9 stycznia bieżącego roku przed Sądem Sprawiedliwym stanął Zygmunt Bauman, ideowy potomek Józefa Stalina. Lament Gazety Wyborczej i innych załganych mediów nikogo nie zaskakuje. Prowadzi ku poważnemu zastanowieniu publikacja na portalu Vatican Insider, a za nim w kolportowanym w kościołach Gościu Niedzielnym pt. „Zygmunt Bauman podzielał poglądy papieża Franciszka”. Autor najbardziej poczytnego tygodnika w Polsce albo totalnie odleciał, albo objawił bolesną prawdę o następcy Świętego Piotra. Co o tym sądzić?

Zygmunt Bauman często gościł na kościelnych salonach. W zeszłym roku uczestniczył w spotkaniu międzyreligijnym w Asyżu, gdzie wygłosił przemówienie o rewolucji kulturalnej i przejściu od społeczeństw pierwotnych, przez narodowe po globalne. Chwalił również papieża za jego wkład w integrację narodów. Były funkcjonariusz komunistycznego aparatu terroru siedział blisko Ojca Świętego, a przez chwilę Franciszka i Baumana oddzielało zaledwie jedno krzesło. Czy światopoglądowo byli sobie równie bliscy?

Komunistyczny zbrodniarz czy lewicowy intelektualista?

Listopad 1925. W Poznaniu przyszedł na świat Zygmunt Bauman, syn żydowskiego małżeństwa Zofii i Maurycego. W czasie II Wojny Światowej, uciekając przed nazistowskim totalitaryzmem, uciekł z rodzicami do ZSRR. Tam rozpoczęła się jego przyjaźń z komunizmem, gdyż jako niespełna 20-latek wstąpił do Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W międzyczasie wstąpił do Polskiej Partii Robotniczej, zajmował się propagandą i agitacją w Zarządzie Politycznym oraz był szefem Wydziału Polityczno-Wychowawczego 5. samodzielnego batalionu ochronnego w Bydgoszczy.

Jako Szef Wydziału Pol-Wych operacji bierze udział w walce z bandami. Przez 20 dni dowodził grupą, która wyróżniła się schwytaniem wielkiej ilości bandytów. Odznaczony Krzyżem Walecznych – w Biuletynie Instytutu Pamięci Narodowej napisał Piotr Gontarczyk.

Oczywiście, nie o bandytach tutaj mowa, a o Żołnierzach Wyklętych, których Bauman darzył nienawiścią. Brał udział w łapankach, organizował napady na członków ich rodzin. Zatem nie był zaczytanym w Karola Marksa, lewicowym intelektualistą czy „Platonem naszych czasów” – jak nazwała go dziennikarka GW Monika Żmijewska – ale komunistycznym zbrodniarzem świadomie i dobrowolnie przyczyniającym się do destrukcji polskości i katolicyzmu. W 2007 roku dla The Guardian, Bauman odniósł się do swojej partycypacji w komunizmie, nie wyrażając jakiegokolwiek żalu ani samokrytyki z powodu wiernej służby stalinowcom. Nigdy też nie przeprosił swoich ofiar.

– Przed wojną Polska była bardzo zacofanym krajem […] jeśli się spojrzało na obecne wówczas w Polsce spektrum polityczne, partia komunistyczna obiecywała najlepsze rozwiązanie. Jej program polityczny najlepiej pasował do problemów, przed jakimi stała Polska. Byłem całkowicie oddany. Idee komunistyczne były po prostu kontynuacją oświecenia – mówił Bauman.

W 1953 roku ukończył studia i został pracownikiem wydziału socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. W 1968 roku wyemigrował z Polski, by do 1971 roku wykładać na uniwersytecie w Tel Awiwie i Hajfie. Następnie wyjechał do Anglii, gdzie do 1990 roku kierował Katedrą Socjologii Uniwersytetu w Leeds. Zasłynął zwłaszcza jako twórca koncepcji ponowoczesności, której – jak się okazało – wcale nie wymyślił.

Franciszek: „Jestem komunistą”

Biorąc pod uwagę charakter działalności Zygmunta Baumana, zastanawiać może co łączy go z papieżem Franciszkiem, którego pontyfikat – na łamach L’Osservatore Romano – stalinowski zbrodniarz określił mianem wielkiej szansy dla Kościoła i ludzkości. Twierdził też, że papież, podobne jak on, nie uznaje sztywnych norm moralnych duchowości, tym samym identyfikując Ojca Świętego z relatywistami. Ciekawostką jest, że watykański periodyk określił go mianem „wielkiego autorytetu wśród interpretatorów kondycji człowieka w naszych czasach”.

Czy Franciszek jest relatywistą jak sugerował Bauman? To pytanie pozostawiam bez odpowiedzi. Jedno natomiast jest pewne, że zarówno żydowskiego profesora jak i papieża Franciszka łączy niemal identyczne podejście do sprawy kryzysu migracyjnego w Europie. Bauman kilkakrotnie stwierdzał, że przyjmowanie imigrantów przez kraje europejskie to konieczność. W innym wypadku Stary Kontynent upadnie. Niemal identyczne wypowiedzi są autorstwa papieża, który raz zachęcał, by kobiety europejskie wchodziły w związku z imigrantami, innym razem działalność bojowników ISIS przyrównywał do ewangelizacji Apostołów, a w jeszcze innym miejscu apelował, by każda parafia przyjęła choćby jedną rodzinę muzułmańskich przybyszów. Łączyły ich jeszcze inne postulaty. Bauman, jako zawodowy marksista, sprzeciwiał się istnieniu państw narodowych, a opowiadał się postępującej kosmopolityzacji kultury. W podobnym, w istocie skrajnie marksistowskim tonie, wypowiadał się papież, który sugerował by Europa odrodziła się w obcym dla cywilizacji islamie oraz odeszła od „niebezpiecznej koncepcji państw wyznaniowych”.

Obok tych wszystkich argumentów, znamienna jest wypowiedź papieża z listopada ubiegłego roku, który niejako przyznaje się do tego, że w istocie jest komunistą.

– Wiele razy mówiono o mnie, jako o komuniście – powiedział Franciszek w wywiadzie dla włoskiego, komunizującego dziennika „La Reppublica”. – A moja odpowiedź jest zawsze taka, że ostatecznie to komuniści myślą jak chrześcijanie – dodał papież.

Biorąc pod uwagę wypowiedzi Franciszka, nie da się ukryć, że blisko mu do postmoderny, relatywizacji i globalizacji, a co za tym idzie, w pewnym sensie do marksizmu kulturowego, którego reprezentantem był zmarły Zygmunt Bauman. Jednak czy to wystarczy by światopogląd Ojca Świętego identyfikować z poglądami stalinowskiego zbrodniarza?

Faux pas Gościa Niedzielnego

W opublikowanym przez Gościa Niedzielnego artykule, jako wspólny mianownik światopoglądu papieża i Baumana, autor wskazuje otwarcie się na dialog między ludźmi różnych kultur, pomoc ubogim oraz zagrożenie dla godności człowieka, nie wspominając o rzeczywistych punktach wspólnych, o których wyżej wspomniałem oraz o tym, co z pewnością różni papieża od Baumana, czyli krew na rękach.

Twórczość filozoficzną i socjologiczną towarzysza Baumana, bardzo trafnie skomentował prof. Wolniewicz. Książki Bauman to makulatura, a on sam nie jest dla niego partnerem do rozmowy… P.S. Ukazanie się takiego artykułu jest dla mnie szokujące – w takich słowach artykuł Gościa Niedzielnego skomentował internauta pod pseudonimem „Walczący”.

Początkowo artykuł o takim tytule również dla mnie okazał się szokiem, zważywszy na pochodzenie, zbrodnie i światopogląd głoszony przez Zygmunta Baumana. Punktów wspólnych pomiędzy papieżem a zmarłym komunistą jest sporo, jednak mimo iż nie zgadzam się ze wszystkimi wypowiedziami Franciszka, nie można pozwalać sobie na takie manipulacyjne teksty. Ponadto, stosując retorykę publicysty katolickiego tygodnika, czyli fragmentaryczne spojrzenie na osobę zbrodniarza Baumana, równie dobrze można znaleźć punkty wspólne pomiędzy papieżem a Józefem Stalinem lub Zygmuntem Baumanem a Adolfem Hitlerem, co by było równie skrają przesadą i schopenhauerowską manipulacją. Rodzą się trzy pytania. Czy Gość Niedzielny popełnił jedynie faux pas? Czy kłamliwie próbuje wybielić komunistycznego zbrodniarza? Czy może rzeczywiście Baumana i Franciszka dzieli jedynie symboliczne krzesło?

Tekst ukazał się na łamach tygodnika Polska Niepodległa.