Głośno zrobiło się wokół abp. Jana Pawła Lengi, na którego zakaz wypowiedzi publicznych, głoszenia kazań oraz publicznego przewodniczenia liturgii nałożył bp Wiesław Mering, ordynariusz diecezji włocławskiej, na której terenie na co dzień przebywa emerytowany arcybiskup Karagandy (Kazachstan). W oficjalnym komunikacie, który został opublikowany przez Katolicką Agencję Informacyjną przeczytać można, że ordynariusz włocławski powołał się na dwa kanony Kodeksu Prawa Kanonicznego: 392 i 763. Czy udzielone zakazy mają moc wiążącą? Czy biskup może uciszyć arcybiskupa?
Kanon 392 mówi o obowiązku biskupa (w tym przypadku Meringa) polegającym na strzeżeniu jedności Kościoła oraz o nadużyciach w sprawowaniu sakramentów, czego według sugestii ma się dopuszczać abp Lenga. Kanon 763 mówi zaś o tym, że na każdego biskupa można nałożyć kary takie jakie otrzymał hierarcha z Kazachstanu, a przysługuje to m.in. ordynariuszowi, na którego terenie przebywa rzeczony pasterz. W tym przypadku mowa o tzw. prawie egzempcji, któremu na przykład podlegają kongregacje zakonne osiedlone na terenie konkretnej diecezji.
KSIĄŻKA ABP. JANA PAWŁA LENGI – TUTAJ
Jeśli uznamy, że nałożone na arcybiskupa zakazy mimo wszystko obowiązują (co wyjaśnię poniżej), to tyczą się one tylko i wyłącznie terenu diecezji, na terenie której przebywa abp Lenga, ponieważ bp Mering jest jego „przełożonym” na wyjątkowych zasadach, które są ograniczone terytorialnością (prawo ezgempcji). Dlatego, co istotne, nie jest prawdą, jak niektórzy przekonują, że arcybiskupa nie może ukarać biskup. Owszem może, ale na zasadach, o których piszę powyżej. I szkoda, że komentowaniem kwestii kanonicznych i doktrynalnych zajęła się osoby, które w tej kwestii nie mają wystarczającego przygotowania, a czego opłakane skutki obserwowałem przy okazji komentowania synodu amazońskiego, o którym szerzej mówię TUTAJ.
I owszem, abp Lenga mógłby wyprowadzić się z diecezji i osiąść na terenie metropolii zarządzanej przez swojego kolegę… tylko czy takiego posiada? To raczej oczywiste, że „niepokorny” hierarcha, gdziekolwiek się pojawi, tam dostanie po łapach, bo decyzja Meringa nie pochodzi od niego samego, a od wyższych sfer episkopatu i nuncjusza apostolskiego, którzy stosując zasadę „bezpośredniości” wyręczają się bliższymi przełożonymi. Wiem, co mówię bo w identyczny sposób postępowano ze mną. Episkopat nie znosi wszystkich tych, którzy mówią na głos o związkach biskupów z masonerią i potępiają gejowskie lobby, a o tym mówił abp Lenga chociażby w programie „Warto Rozmawiać”. Zresztą…, gdy w sierpniu 2016 roku po raz pierwszy, publicznie powiedziałem o związkach Kościoła z masonerią otrzymałem pierwsze upomnienie kanoniczne, a gdy miesiąc później w programie Jana Pospieszalskiego potępiłem gejowskie lobby w klerze, zostałem suspendowany.
Pamiętajmy, że wszelkie zakazy udzielane przez hierarchów, wbrew temu co piszą i mówią samozwańczy teologowie nie mają mocy wiążącej jeżeli nie są komplementarne w najwyższym przełożonym – Objawieniem. Posłuszeństwo tyczy się tylko tych wytycznych, które są komplementarne z prawdą i Świętą Ewangelią, a przecież wskazany kanon 392 nie dotyczy działalności abp. Lengi, gdyż ten ani nie burzy jedności Kościoła (nie można zburzyć jedności głoszą prawdę), ani nie dopuszcza się nadużyć w sprawowaniu sakramentów, tak samo jak moje wypowiedzi nie wykraczały poza ramy doktryny katolickiej. Ba, były jej esencją.
I jeszcze jedna spraw. Czy tak jak sugeruje ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, lustracja w Kościele sprawi, że takie przypadki jak ten z inicjatywy bp. Meringa (TW Lucjan), staną się niechcianą przeszłością. Nie. Na to jest już dawno za późno. To, że Mering był tajnym współpracownikiem Służb Bezpieczeństwa nie było i nie jest żadną tajemnicą. Podobnie w przypadku kilki innych biskupów, którzy już niebawem przejdą na emeryturę. Problemem jest zgniła mentalność i wygoda mocno odstające od ewangelizacji i ideałów, które pozostawili nam, chrześcijanom, apostołowie.
A tak na marginesie, to naprawdę zabawnym jest to, że gdy ja „złamałem” bezpodstawny zakaz uniemożliwiający mi głoszenie kazań i prowadzenie duszpasterstw, wielu pisało, że powinienem podporządkować się przełożonym. Owszem, tchórz czy leń by się podporządkował, bo tak jest wygodniej, ale ja do takiej kategorii ludzi nie ma zamiaru należeć. A teraz, gdy abp. Lenga podkreśla, że zakazu nie będzie respektował, otrzymuje spore oklaski. Podwójne standardy? A może na niektórych małostkowych tak działa przypięty do sutanny fioletowy pas?
O tym wszystkim więcej w nagraniu, w którym także odpowiadam na Państwa pytania. Nagranie umieściłem na samej górze. Zachęcam do kupna mojej książki, w której szeroko traktuję sytuację Kościoła w XXI wieku – TUTAJ.
Obejrzyj: