12 lutego 1943 roku Roman Strągowski miał 9 lat. Do tego dnia mieszkał w niewielkiej wsi na Wołyniu – Parośla. Do momentu aż nawiedzili ich banderowcy podający się za sowieckich okupantów. Po zachodzie słońca, Ukraińcy skrępowali Polaków i wykonali pierwszy akord rzezi wołyńskiej. Siekierami, toporami i widłami mordowali wszystkich, którzy byli Polakami, włącznie z kobietami i dziećmi. Byli jak bestie.
Roman Strągowski, ugodzony siekierą w okolice rdzenia kręgowego, cudownie przeżył przez całą noc udając martwego. Następnego dnia obudził go przeraźliwy widok. Ciała dogorywającego ojca, matki, rodzeństwa i najbliższych oraz mieszkanie, włącznie z sufitem skąpane we krwi. – Ten dzień pamiętam lepiej niż dzień wczorajszy – ze łzami w oczach opowiada mi świadek i ofiara rzezi wołyńskiej. To właśnie od Porośli banderowscy zbrodniarze rozpoczęli przeprowadzać ludobójstwo na Polakach. To właśnie tam rozpoczął się holokaust na polskiej ludności zamieszkującej Małopolskę Wschodnią.
Jak potoczyły się dalsze losy Romana Strągowskiego, czy dziś potrafi przebaczyć Ukraińskim oprawcom oraz co czuje patrząc na gloryfikację banderyzmu na Ukrainie? Zachęcam do obejrzenia wzruszającego wywiadu.