Ciężko znaleźć właściwe określenie na zachowanie koczującej w parlamencie opozycji. Na pewno są żałośni i groteskowi, bo co powiedzieć o ateistycznych terrorystach wokół wigilijnego stołu czy „Dekalogu Wolności”, który okazał się kompletnym „samozaoraniem” funkcjonariuszy Sorosa?
Nędzny to widok, gdy przy wigilijnym stole na Wiejskiej siedzi walcząca z „katolickim dyktatem” Joanna Scheuring-Wielgus i Kamila Gasiuk-Pihowicz, która jeszcze kilkanaście lat temu kandydowała z list Unii Wolności pod banderą triady: „Polonistka. Ateistka. Euroentuzjastka.”. Ateusze wokół wigilijnego stołu ze zniczem i pasztetem, demaskują iż opozycji tak blisko do Bożego Narodzenia jak mi do islamskiego Id al-Adha czy żydowskiego Chanuka.
Mimo, iż w bożonarodzeniowy wieczór w sejmie nie zabrakło oślic i baranów, jasełka dla intelektualnej biedoty, którymi nie chciały się nawet zainteresować media głównego nurtu, w żadnym calu nie przypominały betlejemskiej szopki, ale cuchnącą fetorem hipokryzji stajnię Augiasza, którą wysprzątać może jedynie współczesny Herkules (Kaczyński, Szydło, Duda… a może ktoś inny?).
Ale na tym nie koniec. Nie dość, że społeczeństwo nie ma bladego pojęcia, w jakim celu „obrońcy demokracji” koczują na Wiejskiej, to wsłuchując się w niejedną wypowiedź polityka Nowoczesnej czy Platformy, ograniczającej się do – w zamyśle mającego srogo brzmieć – „nie poddamy się”, można odnieść wrażenie, że oni sami stracili rachubę, w jakim celu protestują. Na pewno przeciwko Kaczorowi, który niczym Muammar Kadafi „odbiera wolność” obywatelom i burzy okrągłostołowy porządek. Ale czy chodzi o coś więcej? Ogłaszając najżałośniejszy protest w historii III RP, opozycja zagoniła się w kozi róg, ściągając na siebie znane z greckich tragedii fatum. Są w sytuacji bez wyjścia. Jakikolwiek uczynią ruch, będą skompromitowani. Zostaną w sejmie – społeczeństwo ich „zleje”, wyjdą – ośmieszą się doszczętnie. Zresztą, o tym że ich – opłacane przez sponsora Majdanu – próby puczu nie przynoszą wyczekiwanych efektów, świadczą najnowsze sondaże, z których wynika, że Prawo i Sprawiedliwość zyskało 5% poparcia społeczeństwa, zaś wywrotowcy z Nowoczesnej i PO, lecą na łeb na szyję. Znając najnowsze sondaże, mimo to opozycjoniści idą w zaparte, wierząc w upragnione zwycięstwo z destruktorami postkomunistycznej III RP, szykując coraz to nowsze populistyczne czy – jak kto woli – happeningowe zagrywki. Tak było w wigilijne popołudnie. Jeden z posłów PO, uczynił z siebie politycznego Mojżesza, wypisując czerwonym flamastrem – co prawda nie na kamiennych tablicach, a na białym brystolu – „Dekalog Wolności”. Ciężko uwierzyć, że dziesięć przykazań Rafała Trzaskowskiego, to owoc bożonarodzeniowej zadumy, czy prywatnych rekolekcji w sejmie… Znając historię rządów ryżego Donalda i Ewki kłamczuchy, można się domyślać, że dekalog nie został sporządzony pod wpływem niebiańskiego natchnienia, ale w oparciu o polityczne grzechy, które są głównym mianownikiem ośmioletnich, hochsztaplerskich rządów PO-PSL. Przykazaniom Trzaskowskiego przyjrzyjmy się z bliska, każde z osobna okraszając konkretnym politycznym grzechem, który zapewne był inspiracją w pisaniu „dziesięciu słów”.
„Władza nie może ograniczać”:
1. wolności słowa
Pamiętamy wtargnięcie policji i ABW do redakcji Tygodnika Wprost, przepychanki z dziennikarzami, i wyrywanie siłą dysków twardych z materiałami kompromitującymi ówczesną władzę (2014). Ciężko zapomnieć represje wobec autora strony Anty-Komor Roberta Frycza, który za nieprzychylne Bronisławowi Komorowskiemu słowa cudem uniknął kary więzienia (2011-13).
2. wolności mediów i Internetu
Ależ to był szok dla ryżego. Setki tysięcy młodych przeciwko dyktaturze Tuska, który sprytem próbował zaprowadzić w Polsce inwigilację Internetu – ACTA. Rozruchy w niemal wszystkich miastach w Polsce, kamienie i przepychanki z policją. „To nie PRL. Nie chcemy powtórki 13.12.1981” – krzyczała młodzież na ulicach. Pod naciskiem rozjuszonych tłumów – rudy ustąpił (2012).
3. wolności zgromadzeń
Dziwnym trafem, pierwszy spokojny Marsz Niepodległości przeszedł, dopiero gdy od władzy odeszła Platforma i Ludowcy. Wcześniej, a to spaliła się rosyjska budka, innym razem fruwała kostka brukowa, płonęły wozy TVN-u, a od czasu do czasu „faszysta” z biało-czerwoną flagą, „przypadkowo” dostał policyjnym buciorem w mordę. (2010-2014)
4. wolności sumienia
W lipcu 2014, prof. Bogdan Chazan został zwolniony ze stanowiska dyrektora szpitala Świętej Rodziny w Warszawie. To decyzja – niegdyś związanej z Odnową w Duchu Świętym – Hanny Gronkiewicz-Waltz. Powód? Prof. Chazan, korzystając z klauzuli sumienia, odmówił dokonania aborcji, również nie wskazując, który z ginekologów, bez skrupułów podjąłby się tego zbrodniczego aktu.
5. wolności organizacji obywatelskich
Przeprowadzony przez rządy Prawa i Sprawiedliwości majowy audyt (2016), zszokował całą Polskę. Zwłaszcza w sprawie inwigilacji. Służby podsłuchiwały nie tylko dziesiątki dziennikarzy i prawników, ale również organizatorów i uczestników manifestacji, marszy, a nawet modlitw pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. Podsłuchiwano nawet księdza Stanisława Małkowskiego. Czy te procedery nie przypominają czasów głębokiej komuny?
6. wolności samorządów
Afera taśmowa się kłania. „Ta teoria sprowadza się, że na koniec wiesz, ch** tam z tą Polską wschodnią, nie? Warszawa, Katowice, nie?” – powiedział minister skarbu Włodzimierz Karpiński do prezesa PKN Orlen Jacka Krawca na temat koncepcji rozwoju kraju. To tylko słowa, ale za nimi szły konkretne czyny, czyli wulgarna dyskryminacja samorządów w regionach tradycyjnie konserwatywnych.
7. wolności kultury
Wolność, albo raczej swawolność polskiej kultury dynamiczne postępowała od 2007 roku. Marginalizacja i odcięcie od finansowych zastrzyków konserwatywnej klasyki w teatrze, na rzecz nowoczesnego, wulgarnego, liberalnego kiczu, promując tym samym pornografię i obrzydzając wszystko co ma choćby znamiona dziedzictwa narodowo-chrześcijańskiego. Była pełna zgoda na darcie Pisma Świętego podczas „kulturalnego” koncertu Nergala, czy na promocję Golgoty Picnic, która dla wielu pseudoartystów była symbolem walki o wolność kultury.
8. wolności nauki
Rządom PO ciężko było przełknąć gorzkie pigułki Sławomira Cenckiewicza i Wojciecha Sumlińskiego. Osiem lat walczono z prawdą naukową o Lechu Wałęsie, zaś „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego” próbowano owiać niesławą, wciskając kit o rzekomym plagiacie.
9. wolności gospodarczej
Przez lata rządów PO-PSL, wolność gospodarcza była jedynie w zasięgu oligarchów, koterii i zagranicznych przedsiębiorców, nie zaś „zwykłych”, nieumoczonych w wątpliwe układy obywateli. Budowano taki system gospodarczy, w którym o sukcesie nie decydowały kwalifikacje, umiejętności i talent, ale lewe interesy i kopertówy.
10. wolności parlamentu
Wystarczy wspomnieć bezczelne ekscesy marszałek sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, przepędzanie z mównicy, odbieranie głosu, nie uwzględnianie wniosków formalnych opozycji czy nieprzestrzeganie parlamentarnych obyczajów, chociażby przy wyborze wicemarszałka sejmu.
„Gwarancją wolności jest niezawisłość sądów i trybunału” – tymi słowami kończy się „Dekalog Wolności” posła Trzaskowskiego. Krótkie pytania: „Które z przykazań, kiedykolwiek zostało złamane przez resorty Beaty Szydło? Zatem to Dekalog Wolności czy Dekalog Hipokryzji?
Polityczni terroryści są w całkowitym potrzasku, i ciężko jednoznacznie stwierdzić czy ich teatrzyk to groteska, grecka tragedia naznaczona fatum, czy może to festiwal hipokryzji? Przedstawienie trwa w najlepsze. Główne role odgrywają opłacane szeklami osły, których polityczne fekalia, czym prędzej należy wywieźć na kompost historii, wprowadzić Herkulesa, a ich samych skazać na infamię.
Tekst ukazał się na łamach tygodnika Warszawska Gazeta
Świetny komentarz