Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz zamierzała przeprowadzić niezależny audyt warszawskiej „reprywatyzacji”, która okazała się jedną z największych afer III RP. Trzy tygodnie temu warszawski ratusz otworzył koperty z ofertami na przeprowadzenie audytu. Najlepszą ofertę przedstawiła fundacja żydowskiego oszusta Noaha Rosenkranza. Wczoraj audyt został unieważniony. Przyglądnijmy się sprawie z bliska, ponieważ można się domyślać, że żydowska fundacja złoży ofertę po raz drugi.
Przypomnijmy. W istocie, o rzeczywistej reprywatyzacji nie może być mowy, gdyż problem dotyczy przekazywania gruntów w ręce organizacji mafijnej, na czym tracili zwykli mieszkańcy. Centralne Biuro Antykorupcyjne prowadzi obecnie kontrolę i śledztwa w sprawie kamienic położonych w luksusowych miejscach w stolicy, której symbolem stała się działka przy pl. Defilad. Zamieszani w mafijne układy i działanie na szkodę państwa mafiosi z Wołomina, urzędnicy, handlowcy i klika Platformy Obywatelskiej z Hanną Gronkiewicz-Waltz na czele, próbuje wybielić się w oczach doprowadzonych do białej gorączki Polaków, przeprowadzając niezależny audyt. Do drugiego przetargu zgłosiła się Kancelaria Prawna Drzewicki, Tomaszek i Wspólnicy, wyceniając swoje usługi na 861 tys. złotych oraz Fundacja Ochrony Żydowskiego Dziedzictwa Intelektualnego i Gospodarczego „Jekke”, która zadeklarowała, że przeprowadzi audyt za 780 tys. zł. Zgodnie ze złożoną ofertą, fundacja deklaruje, że w jeden miesiąc prześwietli 26 lat reprywatyzacji Warszawy, orzekając czy doszło do jakichkolwiek nieprawidłowości. Według Krajowego Rejestru Sądowniczego oraz informacji zamieszczonych na portalu Goldenline, jej prezesem jest Noah Rosenkranz (kiedyś nazywał się Mariusz Korniłowicz). Teoretycznie oferta „Jekke” była najatrakcyjniejsza. Problem w tym, że Rosenkranz to wyrafinowany hochsztapler, którego kariera opiewa w liczne oszustwa i fałszerstwa.
Sędzia z lodówką
Kariera „zawodowa” posługującego się różnymi tożsamościami Korniłowicza jest wyjątkowo zawiła. Śmiało można by o niej nakręcić niejeden film. W 1996 roku, po pozytywnie odbytej aplikacji sędziowskiej w Suwałkach, Mariusz Korniłowicz został powołany przez Prezydenta Rzeczypospolitej Aleksandra Kwaśniewskiego na stanowisko sędziego, którego funkcję sprawował w Augustowie. Rok później został przeniesiony do Sądu Rejonowego w Piszu. Orzekał tam jedynie przez 5 lat, ponieważ wyrokiem Wyższego Sądu Dyscyplinarnego w Warszawie, z 18 czerwca 2002 roku, uznano że należy usunąć go z urzędu sędziego. Jakie były tego powody? Rozpoczęło się dość niewinnie, bo powodem była służbowa… lodówka. W 2000 roku, piski sędzia przedstawił w sądzie fakturę na 1608 zł, która miała zaświadczać o zakupie lodówki do jego służbowego mieszkania. Jednak kilka miesięcy temu, po przeprowadzonej reprywatyzacji w mieszkaniu Karłowicza, udowodniono że – rzekomo nowa – lodówka to w rzeczywistości zerdzewiały, stary grat, który sędzia zakupił od szwagra. Sprawa wywołała skandal w środowisku sędziowskim, dlatego postanowiono szczegółowo prześwietlić osobę wyrastającego na perfidnego oszusta sędziego. Okazało się, że Korniłowicz wycisnął z sądu ponad 7600 złotych. Tłumaczył to wyjazdami na szkolenia, które jak się okazało nigdy się nie odbyły. Karłowicz pożegnał się z orzekaniem w sądzie, a nim samym zajęła się prokuratura. Ostatecznie został skazany na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata, 4800 zł grzywny oraz pokrycie kosztów sądowniczych, czego o tej pory nie uczynił.
Radca o (nie)skazitelnym charakterze
Dyscyplinarnie zwolniony Korniłowicz, został pozbawiony sprawowania urzędu sędziego, adwokata i radcy prawnego. Nie spełniał istotnego warunku, jakim jest „nieskazitelny charakter”. Nic sobie z tego nie robił. Przedkładając fałszywe dokumenty został przyjęty do Olsztyńskiej Izby Radców Prawnych. Podobnie jak w przypadku kariery sędziowskiej, również praktyka radcowska nie była wolna od oszustw. Tym razem na jeszcze większą skalę. W pewnym momencie Korniłowicz przestał rozliczać się z niektórymi klientami, od których pobierał duże profity. W 2009 roku został ukarany przez Okręgowy Sąd Dyscyplinarny grzywną w wysokości 14 tys. zł, zaś dwa lata później 7500 zł. Zawiesił działalność. Żadnej z grzywien nie zapłacił, zaś w 2011 roku, po raz kolejny (sic!) został pozbawiony możliwości sprawowania zawodu radcy prawnego.
Profesor w jarmułce
Jedyne studia jakie ukończył Mariusz Karłowicz to studia prawnicze Uniwersytetu Warszawskiego, których został absolwentem w 1991 roku. 18 lat później, wyleciał do rodzimego Izraela na szkolenie dla profesorów (sic!), gdzie – w myśl talmudycznych dyrektyw – zmienił nazwisko na Noah Rosenkranz, co ułatwiło mu oszukiwać znienawidzone „państwo Polin”. Ponieważ, jego kariera radcowska dobiegła końca, zabrał się za kształcenie młodego pokolenia na wyższych uczelniach w Polsce. Posługujący się fałszywymi dyplomami: doktorskim z Berlina i habilitacyjnym z Jerozolimy, został niemalże z „ulicy” przyjęty do 5 uczelni w Polsce: Wyższej Szkoły Businessu, Administracji i Technik Komputerowych w Warszawie, Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Nauk Społecznych w Otwocku, na Wydział Prawa i Administracji Uczelni im. Ryszarda Łazarskiego w Warszawie oraz Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach. Pełniąc stanowisko profesora uczelnianego, rozpoczął pracę w roku akademickim 2010/11. Nienagannie ubrany, z charakterystyczną dla żydów erudycją, w jarmułce na głowie i chełpiący się „osiągnięciami naukowymi na świecie”, w drugim semestrze wpadł jak śliwka w kompot. Kierownik działu kadr siedleckiego uniwersytetu interweniował w jego sprawie w Departamencie Uznawalności Wykształcenia MNiSW, prosząc o potwierdzenie prawdziwości dyplomów – nota bene lubianego przez studentów – żydowskiego „profesora”. Okazało się, że dyplomy Rosenkranza to prymitywne świstki, na które dało się nabrać, aż pięć wyższych uczelni w Polsce.
Rabin
W latach 2011-2012 Noah Rosenkranz ukrywał się przed policją, za wszelką cenę próbując uniknąć kary więzienia. Kiedy jeden z wyroków się przedawnił, w 2013 roku żydowski bajkopisarz zapisał się na studia z judaistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim, na które uczęszczał – z zapuszczoną, charakterystyczną dla chasydów brodą – podając się za rabina. Co ciekawe, według z zamieszczonych informacji na portalu Goldenline, wynika że Żyd zna doskonale cztery języki: hebrajski („ojczysty”), polski, niemiecki i angielski i kilka innych na poziomie dobrym lub podstawowym. Studenci i wykładowcy UJ dość prędko zorientowali się, że Rosenkranz hebrajskiego nie zna wcale, a rabinem być może jest, ale jedynie w swojej wyobraźni.
Fundacja
W 2014 roku Noah Rosenkranz założył Fundację Ochrony Żydowskiego Dziedzictwa Intelektualnego i Gospodarczego „Jekke”, która oficjalnie zajmuję się promocją kultury żydowskiej oraz reprezentowaniem osób pokrzywdzonych przez działania antysemickie. Fundacja prowadzi oficjalnego bloga, który nie kryje się z jawnie antypolskim charakterem. Świadczy o tym jeden z najświeższych opublikowanych felietonów „Dzieje się nigdzie, czyli w Polsce”, autorstwa osoby o znajomo brzmiącym imieniu „Noah”.
Polacy niszczą pomniki ku czci pomordowanych żołnierzy radzieckich, zapominając o tym, że żołnierze radzieccy wyzwolili Polskę spod okupacji niemieckiej, a tereny te zostały Polsce oddane w czasowe administrowanie, do momentu podpisania traktatu pokojowego. Na szczęście taka umowa nie została dotychczas zawarta. Jest szansa, że te nieudolne rządy niebawem skończą się, „zegarek” trzeba odebrać „małpie”. Istnienie Polski w obecnych granicach to chichot historii, jest nadzieja, że ten „bękart traktatu wersalskiego” wróci do właściwych proporcji powierzchniowych.
Tymi słowami, prawdopodobnie sam prezes fundacji wypowiedział się na temat usunięcia Pomnika Wdzięczności, będącego częścią Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Stargardzie Szczecińskim. Równie antypolsko jest w odpowiedziach na komentarze, które pod tekstami pozostawiają internauci. Autor każdej krytycznej wobec działalności Fundacji lub napisanego tekstu opinii, klasyfikowany jest przez administratora jako „antysemita” lub entuzjasta Adolfa Hitlera. W myśl przemysłu Holocaustu, reprezentowanego przez antypolonistycznych i antychrześcijańskich żydów, wszystko po staremu.
Czy „Jekke” wygra przetarg?
Za wszystkie z toczonych postępowań, szeregowy polski obywatel, już dawno zostałby doprowadzony pod sąd i usłyszałby wyrok przynajmniej na kilkanaście lat pozbawienia wolności. Tymczasem Noah Rosenkranz czuje się bezkarnie, piastując stanowisko prezesa rady nadzorczej Fundacji Ochrony Żydowskiego Dziedzictwa Intelektualnego i Gospodarczego „Jekke” i deklarując chęć przeprowadzenia audytu reprywatyzacji Warszawy.
Próbę udziału fundacji w przetargu można odczytać na różne sposoby. Po pierwsze, wszelką działalność Noaha Rosenkranza, w tym chęć przeprowadzenia audytu, można wytłumaczyć perykopą Talmudu – najważniejszej dla żydów księgi: Goje są poza ochroną prawa i Bóg „wystawił ich pieniądze Izraelowi”. Żydzi mogą okłamywać gojów (Baba Kamma 113a). Zwycięstwo w przetargu otwierałoby talmudystom drogę do łatwego oszukania warszawskiego ratusza, a w konsekwencji hochsztaplerskiego zarobku, próbie wybielenia „swoich” – zamieszanych w mafijne układy oraz pogłębienie chaosu na polskiej scenie politycznej. Po drugie hipotetyczne przejęcie audytu przez Rosenkranza to polityczne harakiri platformerskiej kliki. Po trzecie, można mieć przypuszczenia, że kandydatura „Jekke” nie jest przypadkowa. Co więcej jest odpowiedzią na zaproszenie Hanny Gronkiewicz-Waltz. Drugi przetarg został anulowany, ale domyślać się można że powyższy scenariusz sprawdzi się w kolejnym.
Być może to naiwna próba Bufetowej w celu oczyszczenia się i omamienia zbulwersowanych Polaków rękami oszusta i fałszerza, próbując w ten sposób dowieść o swojej niewinności. Niewykluczone, że korzystając z doświadczenia Rosenkranza, prezydent Warszawy chce sfałszować dowody w sprawie i bronić się wyprodukowanymi falsyfikatami, na czym świetnie zna się „żydowski rabin”. Prawdopodobnie „bufetowa” liczy na to, że Polacy dadzą się nabrać. Nic bardziej mylnego. Nawet liberalny mainstream nie pozostawi na niej suchej nitki… a żydzi będą drwić w najlepsze.
Źródło m.in.:
1. https://forumakademickie.pl/fa/2013/11/oszust-w-prawniczej-todze/
2. http://jekke.blog.pl/2016/12/02/dzieje-sie-nigdzie-czyli-w-polsce/
Gdyby komuś nie działał pierwszy odnośnik ze źródeł:
http://web.archive.org/web/20140121064800/http://forumakademickie.pl/fa/2013/11/oszust-w-prawniczej-todze/
Pozdrawiam