Za pośrednictwem agencji eKAI lubelska kuria archidiecezjalna wystosowała komunikat w sprawie swojego wychowanka ks. Łukasza Kachnowicza, który swoją obecnością i publikacjami wsparł fundamentalistyczną ideologię LGBT. Dlaczego kuria zareagowała tak późno?
W czerwcu bieżącego roku ks. Łukasz Kachnowicz z Lublina podjął decyzję o „urlopie” od obowiązków duszpasterskich. Ten krok nie powinien zaskakiwać, ponieważ decyzje o tzw. „roku szabatowym” podejmuje wielu kapłanów. Jedni z powodów rodzinnych (na przykład opieka nad rodzicami), inni potrzebują podreperować zdrowie, a inni chcą się po prostu rozerwać. W przypadku ks. Kachnowicza, o którym dziś zrobiło się głośno, zadecydowały inne czynniki. Kachnowicz, wychowany w archidiecezji, która od lat, w środowisku duchownych nazywana jest „Eldorado dla homo-księży” został wyświęcony przez abp. Józefa Życińskiego. Tego metropolitę, który przez środowiska Gazety Wyborczej, TVN-u i Tygodnika Powszechnego był i jest uznawany za autorytet w kwestii moralności, a który wiele lat temu zasłynął uczestnictwem w bójce w klubie gejowskim w stolicy Republiki Czeskiej. Tego arcybiskupa, który mówił: Homoseksualistów trzeba traktować z należną godnością, a do samego zjawiska homoseksualizmu trzeba podchodzić z szacunkiem i delikatnością. W identycznym tonie dziś wypowiada się Kachnowski. Jak wynika z jego wpisów, ma także takie same skłonności co zmarły metropolita.
Ściek Życińskiego nadal płynie rwącym nurtem. Jaki arcybiskup taka kuria i tacy jego następcy. W Lublinie nic się nie zmieniło. Przez ostatnie 9 lat od święceń kapłańskich ks. Łukasz Kachnowicz, zaangażowany duszpasterz, publicysta, ewangelizator na przystanku Woodstock, na oczach przełożonych płynął tęczowym ściekiem.
OBEJRZYJ: J. Międlar: „Obłudnik Powszechny” i abp Marek Jędraszewski [WIDEO]
Jeśli chcecie zobaczyć jak wygląda obrona Polski przed demoralizacją: „Białystok edition”, to Bart zrobił poglądowy materiał. A my szliśmy po prostu śpiewając, tańcząc i machając do ludzi – niemal miesiąc temu wyznał duchowny, przyznając się do pełnego wsparcia środowisk dewiantów. Pośrodku takiego piekła, które zgotowali nam obrońcy Polski przed… nami, Polakami. Wiecie z jakim strachem potem szliśmy przez miasto nie wiedząc, czy jakaś grupka nie zaatakuje nas kiedy nie jesteśmy już ochraniani przez policję? Jakie to straszne bać się chodzić po ulicach miasta. Dzisiaj dowiedziałem się, że w jednym z białostockich kościołów wśród ogłoszeń parafialnych jedno brzmiało tak: „Jako kapłani posługujący w naszej parafii, składamy wyrazy uznania i podziękowania tym wszystkim, którzy w ostatnim czasie, w jakikolwiek sposób włączyli się w obronę wartości chrześcijańskich i ogólnoludzkich, chroniąc nasze miasto, zwłaszcza dzieci i młodzież przed planową demoralizacją i deprawacją. Niech wam Bóg wynagrodzi i błogosławi wszelkie dalsze dobre poczynania”. Biskup białostocki przed Marszem napisał list do diecezjan o konieczności obrony przed złowroga ideologią LGBT. Nie podejrzewam, żeby po Marszu potępił przemoc, która w imię tej „obrony” rozlała się wczoraj na ulicach Białegostoku. Tak, chce mi się płakać. Chce mi się po prostu płakać – napisał duchowny.
To jeden z wielu wpisów, w których Łukasz Kachnowicz usprawiedliwia dewiacje potępiane przez Biblię (1Kor 6,9; por. Rz 1,26-27; 1Tm 1,9-11). Przez miesiąc gospodarz archidiecezji lubelskiej, w środowisku zwanej „Eldorado dla homo-księży”, nie reagował, tak jak nikt nie interweniuje w przypadku ks. Wojciecha Lemańskiego, który z błogosławieństwem abp. Grzegorza Rysia wykorzystuje stanowisko duchownego do szerzenia relatywizmu moralnego, kłamstw i antypolonizmu. Metropolita lubelski nie widział nic zdrożnego w skandalicznym postępowaniu swojego prezbitera. Dopiero dzisiaj, po tym jak ogólnopolskie media opisały skandaliczne zachowanie Kachnowicza, a abp Stanisław Budzik utracił umiłowany „święty spokój”, lubelska kuria zabrała głos. Kapłan został upomniany kanonicznie, na co za pomocą mediów społecznościowych odpowiedział: Dla jasności, odszedłem. Można już nie mówić, ze jestem na urlopie. Nie jestem.
Czy już przejrzeliście na oczy? Takich jak Kachnowicz, płynących z cuchnącym ściekiem Życińskiego i marksizmu kulturowego w szeregach kleru są tysiące. Tyle, że niewielu publicznie obnosi się ze swoim spaczonym światopoglądem. Czym to jest podyktowane? Obawą przed medialnym nagłośnieniem, a w konsekwencji utratą wiktu i opierunku. Gdyby nie nacisk prasy lubelska kuria cały czas traktowałaby Kachnowicza jak swojego, jednego z wielu w „Eldorado dla homo-księży”.
PRZECZYTAJ: Jezuita z Watykanu: „Homoseksualizm to szczególny dar” a „w niebie przywitają nas geje”
To niemal pewne. Łukasz Kachnowicz zostanie suspendowany. Tym samym podzieli mój los. Różnica jednak jest istotna. On postawił się w opozycji do Biblii próbując usprawiedliwić zboczenia, ja zaś stawałem i stoję w obronie Kościoła oraz świętej wiary katolickiej, co uznano za… „tworzenie niepotrzebnych podziałów” i „zgorszenie dla wiernych”. Tak, mam to na „białku”. Jeśli szeregi episkopatu nie zostaną wyczyszczone, szambo Życińskiego i jemu podobnych nadal będzie zalewało kurie, seminaria i polskie parafie, a marksistowski smród wielu na dobre zniechęci do wiary w Chrystusa. A o to przecież chodzi środowiskom Wyborczej, TVN i Tygodnika Powszechnego, które fekalia Życińskiego nazywały ekskluzywnym daniem. Przywróćmy Kościół w ręce chrześcijan!
CAŁA PRAWDA O TYM CO DZIEJE SIĘ W SZEREGACH KLERU W MOJEJ KSIĄŻCE „MOJA WALKA O PRAWDĘ” – TUTAJ
Przeczytaj także: