Minęło 10 lat, a wraku nie ma. Nie ma także „niezbitych dowodów” o zamachu. Nie ma Tuska w więzieniu. Bufetowej za kratami. A komisje ds. Amber Gold i reprywatyzacji okazały się wielką ściemą. Kaczyński przez dekadę robił politykę na śmierci pilotów, stewardes, księży, polityków i bliźniaka. Nasze oczekiwania były inne. Zostaliśmy oszukani! Sprawę Smoleńska przyciszył, gdy badania socjologiczne pokazały, że Polacy mają tej sprawy dość. Dla brata ważniejsze okazały się słupki procentowe niż prawda o śmierci bliskiej osoby…, a to oznacza, że przez dekadę mydlono Polakom oczy, żadnych dowodów nie ma, a jeśli komukolwiek naprawdę zależało na wyjaśnieniu sprawy to na pewno nie prezesowi z Żoliborza.
Dziś, zamiast zrealizowanych obietnic mamy policyjny zamordyzm i obowiązkowe maseczki, które jeszcze miesiąc temu w walce z koronawirusem były bezużyteczne. Mamy, mimo zakazu organizacji zgromadzeń publicznych, mamy Kaczyńskiego organizującego spędy pod pomnikiem smoleńskim, który dziś staje się symbolem politycznej hucpy, a nie pamięci o tych, za których modlą się porządni obywatele. Mamy Kaczyńskiego, który nie mógł odpalić sobie w komputerze Drogi Krzyżowej i pomodlić się za bliskich, jak czynią to miliony Polaków, bo za zgromadzenie pod kościołem można otrzymać mandat. I jeśli to nie jest z pełną premedytacją podkręcanie nastrojów społecznych to co nim jest?
Krach polityczny i gospodarczy jest nieunikniony. Polacy wyjdą na ulice, bo mają serdecznie dość restrykcji, które są niewspółmierne do skali problemu. Ale równocześnie wyjdą w innych krajach europejskich, z niedopieszczonymi socjalem imigrantami, którzy nie będą przebierać w środkach. Nastąpi chaos. A co to oznacza…, chyba nie muszę tłumaczyć.
Przeczytaj: