Od Marszu Polaków we Wrocławiu (11.11.2019), który nieudolnie i bezpodstawnie został rozwiązany (POZNAJ KULISY), a następnie jego uczestnicy spacyfikowani i skatowani przez policję, minęło już kilka miesięcy. Mimo to sprawy z nim związane wciąż nie zostały wyjaśnione, magistrat i policjanci są bezkarni, a na Bogu ducha winnych uczestników manifestacji nakładane są wysokie kary. Także na tych, którzy stali się ofiarami policyjnego bestialstwa.
PRZECZYTAJ: Policja pałuje na marszu we Wrocławiu! Świadek: „Starsze kobiety, niebiorące udziału w marszu, szarpały policjantów za ręce, by przestali bić, prowokować”
Jednym z nich jest mężczyzna, którego zdjęcie obiegło całą Polskę, a który brutalnie został skatowany przez zamaskowanych i uzbrojonych w metalowe pałki teleskopowe „funkcjonariuszy”. Skontaktowaliśmy się z nim. Zamaskowani policjanci na oślep katowali Polaka tylko dlatego, że maszerował w manifestacji, gdzie nie ma miejsca na półprawdy, a która jest solą w oku magistratu kierowanego przez Jacka Sutryka. Z głowy wyrwanego z tłumu mężczyzny lały się strumienie krwi, zaś noga, zmasakrowana licznymi uderzeniami „teleskopami”, przybrała kolor fioletowy. Po skatowaniu, pod eskortą „kryminalnych”, mężczyzna został odwieziony na pogotowie, gdzie na głowę zalaną krwią założono mu szwy, a następnie na kilkadziesiąt godzin został odwieziony na „dołek”. Na tym nie koniec. Na skatowanego uczestnika Marszu Polaków nałożono dozór policyjny oraz zobowiązano do złożenia poręczenia majątkowego w wysokości 500 złotych. Minęły trzy miesiące i zamiast udzielić skatowanemu mężczyźnie odszkodowania… ukarano go grzywną w wysokości 1000 złotych i nie wycofano dozoru. Czy tak postępuje się państwie prawa? Czy fakt, że uczestnicy marszu są ciągani po komendach i prokuraturach, pod domami organizatorów ustawiają się policyjne patrole i stawia się im irracjonalne zarzuty to przejaw prawa i sprawiedliwości czy zaprowadzania w kraju totalitarnych standardów?
Sprawa marszu wciąż nie została rozwiązana, a zamiast konsekwencji względem wrocławskiego magistratu i zbrodniarzy w mundurach, których współpracownicy mają na swoim sumieniu chociażby Igora Stachowiaka, karani są przypadkowi uczestnicy Marszu. Mimo przesłanych listów otwartych ws. Marszu Polaków, do dnia dzisiejszego nie otrzymaliśmy merytorycznych odpowiedzi ze strony ministra Mariusza Kamińskiego, premiera Mateusza Morawieckiego czy RPO Adama Bodnara, a Prokuratora Krajowa odrzuciła nasz wniosek o wyłączenie postępować ws. marszu przez wrocławską prokuraturę. W marcu odbędzie się pierwsza rozprawa podczas, której sąd będzie rozpatrywał czy bezpodstawna i nieudolnie przeprowadzona delegalizacja manifestacji (POZNAJ KULISY) oraz brutalne skatowanie Polaków miało podstawy prawne czy też nie. A jak orzekają wrocławscy sędziowie w sprawach magistratu… zdążyliśmy już się przekonać przy okazji manifestacji upamiętniającej ofiary ukraińskiego ludobójstwa. Podczas rozprawy sędzia Dominika Romanowska stwierdziła, że na manifestacji padały takie hasła jak „Wielka Polska”, które można kojarzyć z „mową nienawiści”.
Zgłaszają się do nas kolejni uczestnicy marszu, którzy są szykanowani przez policję i prokuraturę, a którym staramy się, w miarę możliwości zapewnić pomoc prawną. Wszystkich ludzi dobrej woli prosimy o wsparcie zbiórki, którą założył jeden z naszych pomocników TUTAJ.
Poznaj kulisy Marszu Polaków: