmetyki za ponad 1,6 tys.
złotych i potępianie nienawiści wynikającej z doktryny Talmudu oraz
takie określenia jak „żydostwo” (w słownikach nie figuruje nawet jako
określenie pejoratywne) czy „żydowska księga nienawiści”. Na rozprawach
stawili się Żydzi i Ukraińcy, którzy próbowali dowieść, że w Polsce
starozakonni są prześladowani, flaga banderowska to flaga obrońców
ojczyzny, a hasło „Polska dla Polaków” to hasło faszystowskie. Dziś sąd wydał w sprawie haniebny wyrok skazujący!
Sędzia Aneta Talaga z Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Śródmieścia skazała Jacka Międlara na 12 miesięcy ograniczenia wolności poprzez wykonywanie nieodpłatnych prac społecznych 30 godzin miesięcznie. Do tego wyroku dojdą koszty postępowania i zastępstwa w procesowego, które mogą sięgnąć nawet kilkunastu tysięcy złotych! To trzeci skandaliczny wyrok w sprawie Jacka Międlara, który zapadł w przeciągu dwóch miesięcy. Wcześniej skazano go na 12 i 10 miesięcy ograniczenia wolności i opłaty sięgające 20 tysięcy złotych!
Jacek Międlar dziękuję i prosi o wsparcie na pomoc prawną w tym i kolejnych postępowaniach sądowych. Wesprzyjmy go, gdyż ewidentnie nieprzyjaciele próbują zatruć mu życie, odebrać oszczędności oraz czas na dalszą, wartościową pracę publicystyczną. WSPARCIE – TUTAJ
Opinie biegłych
Co warte odnotowania, w niniejszym procesie sąd odrzucił opinię biegłego profesora, który ustnie i na piśmie wskazał, że w niniejszym postępowaniu nie może być mowy o przestępstwie, zaś dwie pozostałe opinie biegłych o niższych tytułach naukowych potraktował wybiórczo. To znaczy, że fragmenty, w których biegli mówią o wolności słowa i ochronie także negatywnych opinii, zostały przez sąd niejako pominięte, zaś te, w których wskazano na możliwy pejoratywny wydźwięk słów przez Jacka Międlara, uznał za wiarygodne. Co istotne, to właśnie w oparciu o te opinie prokuratura dwukrotnie umarzała postępowanie w tej sprawie!
Sędzia Talaga uznała, że Jacka Międlara należy skazać, gdyż jego wypowiedzi „wywołują negatywne emocje u adresatów”. Od kiedy to kodeks karny umożliwia skazywanie za „wywoływanie negatywnych emocji”?
Za jakie słowa Żydzi oskarżyli Jacka Międlara?
– Dziękuję Bogu, że nie mam w sobie nic z talmudycznej, oportunistycznej postawy;
– to plemię jest plemieniem przewrotnym (Łk 11,29);
– Talmud to księga nienawiści (m. in. por. Goje uważani są
za skończonych łgarzy i zabrania im się zeznawać przed sądami
rabinackimi. Pod tym względem posiadają oni, teoretycznie, status
żydowskich kobiet, niewolników i osób niepełnoletnich. W praktyce jednak
ich status jest znacznie gorszy, bowiem dzisiaj w pewnych sprawach
kobiety żydowskie mogą zeznawać przed sądem rabinackim, który „daje im
wiarę”, natomiast gojowi nie uwierzy nigdy – autor słów: Izrael Szahak);
– Polska antybanderowska.
Czy publiczne wypowiadanie takich słów, które są jawnym potępienie „mowy nienawiści” winno być kwalifikowane jako… „szerzenie nienawiści”, co uczyniła sędzia Talaga?
Nagonka za prawdę!
Polscy internauci nie mają wątpliwości, że Jacek Międlar, autor dwóch książek„Moja walka o prawdę” i „Polska w cieniu żydostwa. Wielcy Polacy o Żydach”i projektu „Spotkanie ze Świadkiem ukraińskiego ludobójstwa na Polakach” padł ofiarą obrzydliwej nagonki.
– Mamy do czynienia z ewidentną nagonką środowisk żydowskich na Jacka Międlara. Czy przypadkiem nie powinna interweniować polska prokuratora, by ją powstrzymać? – napisał na Twitterze publicysta Tomasz Sommer.
Żydowska loża
Przypomnijmy, że żydowska, międzynarodowa organizacja działająca w Polsce pod nazwą Żydowskie Stowarzyszenie B’nai B’rith w Rzeczypospolitej Polskiej (B’nai B’rith – Loża Polin) została założona w Polsce w 1922 roku. Jej nazwa wywodzi się z języka hebrajskiego i oznacza „Synowie Przymierza”. Czym trudzi się owa organizacja, tłumaczy dr Ozjasz Thon, w przedwojniu członek wysoko postawiony loży B’nai B’rith: Braterska organizacja, czyli złączona rodzina w żydostwie i dla żydostwa. To jest nasz „cel”, jedyny, immanentny. Z niego rzecz jasna wypływają i wynikają inne cele, bardzo i bardzo liczne, tak, jak z jednego „motywu” wypływają tony i akordy. My mamy w pierwszym rzędzie spełnić to, co nam jest najbliższe: wytworzyć braterski organizm przewodników żydostwa, takich, dla których służba dla żydostwa stanowić będzie treść i istotę ich życia (cyt. za: B. Chełmiński, Masonerja w Polsce współczesnej, Warszawa 1936, s. 23).
Szesnaście lat później, 22 listopada 1938 r. dekretem Prezydenta Rzeczypospolitej Ignacego Mościckiego rozwiązującym wszystkie organizacje masońskie w Polsce, B’nai B’rith zostało w Polsce zdelegalizowane. Zrzeszenia wolnomularskie (masońskie) uznaje się za rozwiązane z mocy samego prawa – zapisano w dekrecie prezydenta Mościckiego.
Dekret prezydenta Mościckiego (PRZECZYTAJ) przestał obowiązywać dopiero 1 stycznia 1970 r. Czyli aż do 1970 r., nawet reżim komunistyczny uznawał loże masońskie za zagrożenie dla funkcjonowania państwa, zaś przynależność do nich i ich popieranie było przestępstwem zagrożonym karą więzienia do lat 5 oraz grzywną. Kto bierze udział w związku wolnomularskim lub działalność takiego związku popiera, podlega karze więzienia do lat 5 i grzywny – czytamy w art. 2 dekretu Prezydenta RP z 1938 roku. Takie przestępstwo można porównać do udziału w zorganizowanej grupie przestępczej (258 §1 k.k.), za co aktualnie grozi taka sama kara, jak niegdyś za partycypację w wolnomularstwie.